Archiwa tagu: strategie

StarCraft II: Heart of the Swarm #01

StarCraft II: Heart of the Swarm

12 marca 2013

Tym razem na Koyomi czas na coś nowszego… 8 lat temu premierę miał StarCraft II: Heart of the Swarm. W moim odczuciu Blizzard od początku nie bardzo miał pomysł jak podejść do wydania drugiej odsłony kosmicznego RTSa, żeby zarobić jak najwięcej a jednocześnie zbytnio nie narazić się fanom. Jeszcze przed wydaniem podstawki ogłoszono, że StarCraft II będzie trylogią a każda część skupi się na innej frakcji. Początkowo Heart of the Swarm był typowym dodatkiem do wydanego dwa i pół roku wcześniej Wings of Liberty. Z czasem, każda z części trylogii stała się samodzielną grą, niewymagającą posiadania podstawowej wersji. Wspólny był multiplayer – posiadanie dowolnego rozdziału dawało dostęp do wszystkich frakcji. W Heart of the Swarm gramy Zergami a fabuła toczy się wokół Sary Kerrigan, która właśnie odzyskała ludzką formę przy pomocy Jima Raynora.

Strategie zarówno turowe, jak i czasu rzeczywistego zawsze leżały gdzieś głęboko w moim sercu, ale nigdy nie należały do mojego ulubionego gatunku. Nie miałem wcześniej okazji zagrać w drugiego StarCrafta i dopiero teraz zmobilizowałem się by odkurzyć go z kupki wstydu. Na potrzeby sporządzenia niniejszego wpisu spędziłem dwa bardzo przyjemne wieczory. Te kilka godzin pozwoliło mi przejść połowę kampanii i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nigdy nie spodziewałem się, że RTS może być tak wciągający pod względem fabularnym. Pozostawiam grę zainstalowaną na dysku, ale zacznę jeszcze raz od początku, od Wings of Liberty.

Nawet najkrótszy artykuł o StarCrafcie nie byłby kompletny bez wspomnienia o trybie dla wielu graczy, dlatego z dziennikarskiego obowiązku piszę – jest. Nic więcej natomiast się nie wypowiem, bo się nie znam. Nigdy nie byłem fanem multiplayera w jakichkolwiek grach, a w strategiach w szczególności. Mój styl gry w ten gatunek sprawiał, że w kilka minut dostawałem sromotne bęcki. Przyjemność czerpię mogąc maksymalnie rozbudować bazę, rozwinąć wszelkie dostępne technologie i dopiero wtedy zaczynam produkować jednostki bojowe. Grając przeciwko innym w momencie, gdy robili mi pierwszy wjazd, był on zarazem ostatnim, bo zwykle nie miałem nawet czym się bronić.

SPROSTOWANIE:
Wybaczcie ignorancję, ale wpis został stworzony wyłącznie z punktu widzenia pojedynczego gracza. Z komentarzy jakie otrzymałem, uświadomiłem sobie, że single i multi w StarCrafcie 2 to niemalże dwie zupełnie różne gry. Ta druga ma dla mnie zbyt wysoki poziom wejścia i z tego powodu raczej nigdy nie spróbuję. Doceniam jednak wkład jaki Blizzard wniósł tym tytułem do sceny e-sportowej.

// screenshoty własne

Alpha Centauri #01

Sid Meier’s Alpha Centauri

12 lutego 1999

Wydana dokładnie 22 lata temu Alpha Centauri była drugą (po Gettysburgu) grą Sida Meiera po jego rozwodzie z MicroProse, firmą którą założył 17 lat wcześniej wraz z Billem Stealey’em i pod skrzydłami której stworzył, bądź brał udział w powstaniu takich hitów jak: Gunship, Pirates!, F-19 Stealth Fighter, Railroad Tycoon i oczywiście Cywilizacja. Jednym z warunków pokojowego zwycięstwa w tej ostatniej było wygranie kosmicznego wyścigu poprzez wysłanie ekspedycji kolonizatorów w kierunku najbliższej nam gwiazdy zanim uczynił to którykolwiek z przeciwników. Stworzona przez Firaxis Alpha Centauri była zatem naturalnym sequelem Cywilizacji, aczkolwiek jak podkreśla Sid Meier nie należała do serii, gdyż twórcy nie mieli praw do nazwy.

I tutaj zaczyna robić się ciekawie. Oryginalna Cywilizacja Sida Meiera nie była pierwszą grą o tym tytule. Historia ma swój początek w 1980 roku, kiedy Brytyjczyk Francis Tresham stworzył i tak właśnie nazwał grę planszową. Właścicielem znaku towarowego była jego firma Hartland Trefoil, ale wkrótce udzieliła licencji Amerykanom z Avalon Hill na wydanie Cywilizacji w Stanach Zjednoczonych. MicroProse wydając swoją grę potrafił po przyjacielsku dogadać się z Avalon Hill i firmy zgodziły się dzielić prawa do tej samej nazwy za „drobną opłatą i wzajemną promocją za pomocą ulotek umieszczanych w pudełkach”. Kilka lat później, gdy obu założycieli nie było już w firmie, na scenie pojawia się Activision, który od Avalon Hill otrzymuje licencję na wydanie gry Civilization: Call to Power i jednocześnie obie firmy składają pozew przeciw MicroProse o naruszenie praw autorskich. Ci z kolei, zamiast bezczynnie czekać na rozwój zdarzeń, czy też odpowiedzieć kontr-pozwem udali się do Anglii, wykupili Hartland Trefoil, pierwotnego właściciela wszystkich praw związanych z nazwą Cywilizacja i wypowiedzieli wszelkie umowy i licencje udzielone Avalon Hill. Długie przepychanki i negocjacje zakończyły się ugodą, wedle której Activision mógł dokończyć prace nad zaczętym tytułem i wydać go pod tą nazwą, ale sequele nie mogły już zawierać słowa „Civilization”. Jakby tego było mało, zarówno Avalon Hill, jak i MicroProse kilka tygodni później zostały kupione przez potentata branży zabawek Hasbro.

Jaki to ma związek z grą, której rocznicę premiery obchodzimy dzisiaj? Wbrew pozorom całkiem spory. W 1999 roku dostępne były trzy różne „Cywilizacje”: duchowy sequel stworzony przez Sida Meiera, wspomniana wcześniej Call to Power od Activision, a także naprędce sklecona przez Hasbro – Civilization II: Test of Time. Gracze nie mieli wątpliwości, która z nich jest tą prawdziwą. Jak podkreśla sam autor, nie dali się zwieść marketingowym zagrywkom i to właśnie jedyny tytuł nie mający słowa „Cywilizacja” w nazwie został uznany najbardziej prawowitym członkiem serii. Ciepło przyjęta przez recenzentów i społeczność Alpha Centauri odniosła też sukces kasowy trafiając do dziesiątki najlepiej sprzedających się tytułów na PC w 1999 roku. Call to Power był grą niezłą, ale jednak wyraźnie odstępującą od dzieła Firaxis. Test of Time można natomiast rozpatrywać wyłącznie w kategoriach porażki. Do tego stopnia, że Hasbro, obecny właściciel marki Civilization, samo zgłosiło się do Sida Meiera i Firaxis, aby to właśnie im powierzyć pracę nad trzecią odsłoną serii.

// screenshoty własne z wersji dostępnej na GOGu