Treści video konsumuję niezwykle rzadko. Na YouTube’a zaglądam od wielkiego dzwonu, za Netflixa tylko płacę, bo rodzina ogląda a sam nie pamiętam już, kiedy ostatnio coś włączyłem. Nawet w kinie bywam bardzo rzadko, a jeszcze nieco ponad dekadę temu potrafiliśmy z żoną iść na trzy filmy z rzędu. Resztki wolnego czasu z powodzeniem wypełniają mi gry i książki. Czasem jednak zajrzę na „tubkę”, bo ktoś mi podeśle jakiegoś linka albo mam jakieś problemy z grą/komputerem/samochodem, których rozwiązania w dzisiejszym internecie najczęściej publikowane są w formie video.
Podczas jednej z takich wizyt YouTube wyświetlił mi w propozycjach kanał Tokyo Lofi Relaxing. Zachęcony miniaturką w postaci mangowej dziewczyny kliknąłem i… dawno nie miałem styczności z tak fajnie dobranym zestawem utworów, pozwalającym zrelaksować się podczas pracy. Muzyka elektroniczna z gatunku synthwave, synthpop, chillwave… w sumie nazwy te za wiele mi nie mówią, ale najważniejsze, że przyjemnie wpadają w ucho i jak dla mnie są o wiele lepsze niż playlisty proponowane przez Spotify, przy których pracowałem wcześniej. Poniżej kilka moich ulubionych propozycji, choć w sumie jest tego dużo dużo więcej.