21 maja 1997
24 lata temu premierę miał Blood. Wzbudzający ogromne kontrowersje, bardzo krwawy FPS od Monolith Productions, wydany przez GT Interactive. W źródłach można spotkać się również z datą 7 marca 1997, ale tego dnia światło dzienne ujrzała wersja shareware, zaś 21 maja to dzień, gdy na półki sklepowe trafiły pudełka z pełną wersją gry. Blood powstał wykorzystując silnik Build, ten sam pod którego kontrolą chodzi Duke Nukem 3D. Zatem już w chwili premiery był grą nieco przestarzałą, gdyż na domowych PC-tach na dobre zadomowił się pierwszy Quake a zza horyzontu powoli wyłaniał się jego sequel. Wszystkie zarzuty, jakie ponad rok wcześniej stawiano Duke’owi wciąż pozostawały aktualne: nie był to prawdziwy, pełny trójwymiar, albowiem przeciwnicy oraz niektóre elementy otoczenia dalej były dwuwymiarowymi bitmapami (tak jak w Doomie czy Wolfensteinie).
Tam gdzie kulała oprawa wizualna Blood nadrabiał fabułą i grywalnością, dzięki czemu bez wątpienia można go zaliczyć do klasyki wczesnych FPSów. Akcja gry toczy się w bliżej nieokreślonej przeszłości, gdzieś w pierwszej połowie XX wieku. Wcielamy się w Caleba, nieumarłego, początkowo uzbrojonego wyłącznie w widły, który powstaje z grobu by dokonać zemsty na czczonym za życia Tchernobogu. Zły bóg z niewyjaśnionych przyczyn postanowił kilka dekad wcześniej zabić kilku Wybranych – najbardziej oddanych członków swojego kultu, w tym naszego protagonistę. Oprócz dość standardowych broni, takich jak obrzyn, Tommy Gun, czy dynamit, do dyspozycji mamy też bardziej wymyślne oręże do zadawania wrogom cierpienia: laleczka voodoo, pistolet sygnałowy, którego race podpalają trafionego przeciwnika, czy też kultowe combo dezodorant + zapalniczka. Blood był też jedną z pierwszych gier, która wprowadziła alternatywny tryb działania broni zwiększając siłę ognia, ale też zużywając jednorazowo więcej amunicji.
Przygotowując niniejszy wpis odkryłem, że całkiem niedawno wydana została odświeżona wersja gry Blood: Fresh Supply. Nie jest to (może i na szczęście) remake, a delikatny remaster. Cała oprawa graficzna pozostała niezmieniona, dodano natomiast wsparcie dla trybu panoramicznego i wysokich rozdzielczości (aż do 4K), pełną obsługę gamepadów, oraz myszy i klawiatury (WSAD nie był standardem te ćwierć wieku temu). Przepisano także tryb multiplayer i wzbogacono go o kilka nowych trybów. Blooda zapamiętałem jako grę trudną. Nawet na łatwym poziomie trudności nierzadko brakuje amunicji, zaś walcząc widłami w zwarciu przeciwnicy dość szybko pozbawiają nas sił witalnych. Dlatego też, z małym wstydem się przyznaję, że granie w Blooda zwykle w moim przypadku zaczynało się od wklepania kodu na nieśmiertelność.
// screenshoty własne z dostępnej na GOGu wersji Fresh Supply