Archiwa tagu: 2015

Pillars of Eternity #00

Pillars of Eternity

26 marca 2015

Dokładnie dziesięć lat temu mogliśmy zacząć podziwiać efekt założonej 2,5 roku wcześniej akcji na Kickstarterze, która w tamtym czasie stała się najbardziej udaną zbiórką społecznościową w kategorii gier wideo. Borykający się z dużymi problemami Obsidian Entertainment zdecydował się na taką formę finansowania, aby zdobyć środki na dokończenie wcześniej przerwanego projektu, który miał zadecydować o być albo nie być kalifornijskiego studia. Mimo sceptycznych nastrojów części załogi, zbiórka okazała się ogromnym sukcesem, osiągając założony próg $1,1 mln w niecałe 24h i ostatecznie przekraczając go niemal czterokrotnie.

W efekcie otrzymaliśmy klasycznego cRPGa osadzonego w świecie fantasy, inspirowanego klasykami gatunku, takimi jak Baldur’s Gate, czy Planescape: Torment, z bogatą fabułą, rozbudowanym systemem tworzenia postaci i taktycznymi walkami w czasie rzeczywistym z aktywną pauzą. Gracz wciela się w tzw. Widzącego (Watcher) – postać obdarzoną zdolnością widzenia dusz i ich przeszłych wcieleń. Podczas podróży odkrywa tajemnice własnych mocy a prowadzona przez niego drużyna musi rozwikłać zagadkę „pustozrodzonych” (Hollowborn), dzieci rodzących się bez dusz – plagę, z którą zmaga się świat gry, Eora.

// screenshoty z oficjalnej strony Obisidian oraz ze sklepu GOG

Bloodborne #00

Bloodborne

24 marca 2015

Jeśli miałbym wskazać jedną grę z mojej kupki wstydu, której najbardziej żałuję, że jeszcze nie ograłem, to jest duża szansa, że byłby to obchodzący dziś 10-te urodziny Bloodborne. Dla wielu gra-legenda i najlepszy tytuł na PlayStation 4, a remaster i wersja na PC są wyczekiwane nie mniej, niż zapowiedź Half-Life’a 3. Nic więcej mądrego o grze Hidetaki Miyazaki’ego nie napiszę, poza tym, że z jednej strony bardzo chciałbym w nią zagrać, poznać podobno genialną historię, a jednak z drugiej strony nieco się jej obawiam. Nigdy na poważnie nie zabrałem się za żadnego soulslike’a, ale mam wszelkie przesłanki by sądzić, że nie są to gry dla mnie. Zbyt łatwo poddaję się, gdy coś mi nie idzie i nie czerpię przyjemności z podchodzenia do tego samego przeciwnika po raz n-ty. Fun fact: gra ukazała się w moje okrągłe (hehe 2^5) urodziny. Najlepszego!

// screenshoty ze sklepów PlayStation i Amazon

Yakuza 0 #00

Yakuza 0

12 marca 2015

Równo przed dekadą ukazała się Yakuza 0, przygodowa gra akcji stworzona przez Ryu Ga Gotoku Studio będące własnością Sega Corporation. To prequel całego cyklu niedawno przemianowanego na Like a Dragon, a jednocześnie pierwsza część serii, w jaką miałem okazję zagrać. Akcję tej odsłony osadzono w końcówce lat 80-tych XX wieku, kiedy to Japonia zmagała się ze spekulacyjną bańką rynku nieruchomości. W tych sprzyjających okolicznościach dobrze znani Kazuma Kiryu i Gorō Majima rozpoczynają swe kariery w przestępczym świecie.

Gracz eksploruje fikcyjne dzielnice Kamurocho i Sotenbori, bazujące odpowiednio na Kabukichō w Tokio i Dōtonbori w Osace. Oprócz rozbudowanej fabuły, pełnej intryg, zdrad, gangsterskich dramatów i porachunków, możemy angażować się w przeróżne aktywności poboczne takie jak: karaoke, bilard, zarządzanie klubem nocnym czy inwestowanie w nieruchomości. Główny element gry to oczywiście walki uliczne a jedna z jej największych zalet to rozbudowany dynamiczny system potyczek z możliwością zmiany stylów w czasie rzeczywistym.

// screenshoty własne

Cities: Skylines #00

Cities: Skylines

10 marca 2015

10 lat temu już było jasne, że Electronic Arts jeszcze raz zrobiło to, w czym zdaje się być najlepsze. Po przejęciu kolejnego studia a wraz z nim praw do znanej i lubianej marki, zarżnęło ją bez żadnych skrupułów. Wydane w 2003 SimCity 4 było jeszcze całkiem przyzwoite, jednak szumny reboot serii city-builderów z 2013 roku delikatnie mówiąc nie przypadł graczom do gustu. I wtedy, dokładnie dekadę temu, na scenę wkroczył Paradox Interactive wydając Cities: Skylines, stworzone przez fińskie studio Colossal Order. Fani SimCity otrzymali dokładnie to, czego oczekiwali – dużą swobodę rozwoju, zaawansowane mechaniki symulacji, realistyczne podejście do zarządzania miastem oraz wsparcie dla modów, znacznie rozszerzające możliwości rozgrywki.

// screenshoty ze sklepów Steam i Xbox

Helldivers #00

Helldivers

3 marca 2015

Dekadę temu otrzymaliśmy Helldivers, dynamiczną strzelankę z widokiem z góry od szwedzkiego Arrowhead Game Studios. Gracze wcielają się w żołnierzy elitarnej jednostki Helldivers, których misją jest obrona futurystycznej Super Ziemi i szerzenie „zarządzanej demokracji” w galaktyce a tym samym walka z hordami obcych przeciwników, takich jak cyborgi, kosmiczne robale, oraz tajemniczy oświeceni, przypominający nieco protossów ze StarCrafta. Rozgrywka przewidziana dla maksymalnie czterech graczy opiera się na kooperacji, gdzie kluczowe znaczenie ma taktyczna współpraca, precyzyjne wykorzystanie zasobów i umiejętne przyzywanie wsparcia, jak np. bombardowania czy zrzuty zaopatrzenia. Tytuł charakteryzuje się wysokim poziomem trudności, realistycznym systemem ognia sojuszniczego oraz chaotycznymi, intensywnymi starciami. Początkowo gra ukazała się na konsole PlayStation 3, PlayStation 4 i PS Vita, zaś grudniu tego samego roku otrzymała port na Windowsa, co uczyniło Helldivers pierwszą grą wydaną przez Sony na komputery osobiste PC.

// screenshoty ze Steama i bloga PlayStation

The Order: 1886 #00

The Order: 1886

20 lutego 2015

10 lat temu światło dzienne ujrzała najbardziej niedoceniona moim zdaniem gra na PlayStation 4, a być może na ósmą generację konsol w ogóle. Mowa o The Order: 1886, przygodowej grze akcji z perspektywy trzeciej osoby od studia Ready at Dawn. Fabularnie przenosimy się do alternatywnej, steampunkowej wersji wiktoriańskiego Londynu, gdzie wcielamy się w sir Galahada, członka elitarnego Zakonu Rycerzy, którzy od wieków walczą z nadprzyrodzonymi bestiami oraz spiskującymi rebeliantami. Rozgrywka skupia się na dynamicznych strzelaninach oraz eksploracji szczegółowo odwzorowanej stolicy Imperium Brytyjskiego.

Dla niektórych to prosty, korytarzowy cover-shooter, z liniową do bólu fabułą, wystarczającą ledwie na kilka godzin. Dla mnie to pokaz możliwości PS4 z imponującą oprawą audiowizualną, filmowa narracja pełna nieoczekiwanych zwrotów, a ponadto po prostu dobra strzelanka z unikalnym uzbrojeniem inspirowanym steampunkową estetyką. Krótki czas potrzebny na ukończenie tego tytułu był dla mnie wręcz zaletą. Nie każda gra musi być Skyrimem czy Wiedźminem z otwartym światem na kilkaset godzin rozgrywki.

I jedyne czego żałuję to brak sequelu, bo gra kończy się w takim momencie, że aż prosi się o kontynuację. Ten podobno był w planach, ale Sony rzekomo go anulowało po słabych ocenach, jakie zebrał The Order: 1886.

// screenshoty ze sklepu i bloga PlayStation

Life Is Strange #00

Life Is Strange

29 stycznia 2015

Dekadę temu świat poznał pierwszy epizod Life Is Strange, gry przygodowej stworzonej przez paryskie studio Dontnod Entertainment. Podobnie jak popularne wówczas produkcje od Telltale Games, całą grę podzielono na wydawane co kilka miesięcy rozdziały, z których ostatni, piąty, ukazał się 20 października tego samego roku. Akcja tytułu toczy się w fikcyjnym miasteczku Arcadia Bay, gdzie wcielamy się w Max Caulfield, młodą studentkę fotografii, która odkrywa w sobie zdolność cofania czasu.

Mechanika manipulacji czasem pozwala eksplorować różne ścieżki fabularne, wpływać na losy bohaterów i kształtować wydarzenia. Gra zachwyciła artystyczną oprawą wizualną, nastrojową ścieżką dźwiękową oraz wielowymiarowymi postaciami. Jednak to poruszanie trudnych tematów, takich jak przyjaźń, trauma, samotność czy konsekwencje podejmowanych decyzji, zapewniło jej miejsce w sercach graczy i uznanie krytyków na całym świecie.

// screenshoty ze sklepu GOG

Dying Light #00

Dying Light

27 stycznia 2015

10 lat temu miała miejsce premiera Dying Light, pierwszoosobowej gry akcji z elementami survival horroru, stworzonej przez wrocławskie studio Techland. Jej akcja toczy się w fikcyjnym mieście Harran, opanowanym przez epidemię wirusa zmieniającego ludzi w zombie. Gracz wciela się w Kyle’a Crane’a, agenta, którego misja polega na infiltracji zamkniętej strefy, gdzie musi zmierzyć się zarówno z zagrożeniem ze strony nieumarłych, jak i rywalizujących frakcji ludzi.

Rozgrywka skupia się na eksploracji otwartego świata, walce z przeciwnikami, a także na dynamicznym systemie parkouru, pozwalającym na swobodne przemieszczanie się po mieście. Cykle dnia i nocy wpływają na poziom trudności – po zmroku strefa staje się znacznie bardziej niebezpieczna za sprawą potężniejszych przeciwników.

Gra oferuje rozbudowany system craftingu, możliwość rozwoju postaci oraz tryb kooperacji dla maksymalnie czterech graczy. Wyróżnia się klimatyczną oprawą audiowizualną, intensywną atmosferą i naciskiem na dynamiczną akcję. Tytuł został bardzo ciepło przyjęty i obecnie Dying Light to zaraz po Wiedźminie i Cyberpunku jedna z najbardziej rozpoznawalnych na świecie serii gier, opracowanych przez naszych rodzimych deweloperów.

// screenshoty ze sklepów Steam i PlayStation

The Witcher: Battle Arena #00

The Witcher: Battle Arena

22 stycznia 2015

Kilkanaście lat temu, po sukcesie LoLa i Doty, wszyscy wydawcy gier oraz właściciele rozpoznawalnych uniwersów zapragnęli mieć w swoim portfolio grę typu MOBA. Tak otrzymaliśmy między innymi: osadzone w świecie gier Blizzarda Heroes of the Storm, tolkienowskie Guardians of Middle-earth, Warhammer Online: Wrath of Heroes, Star Wars: Force Arena, jak również nasz rodzimy The Witcher: Battle Arena, który dziś obchodzi 10 urodziny.

Chociaż w tym wypadku należałoby powiedzieć „obchodziłby”, gdyż produkcja, w której mogliśmy pokierować drużyną dowodzoną przez Geralta, Triss czy Zoltana, nie przetrwała próby czasu. Podobnie zresztą jak większość tego typu produkcji, mało której po dobrze zapowiadającym się starcie udaje się utrzymać liczbę graczy wystarczającą, żeby gra przynosiła jakikolwiek dochód. Serwery wiedźmińskiej MOBY zostały wyłączone jeszcze w 2015 roku, co zakończyło jej krótki, ale intensywny żywot.

// screenshoty z The Witcher wikia

Project CARS #01

Project CARS

7 maja 2015

Szóste urodziny obchodzi dziś seria Project CARS, symulator wyścigów samochodowych od Slightly Mad Studios. O ile pamięć mnie nie myli, był to pierwszy tak udany tytuł z gatunku zdominowanego przez Gran Turismo i Forza Motorsport, który wyszedł na komputery osobiste. Dopiero rok później Microsoft udostępnił swą produkcję pod Windowsa. To, co odróżnia Project CARS od dwóch wymienionych wcześniej franczyz to zupełnie inaczej zaprojektowana kampania dla jednego gracza. W GT i w Forzy zaczynamy z niewielką ilością gotówki, która ledwo starcza na marnej jakości samochód. Za wygrane wyścigi otrzymujemy pieniądze, które możemy przeznaczyć na zakup nowych maszyn, bądź też ulepszanie już posiadanych. W Project CARS natomiast od samego początku posiadamy dostęp do wszystkich aut, ale naszym celem jest wspiąć się po drabince kariery zaczynając od gokartów przez kolejne klasy wyścigów: GT, LMP czy Formuła. To w jakich rozgrywkach i jakim samochodem przyjdzie nam się zmierzyć zależy od podpisanych kontraktów, a gdy staniemy się bardziej rozpoznawalnym kierowcą także od zaproszeń przysyłanych przez organizatorów.

Ciekawy, nawet jak na dzisiejsze czasy, był sposób w jaki gra powstawała. Całość sfinansowana została przy pomocy platformy crowdfundingowej (3,75 miliona euro wpłacone przez ponad 80 tys. graczy), ale to nie wszystko. Slightly Mad Studios od początku planowało coś więcej. Tytułowe CARS to nie tylko samochody, ale także rozwinięcie skrótu Community Assisted Racing Simulator (Symulator Wyścigów Wspierany przez Społeczność). Wykupując odpowiednie progi wsparcia można było stać się częścią zespołu tworzącego grę: aktywnie uczestniczyć w spotkaniach, wspomagać, komentować, sugerować nowe pomysły deweloperom już od wczesnego etapu produkcji. W nagrodę, wielu wspierających zostało uwiecznionych w grze kierowców, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć podczas wyścigów.

Fanem serii Gran Turismo byłem od samego jej początku. W dwóch pierwszych częściach potrafiłem spędzić godziny nad jednym wyścigiem, aby urwać kolejne dziesiąte części sekundy i ukończyć czasówkę ze złotym medalem. Tak się złożyło, że nie posiadałem PlayStation 2 a siódmą generację konsol spędziłem ze sprzętem od Microsoftu. Tym bardziej liczyłem na nową odsłonę GT na PlayStation 4. Niestety, Sony bardzo mnie zawiodło wypuszczając jedynie spin-off i to nastawiony na rywalizację z innymi graczami. Dla gracza-samotnika, takiego jak ja, pozostało szukać alternatywy i taką właśnie stała się produkcja Slightly Mad Studios. Brakuje mi tutaj ulepszania pojazdów, sukcesywnego powiększania parku maszyn, ale kariera kierowcy wyścigowego, który musi przedzierać się przez kolejne szczebelki też jest ciekawym pomysłem. Samochodów też mogłoby być trochę więcej, bo 74 auta (łącznie już ze wszystkimi DLC) to ledwo połowa tego, co Gran Turismo oferowało 18 lat wcześniej.

// screenshoty własne z wersji na PS4