Archiwum kategorii: prasa komputerowa

Click! #62 (05/2003) - okładka

Click! #62 (05/2003)

Kwiecień 2003

Click! to jeden z najdłużej ukazujących się magazynów o grach na naszym rynku, jeden z niewielu, którym udało się przekroczyć magiczną barierę 100 numerów (dokładnie 135, nie licząc wydań specjalnych). Na półki kiosków trafiał przez niemal 10 lat, początkowo jako dwutygodnik, by po dwóch latach przejść na miesięczny cykl wydawniczy. Wtedy też do czasopisma zaczęto dodawać płytę CD. W latach 2005-2007 ukazywał się równolegle Click! CD oraz Click! DVD, a w ciągu ostatnich półtora roku istnienia do każdego egzemplarza dodawano już wyłącznie płyty DVD.

A o czym redaktorzy Clicka! pisali równe 20 lat temu? Numer 05/2003 trafił do sprzedaży 15 kwietnia. Z okładki witał nas bohater gry Gothic 2. Ten tytuł, jak również Metal Gear Solid 2: Substance oraz Rayman 3 to trzy największe hity tego wydania, ocenione odpowiednio na 5-, 5 i 5+. Click! stosował szkolną skalę ocen, więc były to bardzo wysokie noty. Z głośnych tytułów możemy jeszcze przeczytać o: TOCA Race Driver, dodatku Sztuka Wojny do strategii Kozacy a także, w zapowiedziach, o Homeworld 2. Do każdego egzemplarza magazynu dołączono dwie płyty CD a na jednej z nich znajdowała się pełna wersja gry Giants: Citizen Kabuto.

W dziale sprzętowo-programowo-publicystycznym moją uwagę zwróciły trzy artykuły: relacja z targów CeBIT 2003 z opisem zaprezentowanej tam hybrydy telefonu i handhelda Nokia N-Gage, poradnik jak walczyć ze spamem w swojej skrzynce mailowej oraz, przede wszystkim, opis MAME. Ten niezwykle popularny dziś emulator maszyn arcade, już 20 lat temu elektryzował graczy. Ciężko w to uwierzyć, ale sam Multiple Arcade Machine Emulator ma już ponad 26 lat i z pewnością zasługuje na oddzielny artykuł na blogu.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Click! #62

Neo Plus #52 (04/2003) - okładka

Neo Plus #52 (04/2003)

kwiecień 2003

Neo Plus to kolejny magazyn założony przez legendarnego dziennikarza Marcina „Gulasha” Góreckiego. Po krótkiej przygodzie z Neo, konsolowym spin-offem Secret Service, Gulash zdecydował się uniezależnić od wydawcy obu czasopism i wraz z częścią redakcji w okolicach wakacji 1998 roku wypuścił nowy tytuł „Neo Plus”. Do poprzedniej nazwy prawa rzecz jasna dalej miała spółka ProScript. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że to był bardzo dobry krok. Neo zakończyło swój żywot jeszcze w ubiegłym stuleciu, Secret Service w pierwszym roku nowego, a Neo Plus przetrwało aż do końca roku 2012 stając się jednym z najdłużej wydawanych polskich pism o grach i jednym z niewielu, którym udało się przekroczyć magiczną barierę 100 numerów.

A o czym mogliśmy przeczytać w Neo Plus równe 20 lat temu, w kwietniu 2003 roku? Bez dwóch zdań największą gwiazdą tamtego numeru był Metroid Prime na GameCube’a, który z pewnością otrzymałby maksymalną ocenę, gdyby tylko Neo Plus stosowało dziesięciostopniową skalę. A tak, Samus Aran musiał zadowolić się notą „9.6”. Co ciekawe, druga najlepsza ocena w numerze również przypadła grze na „gacka”: Resident Evil: Zero dostał „8.7”. Ex aequo, identyczną notę otrzymał jRPG od Namco – Xenosaga Episode I: Der Wille Zur Macht, zaś minimalnie gorzej (na „8.6”) oceniono trzecią część Tenchu o podtytule Wrath of Heaven, obie gry na konsolę Sony PlayStation 2.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Neo Plus #52

Neo #04 (03/1998) - okładka

Neo #04 (03/1998)

Neo to drugie na polskim rynku czasopismo traktujące wyłącznie o grach na konsole. Pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1997 roku, a więc dwa miesiące po debiucie PSX Extreme. Magazyn był spin-offem Secret Service, założonym przez legendarnego dziennikarza SS Gulasha. Ćwierć wieku temu to czasy, gdy konsole piątej generacji coraz śmielej gościły w naszych domach. Szybko okazało się, że kącik konsolowy w Secret Service coraz bardziej puchnie a i tak nie starcza miejsca, by redaktorzy byli w stanie opisać najnowsze tytuły. Tak narodziło się Neo. W Secret Service Gulash coraz mniej się udzielał i więcej czasu poświęcił swojemu nowemu dziecku. Wkrótce w SS zaprzestano całkowicie tematyki konsolowej, a także, ku rozpaczy PC-towych graczy, zniknął dział Kombat Korner. Choć tutaj przyczyna była bardziej prozaiczna. Nie było o czym pisać, bo „gatunek mordobić na PC umarł śmiercią naturalną”. Sporadycznie Kombat Korner powracał, gdy ukazała się jakaś bijatyka na PC, ale czasem dochodziło do kuriozalnych sytuacji, gdzie w KK recenzowano… film Mortal Kombat.

A o czym pisano w Neo równe 25 lat temu? Z okładki marcowego numeru spogląda na czytelnika Yugo Ogami z gry Bloody Roar. Pierwsza część bijatyki od Hudson Soft to jeden z głównych tematów numeru. Oprócz recenzji, zakończonej oceną „8”, otrzymaliśmy to, za co wszyscy kochaliśmy Gulasha: szkołę przetrwania z grą rozebraną na części pierwsze i wydrukowanymi wszystkimi specjalnymi ciosami dla każdej postaci. W czasach sprzed powszechnie dostępnego internetu było to jedyne tego typu źródło informacji. W zapowiedziach uwagę zwracają dwie świetne samochodówki: Need for Speed 3 oraz zbliżająca się wielkimi krokami europejska premiera Gran Turismo. Natomiast najlepszą grą numeru bezapelacyjnie zostało ONE od studia Visual Concepts, ocenione na dziewiątkę i określone mianem „długo wyczekiwanej prawdziwej strzelaniny nowej generacji”.

Mimo iż wojna konsol ówczesnej generacji nie była jeszcze do końca rozstrzygnięta, kartkując ten numer Neo można zauważyć pewien trend. Z dwudziestu dużych recenzji ponad połowa dotyczyła gier na Sony PlayStation, przy zaledwie trzech i pięciu tytułach odpowiednio dla konsol Sega Saturn i Nintendo 64. W marcowym numerze Neo najlepszą pozycją na Saturna uznano grę snowboardową Steep Slope Sliders, według red. Wicika kładącą na łopatki propozycje z tego gatunku obecne na sprzęty konkurencji. Natomiast na Nintendo 64 najwyższe oceny otrzymały: mordobicie Fighter’s Destiny, oraz platformówka Yoshi’s Story. Jednak to PlayStation mogło pochwalić się tytułami, które dalej pamiętamy po latach (mimo iż wówczas nie zostały ocenione zbyt wysoko): Diablo, Warhammer: Dark Omen, Theme Hospital, Shadow Master czy też Skullmonkeys. Dział z recenzjami zamyka stała jednostronicowa rubryka dla miłośników „kieszonsolki” GameBoy, w której na warsztat trafiły: The Legend of Zelda: Link’s Awakening, oraz Earthworm Jim.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Neo #04

Secret Service Logo

Secret Service

16 marca 1993

Dokładnie 30 lat temu na półkach kiosków w całej Polsce pojawił się Secret Service, nowy magazyn o grach, który spośród innych wyróżniał się nietuzinkową szatą graficzną. Swoimi wspomnieniami związanymi z tym tytułem dzieliłem się już przy okazji jednego z poprzednich wpisów.

okładka pierwszego numeru oraz list, który trafił do potencjalnych czytelników

Numer, mimo iż według okładki jest kwietniowym, do sprzedaży trafił dokładnie 16 marca 1993. Ustalenie daty, tym razem wyjątkowo, nawet po 30 latach nie było trudne. W Przeciekach w numerze #14 (czerwiec 1994) ukazała się taka notka:

Archiwalia zabrakło „jedynki”! Nakład SECRET SERVICE 1, wydany 16 marca 1993 został oficjalnie wyczerpany! Postanowiliśmy jednak nie pozostawić na lodzie tych, którzy zdążyli zamówić „jedynkę” w krótkim okresie bezwładności pomiędzy stwierdzeniem zerowego stanu magazynu. Ten jeden jedyny raz dodrukujemy numer. Będzie to specjalna seria, opatrzona numerami seryjnymi i autografami, w bardzo małym nakładzie. Jest to ewenement na skalę światową, bo takich ruchów po prostu się nie robi. My robimy to dla was.

O pierwszym numerze SS nie jestem w stanie zbyt wiele powiedzieć. Czasopismo zacząłem kupować od numeru #36 a więc gdy na rynku było już dobre 3 lata. Oddam zatem głos profesjonalistom. Marcin Kiendra z kanału Loading nagrał kiedyś doskonały odcinek (jak zdecydowana większość materiałów z resztą) traktujący właśnie o pierwszym numerze Secret Service. Zwróćcie uwagę na te animowany screenshoty, coś pięknego!

PSX Extreme #67 (03/2003) - okładka

PSX Extreme #67 (03/2003)

Marzec 2003

W naszym przeglądzie archiwalnej prasy przyszła pora na PSX Extreme, który w chwili obecnej pozostał jedynym na polskim rynku miesięcznikiem o tematyce gier wideo. Magazyn wydawany jest nieprzerwanie, dwanaście razy do roku od września 1997. Jak sugeruje sam tytuł, PSX Extreme zajmuje się wyłącznie konsolami, a w początkach swego istnienia był „nieoficjalnym magazynem użytkowników Playstation”. Obecnie na półkach kiosków i saloników prasowych możemy znaleźć 306. numer czasopisma. A o czym redaktorzy pisali równe 20 lat temu, w marcu 2003 roku?

Przewodnim tematem tego „very sexy numerku” była płeć piękna w grach wideo (oraz wdzięki, jakie prezentuje). Okazją ku temu była recenzja siatkówki plażowej Dead or Alive Extreme Beach Voleyball, okraszona galerię bohaterek. Kolejne kilka stron w numerze to „Ranking Laseczek”, czyli Top 10 postaci kobiecych występujących w grach. Spoiler: wygrała Reiko Nagase z Ridge Racer Type 4, a nasza sylwestrowa ulubienica Lara Croft zajęła odległe, siódme miejsce. W 67. numerze PSX Extreme nie mamy żadnych wybitnych tytułów, żadna z gier nie została oceniona na „dziewiątkę”. Mamy za to kilka mocnych „ósemek”. Najwyższą notę: 8+ otrzymał klon Wipeoute’a – Quantum Redshift. A z bardziej znanych tytułów, również ocenionych na ósemkę, redaktorzy mieli na warsztacie: Devil May Cry 2, The Sims, Grand Prix Challenge oraz wspomniany już wcześniej siatkówkowy spin-off bijatyki Dead or Alive.

Z racji tego, że PSX Extreme jest czasopismem wyłącznie konsolowym, bardziej zainteresowałem się nim dopiero, gdy sam zacząłem grać więcej na konsolach niż na PC, czyli mniej więcej w czasie, gdy magazyn świętował swoje dziesiąte urodziny. Niemniej jednak z pierwszymi numerami miałem styczność. Tak jak już wcześniej wspomniałem, wymienialiśmy się z kolegami z klasy i z podwórka prasą komputerową i w ten sposób niejeden egzemplarz do mnie trafił. Z tych pierwszych numerów zapamiętałem jedno: kąciki tematyczne poszczególnych gatunków oraz konkursy i turnieje organizowane dla czytelników. Jak wiadomo, granie przez sieć było wówczas niemożliwe, więc aby wziąć udział w zawodach i pochwalić się wynikiem, należało przy pomocy magnetowidu nagrać całą rozgrywkę na kasetę wideo i przesłać ją do osoby prowadzącej kącik.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: PSX Extreme #67

Świat Gier Komputerowych #62 (02/1998) - okładka

Świat Gier Komputerowych #62 (02/1998)

Luty 1998

Świat Gier Komputerowych nie był moim ulubionym magazynem. Kupiłem chyba tylko jeden numer. Nie pamiętam który to był, ale głównym powodem zakupu był dołączony booster demonstracyjny Magic: the Gathering. ŚGK czytałem sporadycznie; tak jak wspomniałem w jednym z poprzednich wpisów, często wymienialiśmy się ze znajomymi już przeczytanymi numerami czasopism. Z tym większą ciekawością zajrzałem na archive.org, aby odświeżyć wspomnienia, a może raczej dowiedzieć się co mnie ominęło.

Lutowy numer wydany okrągłe 25 lat temu to kwintesencja 1998 roku. Właściwie co drugi opisywany tytuł to hit, który z nostalgią wspominamy nawet dziś, po tylu latach. Najlepsze oceny zebrały: Blade Runner, The Curse of Monkey Island, Wing Commander: Prophecy oraz amigowe OnEscapee (14/15 gwiazdek); Grand Theft Auto, Myth: the Fallen Lords, Atlantis: the Lost Tales, Shadows of the Empire oraz Shadow Warrior (13/15 gwiazdek). W dziale z poradami wcale nie jest gorzej: dostaliśmy opisy takich hitów jak: Blood Omen: Legacy of Kain, Shadows over Riva, MDK i oczywiście Quake 2. Całości dopełnia klimatyczny plakat z megahitem od idSoftware.

Moją uwagę zwrócił fakt, że w Świecie Gier Komputerowych bardzo mocno trzymała się Amiga, pomimo faktu, że była wówczas już praktycznie martwą platformą. Inne magazyny, które do tej pory przybliżałem w kąciku prasowym albo całkowicie przerzuciły się na gry PC-towe, albo wręcz poszły krok dalej, w stronę zyskujących popularność konsol Sony PlayStation, Sega Saturn i Nintendo 64. Nie było to jedyne zaskoczenie. Po lekturze tego numeru, uświadomiłem sobie, że tak modne obecnie określenie „Retro” w odniesieniu do gier komputerowych funkcjonowało już ćwierć wieku temu. ŚGK miał regularną rubrykę poświęconą starszym 8- i 16-bitowym tytułom. W numerze z lutego 1998 przedstawiono: Advanced Destroyer Simulator oraz Paper Boy’a.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Świat Gier Komputerowych #62

CD-Action #21 (02/1998) - okładka

CD-Action #21 (02/1998)

Luty 1998

CD-Action to obecnie najstarsze, nadal wydawane czasopismo o grach wideo. W trakcie niemal 27 lat istnienia wielokrotnie zmieniało właścicieli i swoją formułę. Początkowo jako jeden z pierwszych magazynów oferowało płytę CD dodawaną do każdego numeru (stąd nazwa). Liczba płyt rosła, z czasem CD zmieniły się w DVD. Pełne wersje dodawane do CD-Action stały się w naszym kraju sposobem na legalne budżetowe granie. Niejednokrotnie magazyn kupowało się z powodu dołączonej gry, a nie tak po prostu do poczytania. W 2018 roku zrezygnowano z dodawania nośników optycznych a zamiast tego otrzymywaliśmy zdrapkę z kodem Steam, zaś dwa lata później pismo całkowicie zostało pozbawione elektronicznych dodatków. Obecnie ukazuje się jako kwartalnik. A o czym redaktorzy pisali ćwierć wieku temu?

Podobnie jak w dotychczas wspomnianych tytułach prasowych z 1998 roku, najgorętszą pozycją numeru był Quake 2, oceniony na 9/10. Tu należy zauważyć, że CD-Action nieco spóźniło się w stosunku do konkurencji: zarówno Reset, jak i Secret Service recenzowały go w numerze styczniowym. Nie była to jedyna „dziewiątka” w numerze. Taką ocenę otrzymało jeszcze kilka tytułów, aczkolwiek w moim odczuciu większość z nich to pozycje dziś raczej zapomniane: FIFA 98: Road to World Cup, I-War, Warhammer Epic 40000: Final Liberation, G-Police, Riven – The Sequel to Myst oraz F1 Racing. I dziwi brak wśród nich drugiej części przygód Lary Croft – Tomb Raider 2 został oceniony zaledwie na 7/10.

Ale, ale… CD-Action to oczywiście również płyty CD i pełne wersje gier. Hitem numeru była nasza swojska chodzona bijatyka Franko. Oprócz niego na krążkach znalazły się: strategia Pacific Island oraz gra logiczno-zręcznościowa Pipemania. Na okładce widzimy napis „5 pełnych wersji” – stawkę uzupełniają dwa programy użytkowe: antywirus AntiVirenKit a także przeglądarka Internet Explorer 4.0. Swoją drogą, pamiętacie jeszcze czasy, gdy narzędzie do przeglądania stron internetowych nie było najważniejszym elementem całego systemu operacyjnego? Ba, nie znajdowało się na nim domyślnie i trzeba się było mocno nakombinować, aby je pobrać.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: CD-Action #21

Gambler #50 (01/1998) - okładka

Gambler #50 (01/1998)

Styczeń 1998

Był taki okres w późnej podstawówce, że czytałem niemal wszystkie pisma o grach. Oczywiście nie kupowałem ich, na tyle nie pozwalało skromne kieszonkowe. W paczce kumpli z klasy rozdzieliliśmy między siebie różne tytuły dostępne na rynku i po przeczytaniu wymienialiśmy się. Mnie przypadł Gambler (którego kupowałem równolegle najpierw z Top Secretem a po jego upadku z Secret Service). Lubiłem ten magazyn, zwłaszcza jego żółte strony, gdzie oprócz cheatów i tipsów mieściły się rubryki rożnych „klubów”: RPGów, FPSów, strategii, symulacji, gier sportowych, ale przede wszystkim Diskeditor Dream Team, czyli rubryka wynosząca cheatowanie na nieco wyższy poziom. Zamiast wpisywania kodów w trakcie rozgrywki, objaśniano jak edytować save’y lub pliki konfiguracyjne, by zwiększyć ilości zasobów, odblokować niedostępne plansze czy przedmioty.

W styczniu 1998, a więc dokładnie 25 lat temu, ukazał się jubileuszowy, pięćdziesiąty numer Gamblera. Tytuł gry miesiąca przyznano nieco dziś zapomnianemu RPGowi Lands of Lore: Guardians of Destiny, którego recenzował Jacek Piekara, obecnie bardziej kojarzony jako pisarz fantasy, autor Cyklu Inkwizytorskiego o przygodach Mordimera Madderdina, niż jako redaktor magazynów o grach. Patrząc na inne recenzje, bardzo zdziwiły mnie oceny niektórych tytułów. Gry, które uważam za naprawdę przyzwoite i w które sporo się wówczas zagrywałem: Total Annihilation, oraz Star Wars: Shadows of the Empire otrzymały zaledwie 65% i 69%. Natomiast taki Take No Prisoners, o którym już zupełnie świat zapomniał i który w innych magazynach otrzymywał noty właśnie w okolicach 7/10, w Gamblerze był drugim najlepszym tytułem tego numeru i z oceną 85% otrzymał odznakę wyróżnienia.

Przeglądając Gamblera po raz pierwszy po dobrych 20 latach zdziwiła mnie jedna rzecz. Zawsze miałem ten tytuł za czasopismo stricte PC-towe, w przeciwieństwie do takiego Secret Service, gdzie zwłaszcza po premierze na polskim rynku PSXa, Saturna i Nintendo 64 kącik konsolowy był ważną rubryką. Tymczasem, porównując te dwa tytuły i to dokładnie z tego samego roku i tego samego miesiąca widzę, że w SSie czysto konsolowa była cała jedna strona (plus dwie, jeśli liczyć do tego Kombat Korner), zaś w Gamblerze aż dziesięć. Pamięć już nie ta, ale może ma to związek z faktem, że mniej więcej wtedy wydawca Secret Service przeniósł nie-pecetowe treści do nowego magazynu NEO.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Gambler #50

Secret Service #53 (01/1998) - okładka

Secret Service #53 (01/1998)

Styczeń 1998

Moje „Top 3” czasopism o grach z lat 90-tych zamyka „Secret Service”, aczkolwiek kolejność jest zupełnie przypadkowa. Każde z nich cenię tak samo, każde z innego powodu. Z Secret Service moja przygoda trwała najdłużej. Pierwszy egzemplarz, jaki nabyłem to #36 z czerwca 1996 roku i kupowałem aż do samego końca: 60 numerów przez pięć i pół roku. Wydanie sprzed ćwierć wieku – #53 ze stycznia 1998 ma dwa tematy przewodnie. Pierwszy z nich to recenzja Quake’a 2, zakończona oceną 10/10. Czy słuszna? Moim zdaniem jak najbardziej. Wszystkie trzy pierwsze Quake’i zasługują na dziesiątkę. Są to zupełnie inne gry, ale każda z nich na swój sposób jest bliska ideałowi i nawet teraz po tylu latach z przyjemnością do nich wracam.

Numer pełen jest również rozmaitych symulatorów: od rekreacyjnego Flight Unlimited 2, przez osadzony w realiach wojny na Półwyspie Koreańskim Sabre Ace, oraz futurystyczny space-sim I-War, aż po (nawet w dzisiejszych czasach uchodzący za) supernowoczesny F-22 Raport. Najlepszym, według redaktorów, okazał się Longbow 2 – symulacja śmigłowca szturmowego AH-64 Apache, nieformalnie okrzyknięta przez recenzenta symulatorem roku 1997. W przeciwieństwie do Resetu ze stycznia 1998, redaktorzy Secret Service przynawali oceny ciut bardziej zachowawczo. Pomijając maksymalną notę Quake’a 2, pojawiły się tylko dwie „dziewiątki”: wspomniany wcześniej Longbow 2, oraz pierwszy MMORPG z prawdziwego zdarzenia, czyli Ultima Online. W numerze pojawia się kilka innych dziewiątek, ale są to tytuły z poradnikowego działu „W Imadle”, recenzowane wcześniej.

Przeglądając po 25 latach ten numer SS, moją uwagę zwrócił jeden artykuł z zapowiedzi, dotyczący gry Prey. Na początku 1998 roku, niemal 3 lata od pierwszych wzmianek o tym tytule wydawało się, że jest on bliski ukończeniu. Redaktorzy zapowiadali, że gra „ukaże się prawdopodobnie dopiero pod koniec 1998 roku”. Jak potoczyły się losy tej produkcji? Doskonale wiemy – Prey został wydany dopiero w 2006 roku i dla mnie był jednym z pierwszych tytułów, jakie ogrywałem na Xboksie 360. Co więcej, artykuł w SSie jest pełen delikatnych prztyczków w stronę id Software dotyczących innowacji FPSów, nad jakimi (wówczas) 3D Realms pracowało. I tu znów chichot historii – finalna wersja Prey’a używała zmodyfikowanego silnika id Tech 4 (znanego z Dooma 3), zaś kilka lat później prawa do tytułu przejęła Bethesda i tym samym wszystko trafiło pod skrzydła jednego właściciela – ZeniMax.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Secret Service #53

Top Secret #14 (01/1993) - okładka

Top Secret #14 (01/1993)

Styczeń 1993

Dziś pora na drugie z czasopism, które po latach bardzo ciepło wspominam. Podobnie jak dla wielu graczy z mojej generacji, to właśnie Top Secret był moim pierwszym magazynem o grach komputerowych. Przyczyna bardzo prozaiczna – był pionierem na polskim rynku i przez pewien czas nie było nic innego. Pierwszy numer magazynu ukazał się w październiku 1990 roku, zaś ostatni #54 sześć lat później – we wrześniu 1996.

Zerknijmy, o czym pisali redaktorzy Top Secreta równe 30 lat temu. Nie miałem tego numeru. Moje pierwsze wydanie TSa nabyłem jakieś półtora roku później. Następnie wpadły mi w ręce jakieś, wówczas już archiwalne numery, ale egzemplarza ze stycznia 1993 roku wśród nich nie było. Przeglądając spis treści nie znalazłem wśród recenzowanych gier żadnych tytułów, które po tych 30 lat wymienilibyśmy jako ponadczasowe dzieła. Może poza Indiana Jones and the Fate of Atlantis, ale akurat LucasArts stworzył tyle innych doskonałych point and clicków, że naprawdę ciężko wyłonić najlepszą.

Oprócz przygód doktora Jonesa w tym wydaniu Top Secreta zrecenzowano RPGa od studia Silmarils – Ishar, który otrzymał maksymalną ocenę we wszystkich trzech kategoriach: dźwięk, grafika i ocena ogólna. Mogliśmy także przeczytać o trzeciej części policyjnej przygodówki od Sierry – Police Quest, symulatorze helikoptera Commanche od Novalogic, a także o nieco dziś zapomnianych platformówkach: Ugh! i Colgate. Z całego numeru mnie jakoś najbardziej ta ostatnia pozycja utkwiła w pamięci. Przygody uśmiechniętego ząbka Haralda strzelającego z pasty do zębów do bakterii były jedną z pierwszych gier, gdzie marka zupełnie niezwiązana z branżą gier, promowała się właśnie dzięki temu medium. A już na pewno pierwszą taką grą, z jaką ja osobiście się spotkałem.

Pełne wydanie zarchiwizowane w serwisie archive.org: Top Secret #14