Archiwum kategorii: prasa komputerowa

PC Shareware #1 (01/1994) - okładka

PC Shareware #1 (01/1994)

koniec 1994

Magazyn CD-Action zna chyba każdy miłośnik gier w Polsce. Jednak podejrzewam, że nie wszyscy pamiętają, iż nie był to pierwszy tytuł wrocławskiego wydawnictwa Silver Shark. Karierę na prasowym rynku zaczęli niecałe 30 lat temu dzięki magazynowi PC Shareware. Tematyką czasopisma były wszelkiego rodzaju programy użytkowe, czasem też gry a nieodłącznym elementem była dyskietka, na której zamieszczano wersje demonstracyjne kilku z opisywanych aplikacji.

PC Shareware kupowałem od samego początku. przez jakieś dwa lata, kiedy to jego miejsce na mojej półce zastąpiło CD-Action. W pierwszym numerze, który w kioskach ukazał się pod koniec 1994 roku, czytelnicy mogli przetestować: gry od Epic MegaGames Jill of Jungle oraz Brix, polski odpowiednik Norton Commandera – Foltyn Commander, konwerter jednostek miary Convert It a także rozwijany po dziś dzień program graficzny Paint Shop Pro, będący obecnie w rękach kanadyjskiej korporacji Alludo, do niedawna znanej jako Corel. Ponadto, na stronach magazynu opisano również m.in.: FPS od Epica Ken’s Labirynth, emulator Commodore 64 i edytor poziomów do Dooma.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: PC Shareware #1

Gambler #16 (03/1995) - okładka

Gambler #16 (01/1998)

marzec 1995

W dzisiejszym przeglądzie prasy zaproponuję Gamblera – numer #16 z marca 1995 roku. Był to mój pierwszy kontakt z tym magazynem i nastąpił mniej więcej w czasie, gdy mój nieco już leciwy 286 został wymieniony na nowiusieńkiego 486 DX4 100 MHz. W tym wydaniu opisano wiele tytułów, które dziś zaliczamy do klasyki gier pod DOSa: Transport Tycoon, pierwszą część WarCrafta, czy też symulacja helikoptera Gunship 2000.

Temat numeru to bez wątpienia łodzie podwodne i widać to już po okładce. Inspiracją był z pewnością symulator 688 Atack Sub od Electronic Arts. Jednak zastanawiam się co redaktorów do tego skłoniło, wszak gra miała już wówczas ponad pięć lat na karku. Oprócz recenzji (zwieńczonej oceną 90%), na dalszych stronach otrzymaliśmy przegląd innych symulacji tego typu a także krótki przegląd okrętów począwszy od prekursorów z XVII i XVIII wieku, przez drugo-wojenne U-booty aż po nowoczesne jednostki o napędzie atomowym.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Gambler #16

Pixel #30 (10/2017) - okładka

Pixel #30 (10/2017)

Październik 2017

Styczniowy kącik prasowy zakończę najmłodszym z prezentowanych dotychczas magazynów, co nie znaczy, że jest mi mniej bliski. Wręcz przeciwnie, trzydziesty numer Pixela z października 2017 roku to dla mnie zupełnie wyjątkowy egzemplarz, gdyż tutaj właśnie ukazał się mój pierwszy artykuł. Taki z prawdziwego zdarzenia, nie kilka linijek tipsów do gry, o których pisałem tydzień temu. A ze wszystkim wiąże się następująca anegdota.

Cała historia zaczęła się od wrzucenia na pixelową grupę na Facebooku kilku fotek z salonu gier VR w Tokio. Zaraz potem odezwał się do mnie Micz, redaktor naczelny magazynu, czy nie chciałbym napisać artykułu do kolejnego numeru, w którym opisałbym swoje przeżycie. Onieśmielony zgodziłem się i zapamiętałem jedynie, że mam dostarczyć kilka zdjęć, podpisy i „2k tekstu”. Wysłałem do wglądu wszystkie zdjęcia jakie porobiłem, by sobie redakcja wybrała a po dwóch czy trzech dniach, jeszcze przed opuszczeniem Japonii pierwsza wersja tekstu była gotowa.

Odpowiedź od Micza nadeszła dość szybko i brzmiała mniej więcej tak: „Michał, nie mam pojęcia co teraz zrobić. Wyszło naprawdę ciekawie i nawet wielu poprawek nie trzeba. Problem z tym, że zarezerwowałem Ci jedną stronę. Miałeś napisać 2k tekstu a tam jest 15 tysięcy znaków. Dodam, że przy naszym layoucie to jakieś 7-8 stron. Trzeba będzie to skrócić.” I tak dowiedziałem się (bo nie śmiałem wcześniej spytać), że „2k tekstu” oznacza artykuł na dwa tysiące znaków, a nie słów. Pierwsza wersja oczywiście się zachowała i pewnie ją tutaj kiedyś wrzucę.

Co do samego Pixela, w dziale Loading, oprócz najważniejszego w nim artykułu „VR Zone” zamieszczonego na 17. stronie, możemy także przeczytać o świeżutkiej wówczas książce Blake’a J. Harrisa „Wojny Konsolowe”. Premierą miesiąca było Destiny 2, której zrecenzowania podjął się Murmur. W rubryce Najlepsza Gra na Świecie Michał R. Wiśniewski dogłębnie przeanalizował grę Flashback. Zaś na stronach Secret Level Krzysztof Żołyński podjął temat ostatniej konsoli Segi, potocznie zwanego „makaronem”, Dreamcasta. Całość uzupełniają świetne, jak zwykle, felietony legend polskiego dziennikarstwa growego, m. in. Borka i Alexa a także, znanego z prowadzenia teleturnieju „Koło Fortuny” Wojciecha Pijanowskiego. Niestety, papierowe wydanie #30 numeru Pixela już się rozeszło, ale w sklepiku wydawcy nadal możecie nabyć PDFa.

// artykuły załączam dzięki uprzejmości wydawnictwa Idea Ahead

Secret Service #47 (06/1997) - okładka

Secret Service #47 (06/1997)

Czerwiec 1997

Trzecie (po Top Secret #30 i Reset #13) wydanie magazynu o grach, które miało dla mnie ogromne znaczenie to #47 numer Secret Service z czerwca 1997 roku. To tutaj nastąpił, jak wówczas go nazywałem, mój „debiut literacki”. Nie była to co prawda recenzja, ani też żaden inny artykuł (na takowy przyszło mi jeszcze poczekać dobre 20 lat). Jednak ujrzenie swojego nazwiska wydrukowanego w rubryce Tips & Tricks było dla nastolatka z siódmej klasy podstawówki niezapomnianym przeżyciem. Nawet jeśli sam tekst, nadesłany do redakcji jeszcze na kartce pocztowej, miał zaledwie trzy krótkie zdania mieszczące się w kilku linijkach.

Tip dotyczył gry Settlers 2 i odkryliśmy go sami z kolegą z bloku. Nie pamiętam już w jakich okolicznościach straciłem save’y do osadników a tym samym cały progres kampanii. Nie chcąc zaczynać wszystkiego od nowa, zaczęliśmy grzebać w plikach z katalogu SAVE i odkryliśmy plik mission.dat, w którym pierwszy wiersz zawierał ciąg zer. Po przejściu pierwszej misji, jedno z nich zamieniło się na jedynkę i dalej już poszło z górki. Niesamowicie dumni z odkrycia popędziliśmy na pocztę i wysłaliśmy poradę do redakcji Secret Service. Cała sytuacja miała miejsce gdzieś w okolicach marca i od tamtego czasu z jeszcze większą niecierpliwością wypatrywaliśmy co miesiąc w kiosku nowego numeru SS i od razu zaglądaliśmy na białe strony. Z czasem zaczęliśmy wątpić, że trafimy na łamy magazynu, ale jednak… udało się. W czerwcu, tuż przed wakacjami, zdobyliśmy respekt w szkole i na osiedlu.

Co do samego numeru, przeglądając go dzisiaj, widzę mnóstwo hitów. Zarówno w dziale zapowiedzi: Fallout, Ultima Online oraz polski Książę i Tchórz od Metropolis Software House; jak również wśród recenzowanych tytułów. Co prawda w oczach redaktorów żaden tytuł nie był na tyle wybitny by zasłużyć co najmniej na dziewiątkę, ale było sporo solidnych ósemek a wśród nich między innymi: Street Fighter 3, Dungeon Keeper, oraz Interstate ‘76. Przy czym ta ostatnia gra w oczach Gulasha zasłużyła na ocenę 9/10, ale czuł się zmuszony odjąć jeden punkt ze względu na to, iż „patch dla akceleratorów 3D kompatybilnych z Direct-X był w momencie, w którym pisał te słowa dopiero w fazie produkcji (a powinien od razu być zaimplementowany w grze)”. Coś Wam to przypomina? Dodam, że za grę odpowiada Activision. Wśród tych wszystkich tytułów jedynie ocena 7/10 dla gry Carmageddon wydaje się zdecydowanie za niska. Zwłaszcza jeżeli wczytamy się w słowa podsumowania (znów) Gulasha: „Carmageddon jest doskonale wykonanym i (o zgrozo!) miodnym produktem, który zasługuje na wysoką ocenę”.

Z innych artykułów, które rzuciły mi się w oczy, to przede wszystkim opis karty Diamond Monster 3D, akceleratora grafiki trójwymiarowej, który, jak się wkrótce okazało, na zawsze zmienił rynek gier PC. I na zakończenie coś szczególnie bliskiego mojej geekowo-nerdowej duszy. 1997 to rok, w którym Gwiezdne Wojny obchodziły 20-lecie i z tej okazji do kin trafiła poprawiona i zremasterowana edycja specjalna oryginalnej trylogii. Wtedy też ojciec zabrał mnie do kina i po projekcji pierwszej (czyli czwartej) części wyszedłem oczarowany. Od tamtego czasu, przez następne kilka lat, co najmniej do końca liceum, miałem fioła na punkcie „starłorsów”. A jednocześnie, w tymże numerze Secret Service, znalazł się także opis kolekcjonerskiej gry karcianej Star Wars: CCG. Gdy to zobaczyłem, oczywiście musiałem ją mieć. Nieważne, że wszyscy inni grali w Doom Troopera albo w Magic: the Gathering. Ja zacząłem zbierać karty z Gwiezdnych Wojen.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Secret Service #47

Reset #13 (05/1998) - okładka

Reset #13 (05/1998)

Maj 1998

W dzisiejszym kąciku prasowym kolejny numer magazynu, który ma w moim sercu bardzo szczególne miejsce. To w pewnym sensie dzięki niemu rozpoczęła się na serio moja przygoda z grami 3D. W numerze bowiem zamieszczono rozwiązanie konkursu ogłoszonego dwa miesiące wcześniej, w którym do wygrania były karty i akceleratory graficzne z serii Voodoo ufundowane przez firmę Jazz Multimedia. Mnie przypadła druga nagroda: karta Jazz Adrenaline Rush 3D z układem Voodoo Rush i 6 MB pamięci RAM na pokładzie. Co więcej, do zestawu dołączono trzy gry: Interstate ‘76, Turok oraz Mechwarrior 2 Mercenaries. Nagroda trafiła do świeżego Pentiuma II 233 MHz z 32 MB RAMu i posłużyła dość długo, bo ponad 3 lata, kiedy to przesiadłem się na Celereona 466 MHz i Rivę TNT2.

Sam numer Resetu to przede wszystkim Diuna Franka Herberta. Znajduje się w nim wiele artykułów od informacji o książkach i o samym autorze, przez wywiad z polskim tłumaczem Diuny Markiem Marszałem oraz recenzję filmu aż po papierową karciankę Dune: Eye of the Storm, zapowiedź komputerowej Dune 2000 a także recenzje dwóch pierwszych gier z uniwersum. Gdyby tego było mało, całkowicie w stylu magazynu Reset, pojawiają się artykuły bardzo luźno powiązane z tematem numeru, jak np. historia przypraw w dziejach ludzkości.

Największy hit recenzowany w tym wydaniu to bez wątpienia StarCraft. Strategia od Blizzarda a także dwa inne, dziś nieco już zapomniane tytuły: przygodówka Black Dahlia i hack 'n slash Die by the Sword, otrzymały „dziewiątki”. Redaktorowi Bamse szczególnie przypadła do gustu ta pierwsza i określił ją „najlepiej przemyślaną od początku do końca grą w całych dziejach komputeryzacji”.

A mnie tak mi się właśnie przypomniało, że nigdy nie zapłaciłem żadnego podatku od wygranej a kwota nie była mała jak na ówczesne czasy. Według informacji zamieszczonej w teście kart firmy Jazz widnieje cena mojego Adrenaline Rusha: 830 zł + VAT, co według danych statystycznych daje równowartość dwóch minimalnych pensji. Ale po 25 latach to chyba już się przedawniło…

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Reset #13

Top Secret #30 (09/1994) - okładka

Top Secret #30 (09/1994)

Wrzesień 1994

Witam w pierwszym „treściwym” poście w 2024 roku. Korzystając z Waszych sugestii i komentarzy zamieszczonych pod noworocznym wpisem postanowiłem przywrócić kącik prasowy, który cieszył się dość dużą popularnością. Spodziewajcie się zatem podróży w przeszłość co tydzień, jeśli oczywiście tego dnia nie wypadnie żadna rocznica. Lektura akurat w sam raz do piątkowej porannej kawki.

Zaczniemy od Top Secreta, a konkretnie od numeru #30 z września 1994 roku. To dla mnie szczególnie ważny egzemplarz, gdyż był to pierwszy magazyn o grach, jaki kupiłem w kiosku. Do dziś pamiętam spoglądającego z okładki Dartha Vadera. Niestety, w TIE Fightera, którego Lord Sithów zapowiadał nie dane mi było przez długi czas zagrać, gdyż najpierw miałem zbyt słaby komputer a następnie brakowało w nim joysticka.

Po przewróceniu okładki, na kolejnej stronie ze spisem treści zalotnie spogląda na nas Vida. Wirtualna dziewczyna, którą możemy uwieść i sprawić, by odsłoniła swoje wdzięki w grze Vida X. Z innych opisywanych przez redaktorów tytułów, które dziś określilibyśmy mianem klasycznych a może i nawet kultowych to pierwsza piłka nożna od Electronic Arts: FIFA International Soccer, RPG od New World Computing: Might & Magic V a także poradniki do strategii ekonomicznych The Settlers i Theme Park.

Jak sięgam pamięcią, doskonale przypominam sobie, że w Top Secrecie dość długo recenzowano gry na platformy 8-bitowe, które na świecie już praktycznie nie istniały, ale w Polsce były nadal popularne. Mam na myśli Commodore 64 i małe Atari. Nie przypominam sobie natomiast, że w TSie był kącik konsolowy. W tym numerze magazynu pojawiły się recenzje gier na NESa… wróć, Pegasusa: The Ultimate Stuntman, The Fantastic Adventures of Dizzy, Big Nose the Caveman i Big Nose Freaks Out, czyli 4 z 5 gier, jakie pojawiły się na słynnym cartridge’u „Złota Piątka”. Przypominam, że mamy wrzesień 1994 roku i w Japonii za 3 miesiące ukaże się Sony PlayStation!

I na deser, w dziale Magia i Miecz możemy zapoznać się z grą CyberPunk 2020. Redaktor Jacek Brzeziński przedstawia podręcznik do systemu RPG, który był prekursorem naszego nowego dobra narodowego.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Top Secret #30

Secret Service #60 (09/1998) - okładka

Secret Service #60 (09/1998)

Wrzesień 1998

Dawno nie uraczyłem Was przeglądem archiwalnej prasy growej. Napełnijcie zatem kubki ulubionym napojem, zasiądźcie wygodnie przed ekranem i razem zerkniemy, o czym zaczytywaliśmy się po przyjściu ze szkoły 25 lat temu. Wrześniowy Secret Service był 60. numerem magazynu. Tematem z okładki czasopisma było Heart of Darkness (o którym pisałem na Koyomi w lipcu). Ale to nie ten tytuł zgarnął najwyższą ocenę według redakcji SS. Jedyna dziewiątka przypadła Mortal Kombat 4. I jak na Secret Service przystało, oprócz recenzji Emilusa, aż cztery dodatkowe strony poświęcono na obszerną ciosologię postaci. W końcu po to kupowało się SS w latach 90-tych, gdy jeszcze internet nie zawitał pod strzechy.

Nieco gorszą ocenę od czwartego Mortala otrzymały dwie pozostałe gry wymienione na okładce: wspomniane już wcześniej Heart of Darkness i nieco dziś już zapomniana arcade’ówka Get Medieval, a także: Urban Assault – mix strategii czasu rzeczywistego i strzelanki pierwszoosobowej, Grand Prix Legends – wyścigi Formuły 1 od Sierry oraz RTS MechCommander rozgrywany w świecie BattleTech (seria MechWarrior). Uwagę zwraca także gra Small Soldiers. To tytuł z bodajże najgorszą możliwą oceną: 1/10. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale nie kojarzę by SS przyznał niższą ocenę: 0/10 czy też 0,5/10.

Przeglądając ten egzemplarz Secret Service moją uwagę zwróciły jeszcze trzy artykuły. Pierwszy z nich to zapowiedź Heroes of Might & Magic III (którego premiera nastąpi już za pół roku – 28 lutego 1999), gdzie autor skupił się na różnicach w stosunku do drugiej części. Następny tekst to kolejny przykład jak musieliśmy sobie radzić bez dostępu do zasobów globalnej sieci: na 4 stronach dr Baton upchnął całą solucję do Final Fantasy VII. Oczywiście była ona bardzo zwięzła i dawała graczom jedynie zarys czynności, jakie należy wykonać by ukończyć grę. Na dokładne rozwiązanie tak ogromnej gry, cały ponad stustronicowy numer magazynu mógłby nie wystarczyć. I ostatni, moim zdaniem, warty wspomnienia artykuł to powrót po niemal półrocznej przerwie kącika konsolowego. Jedną z dwóch stron poświęcono newsom ze świata a na tej drugiej mogliśmy przeczytać trzy mini-recenzje, po jednej grze na każdą z ówcześnie najpopularniejszych konsol: Tekken 3 na PlayStation (ocena: 10/10), Azel: Panzer Dragoon Saga na Saturna (ocena: 9/10) i Banjo-Kazooie na Nintendo 64 (ocena: 9/10).

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Secret Service #60

Play #34 (06/2003) - okładka

Play #34 (06/2003)

Czerwiec 2003

Magazyn Play zadebiutował w połowie 2000 roku i wydawany był przez ponad 12 lat. Początkowo zajmował się zarówno rynkiem gier PC, jak i konsolowych, przy czym po około dwóch latach porzucono tematykę konsol. Był przeznaczony raczej dla młodszych (ale nie najmłodszych, jak np. Cybermycha) czytelników. Świadczą o tym przede wszystkim bardzo kolorowa szata graficzna z dużą ilością grafik i nieco mniejszą objętością tekstów a przede wszystkim liczne dodatki takie jak plany lekcji, naklejki czy plakaty. Jak zauważył Avok z serwisu zapach-papieru.pl polski Play to kopia hiszpańskiego „Juegos & Cia”. Do tego stopnia, że w pierwszym numerze rodzimej edycji zamiast zdjęcia polskiej redakcji wrzucono fotkę ich hiszpańskich kolegów.

Dziennikarze „Juegos & Cia” jako redakcja „Play’a”

20 lat temu, w czerwcowym wydaniu, tematem numeru był Enter the Matrix. Grze, której akcja toczy się w uniwersum stworzonym przez rodzeństwo Wachowskich poświęcono 4 strony plus okładkę. Co więcej, nie była to jeszcze recenzja zakończona oceną a jedynie bardzo obszerna zapowiedź po wstępnym ograniu tytułu przez redaktorów. W ogóle w tym numerze Play’a było dość niewiele recenzji – na zaledwie ośmiu stronach opisano jedynie: Vietcong, Indiana Jones and the Emperor’s Tomb, Championship Manager 4 i Master Rallye – Wyścig Mistrzów. Przy czym ta ostatnia gra nie otrzymała oceny, gdyż jej wydawcą była spółka Axel Springer – właściciel magazynu.

Play to także różnego rodzaju „pojedynki” gier. Na dwóch sąsiadujących stronach zestawiano ze sobą tytuły z tego samego gatunku o podobnej tematyce. I tak, w czerwcu 2003 porównywano nadchodzące FPSy Red Faction II i polskiego Chrome’a. A także najwyżej ocenioną grę numeru Vietcong z dostępnym już od kilku miesięcy Delta Force: Helikopter w Ogniu. Zalążkiem czegoś, co dziś nazwalibyśmy działem retro, była rubryka Replay, w której opisywano nieco starsze tytuły, takie jak: Toca Touring Car Championship, Age of Empires, czy też Icewind Dale.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Play #34

Gry Komputerowe #46 (05/1998) - okładka

Gry Komputerowe #46 (05/1998)

Maj 1998

„Gry Komputerowe” to jeden z pierwszych magazynów o grach na polskim rynku – ukazywał się od grudnia 1993 roku. Ostatni numer pojawił się w listopadzie 2009 i przez pewien czas „Gry Komputerowe” dzierżyły tytuł najdłużej ukazującego się czasopisma o elektronicznej rozgrywce. Rekord 141 numerów wydanych przez 16 lat został pobity dopiero przez „CD-Action”.

25 lat temu, w majowym numerze pisma tematem z okładki była strategia ze świata Gwiezdnych Wojen Star Wars: Rebellion (opisywana niedawno na Koyomi). Gra oceniona została dość wysoko, na 84%. To jeden z sześciu tytułów wyróżnionych w tym wydaniu przez redakcję. Identyczną notę otrzymał Cardinal Syn na PlayStation. Z czterech pozostałych gier chyba tylko jedna urosła do miana pozycji kultowej. Die by the Sword (94%), Battlezone (94%) i Gex 2 (95%) były naprawdę niezłymi pozycjami, ale w tak sytym roku jak 1998, trochę im zabrakło, aby się przebić. Co innego Gran Turismo, ocenione na 98% (prawdopodobnie jedna z najwyższych ocen w historii magazynu).

Z innych opisywanych tytułów moją uwagę zwróciła polska przygodówka Reah, gra porównywana z legendarnym Mystem a napisana przez L.K. Avalon, twórców A.D. 2044, niegdyś popularnego point & clicka opartego na komedii Juliusza Machulskiego „Seksmisja”. Reah aż takiego sukcesu nie odniósł i dziś jest produkcją raczej zapomnianą. Druga recenzja, jaka wpadła mi w oko to Fighting Force. Przede wszystkim z powodu tego, że absolutnie nie zgadzam się z oceną 58%, jaką przyznał jej autor. Uzasadnienie brzmiało: „po pierwszym przejsciu zasługuje na 78%, ale niestety… później poniżej 40”. Nie tak zapamiętałem tę chodzoną nawalankę. Była to moja druga oryginalna gra na PlayStation i spędziłem przy niej sporo wieczorów, zarówno grając samemu, jak i w co-opie z bratem. Co z tego, że wszystko wyglądało tak samo, zabawa i tak była przednia.

Na zakończenie koniecznie muszę wspomnieć o zapowiedzi jednej z moich ulubionych strategii czasu rzeczywistego – Commandos: Behind Enemy Lines. A przede wszystkim pozdrowić autora Szychę, obecnie znanego pod ksywką Stary Gracz. Szycha wypowiadał się o komandosach pełen entuzjazmu, choć zakończył artykuł dość ostrożnie, podkreślając, że to tylko zapowiedzi producenta. Na szczęście obawy nie spełniły się i Pyro Studios dowiozło rewelacyjną grę.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Gry Komputerowe #46

Komputer Świat Gry #34 (05/2003) - okładka

Komputer Świat Gry #34 (05/2003)

Maj 2003

W przeglądzie prasy sprzed lat pora na „Komputer Świat Gry”, magazyn wydawany przez 13 lat począwszy od 2000 roku. Najpierw co dwa miesiące, później jako miesięcznik, by pod koniec istnienia znów przejść na cykl dwumiesięczny. Ostatni numer trafił do kiosków w grudniu 2012 roku. KŚG kupowałem przez pierwsze kilka lat istnienia, głównie ze względu na pełne wersje gier. To dzięki temu czasopismu miałem okazję zagrać w takie klasyki polskiego gamedevu jak: Reflux, Książę i Tchórz, czy Gorky 17.

Zupełnie nie pasowała mi natomiast formuła magazynu. Recenzje z ultra-szczegółowymi ocenami za każdą pierdołę, z odpowiednią wagą procentową, może i sprawdzały się w przypadku testów sprzętu w zwykłym Komputer Świecie, ale w mojej opinii zupełnie nie miały sensu w przypadku gier. Dochodziło do takich paradoksów, że dla redakcji bardziej liczyło się, czy gra uruchomi się na przedpotopowym już wówczas sprzęcie, niż to jaką ma grafikę, bądź oprawę dźwiękową. Oczywiście, można było sobie przerzucić wszystko do Excela i samemu wyliczyć ocenę, ale to już chyba zajęcie wyłącznie dla maniaków komórek, tabelek i wykresów.

20 lat temu, w maju 2003 roku, do magazynu dołączono płytę z pełną wersją gry M-Alien Paranoia, zaś jeśli chodzi o recenzowane gry, to czytelnicy otrzymali niemałą ucztę. Tom Clancy’s Splinter Cell, Age of Mythology i Silent Hill 2 to tylko część zawartości numeru. Moją uwagę zwrócił także artykuł „Wreszcie Widać Więcej”, czyli wielki test witryn internetowych polskich dystrybutorów gier. Test w iście „komputer-światowym” stylu: dokładnie rozpisane kryteria zarówno dotyczące zawartości: opisy oferowanych gier, dostępność łatek, dodatków czy wersji demonstracyjnych; jak również parametrów technicznych strony: obsługiwane rozdzielczości, objętość strony głównej w kilobajtach lub też kompatybilność z różnymi przeglądarkami. Do tego każdej cząstkowej ocenie przypisano oczywiście (znów w moim personalnym odczuciu totalnie losową) wagę procentową.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Komputer Świat Gry #34