Archiwa tagu: Voodoo

Secret Service #47 (06/1997) - okładka

Secret Service #47 (06/1997)

Czerwiec 1997

Trzecie (po Top Secret #30 i Reset #13) wydanie magazynu o grach, które miało dla mnie ogromne znaczenie to #47 numer Secret Service z czerwca 1997 roku. To tutaj nastąpił, jak wówczas go nazywałem, mój „debiut literacki”. Nie była to co prawda recenzja, ani też żaden inny artykuł (na takowy przyszło mi jeszcze poczekać dobre 20 lat). Jednak ujrzenie swojego nazwiska wydrukowanego w rubryce Tips & Tricks było dla nastolatka z siódmej klasy podstawówki niezapomnianym przeżyciem. Nawet jeśli sam tekst, nadesłany do redakcji jeszcze na kartce pocztowej, miał zaledwie trzy krótkie zdania mieszczące się w kilku linijkach.

Tip dotyczył gry Settlers 2 i odkryliśmy go sami z kolegą z bloku. Nie pamiętam już w jakich okolicznościach straciłem save’y do osadników a tym samym cały progres kampanii. Nie chcąc zaczynać wszystkiego od nowa, zaczęliśmy grzebać w plikach z katalogu SAVE i odkryliśmy plik mission.dat, w którym pierwszy wiersz zawierał ciąg zer. Po przejściu pierwszej misji, jedno z nich zamieniło się na jedynkę i dalej już poszło z górki. Niesamowicie dumni z odkrycia popędziliśmy na pocztę i wysłaliśmy poradę do redakcji Secret Service. Cała sytuacja miała miejsce gdzieś w okolicach marca i od tamtego czasu z jeszcze większą niecierpliwością wypatrywaliśmy co miesiąc w kiosku nowego numeru SS i od razu zaglądaliśmy na białe strony. Z czasem zaczęliśmy wątpić, że trafimy na łamy magazynu, ale jednak… udało się. W czerwcu, tuż przed wakacjami, zdobyliśmy respekt w szkole i na osiedlu.

Co do samego numeru, przeglądając go dzisiaj, widzę mnóstwo hitów. Zarówno w dziale zapowiedzi: Fallout, Ultima Online oraz polski Książę i Tchórz od Metropolis Software House; jak również wśród recenzowanych tytułów. Co prawda w oczach redaktorów żaden tytuł nie był na tyle wybitny by zasłużyć co najmniej na dziewiątkę, ale było sporo solidnych ósemek a wśród nich między innymi: Street Fighter 3, Dungeon Keeper, oraz Interstate ‘76. Przy czym ta ostatnia gra w oczach Gulasha zasłużyła na ocenę 9/10, ale czuł się zmuszony odjąć jeden punkt ze względu na to, iż „patch dla akceleratorów 3D kompatybilnych z Direct-X był w momencie, w którym pisał te słowa dopiero w fazie produkcji (a powinien od razu być zaimplementowany w grze)”. Coś Wam to przypomina? Dodam, że za grę odpowiada Activision. Wśród tych wszystkich tytułów jedynie ocena 7/10 dla gry Carmageddon wydaje się zdecydowanie za niska. Zwłaszcza jeżeli wczytamy się w słowa podsumowania (znów) Gulasha: „Carmageddon jest doskonale wykonanym i (o zgrozo!) miodnym produktem, który zasługuje na wysoką ocenę”.

Z innych artykułów, które rzuciły mi się w oczy, to przede wszystkim opis karty Diamond Monster 3D, akceleratora grafiki trójwymiarowej, który, jak się wkrótce okazało, na zawsze zmienił rynek gier PC. I na zakończenie coś szczególnie bliskiego mojej geekowo-nerdowej duszy. 1997 to rok, w którym Gwiezdne Wojny obchodziły 20-lecie i z tej okazji do kin trafiła poprawiona i zremasterowana edycja specjalna oryginalnej trylogii. Wtedy też ojciec zabrał mnie do kina i po projekcji pierwszej (czyli czwartej) części wyszedłem oczarowany. Od tamtego czasu, przez następne kilka lat, co najmniej do końca liceum, miałem fioła na punkcie „starłorsów”. A jednocześnie, w tymże numerze Secret Service, znalazł się także opis kolekcjonerskiej gry karcianej Star Wars: CCG. Gdy to zobaczyłem, oczywiście musiałem ją mieć. Nieważne, że wszyscy inni grali w Doom Troopera albo w Magic: the Gathering. Ja zacząłem zbierać karty z Gwiezdnych Wojen.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Secret Service #47

Reset #13 (05/1998) - okładka

Reset #13 (05/1998)

Maj 1998

W dzisiejszym kąciku prasowym kolejny numer magazynu, który ma w moim sercu bardzo szczególne miejsce. To w pewnym sensie dzięki niemu rozpoczęła się na serio moja przygoda z grami 3D. W numerze bowiem zamieszczono rozwiązanie konkursu ogłoszonego dwa miesiące wcześniej, w którym do wygrania były karty i akceleratory graficzne z serii Voodoo ufundowane przez firmę Jazz Multimedia. Mnie przypadła druga nagroda: karta Jazz Adrenaline Rush 3D z układem Voodoo Rush i 6 MB pamięci RAM na pokładzie. Co więcej, do zestawu dołączono trzy gry: Interstate ‘76, Turok oraz Mechwarrior 2 Mercenaries. Nagroda trafiła do świeżego Pentiuma II 233 MHz z 32 MB RAMu i posłużyła dość długo, bo ponad 3 lata, kiedy to przesiadłem się na Celereona 466 MHz i Rivę TNT2.

Sam numer Resetu to przede wszystkim Diuna Franka Herberta. Znajduje się w nim wiele artykułów od informacji o książkach i o samym autorze, przez wywiad z polskim tłumaczem Diuny Markiem Marszałem oraz recenzję filmu aż po papierową karciankę Dune: Eye of the Storm, zapowiedź komputerowej Dune 2000 a także recenzje dwóch pierwszych gier z uniwersum. Gdyby tego było mało, całkowicie w stylu magazynu Reset, pojawiają się artykuły bardzo luźno powiązane z tematem numeru, jak np. historia przypraw w dziejach ludzkości.

Największy hit recenzowany w tym wydaniu to bez wątpienia StarCraft. Strategia od Blizzarda a także dwa inne, dziś nieco już zapomniane tytuły: przygodówka Black Dahlia i hack 'n slash Die by the Sword, otrzymały „dziewiątki”. Redaktorowi Bamse szczególnie przypadła do gustu ta pierwsza i określił ją „najlepiej przemyślaną od początku do końca grą w całych dziejach komputeryzacji”.

A mnie tak mi się właśnie przypomniało, że nigdy nie zapłaciłem żadnego podatku od wygranej a kwota nie była mała jak na ówczesne czasy. Według informacji zamieszczonej w teście kart firmy Jazz widnieje cena mojego Adrenaline Rusha: 830 zł + VAT, co według danych statystycznych daje równowartość dwóch minimalnych pensji. Ale po 25 latach to chyba już się przedawniło…

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Reset #13