Archiwa tagu: PC

Chris Sawyer's Locomotion #00

Chris Sawyer’s Locomotion

7 września 2004

20 lat temu Atari wydało Locomotion, duchowego spadkobiercę hitu z początku lat dziewięćdziesiątych – Transport Tycoon. Grę praktycznie w pojedynkę napisał Chris Sawyer, czyli twórca pierwowzoru, jak również dwóch części RollerCoaster Tycoon. Była to jedyna gra firmowana jego nazwiskiem. Nie wiadomo, czy trochę nie zainspirował się Sidem Meierem, wszak obaj panowie pracowali razem pod skrzydłami MicroProse. Jednak oficjalnie miało to zapobiec potencjalnym sporom prawnym o nazwę. Locomotion, jak przyznał sam Sawyer, było tytułem, z którego był najbardziej dumny i nazwał go „najlepszym kawałkiem kodu, jaki kiedykolwiek stworzył”.

// screenshoty ze sklepu GOG

The Sims 4 #00

The Sims 4

2 września 2014

10 lat temu miała miejsce premiera ostatniej, jak do tej pory, części „symulatora życia” od EA – The Sims 4. Seria, której chyba nie trzeba przedstawiać i w którą grał chyba każdy (choć niekoniecznie chciałby się do tego przyznać). Nie wiem, jak sytuacja wygląda dzisiaj, ale kilka lat temu The Sims było najlepiej sprzedającą się serią gier na PC, co potwierdza wpis w księdze rekordów Guinnessa.

Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon, twórcy postawili na ewolucję zamiast rewolucji. Wprowadzono drobne ulepszenia: nowy kreator mieszkańców, usprawnione podróże pomiędzy lokacjami, bardziej intuicyjny tryb budowania domów i wiele innych drobnych poprawek, w tym nowy silnik graficzny. Usunięto jednak możliwość budowy ogrodowych basenów, a także małe dzieci jako etap rozwoju Simów między noworodkiem a nastolatkiem. Zmiany były na tyle kontrowersyjna, że przywrócono je w późniejszych aktualizacjach. (Nie)stety, podobnie jak w trójce, nadal nie można utopić naszego podopiecznego zabierając mu drabinkę do wody.

// screenshoty ze strony EA i sklepów online

Command and Conquer: Tiberian Sun #00

Command and Conquer: Tiberian Sun

27 sierpnia 1999

25 lat temu ukazał się Command & Conquer: Tiberian Sun. Była to trzecia odsłona serii RTSów od Westwood Studios i bezpośrednia kontynuacja wydanej cztery lata wcześniej jedynki. Główny wątek gry to tocząca się w niedalekiej przyszłości, w latach trzydziestych bieżącego stulecia, druga wojna pomiędzy siłami GDI (Global Defense Initiative) – organizacji pilnującej globalnego porządku, powołanej przez ONZ po odnalezieniu w rzece Tyber tajemniczego minerału Tyberium a Bractwem Nod (Brotherhood of Nod) – paramilitarną organizacją dążącą do dominacji nad światem poprzez zmonopolizowanie światowego rynku Tyberium.

Gra wprowadziła wiele innowacji, takich jak dynamiczna zmiana pory dnia, destrukcja terenu, nowoczesne jednostki bojowe, zaawansowana sztuczna inteligencja a przede wszystkim nowy silnik graficzny, który ukazywał pole walk w rzucie izometrycznym, zaś zmienne ukształtowanie terenu dawało złudzenie w pełni trójwymiarowego środowiska. Tiberian Sun charakteryzował się mrocznym klimatem, futurystyczną oprawą graficzną oraz rozbudowaną fabułą, przedstawianą poprzez przerywniki filmowe z udziałem aktorów, takich jak James Earl Jones (generał James Solomon dowodzący siłami GDI), Michael Biehn (Michael McNeil, losami którego kierujemy w trakcie kampanii GDI) a także Joseph David Kucan, który wcielił się w chyba najbardziej rozpoznawalną postać całej serii Command & Conquer, charyzmatycznego dowódcę Bractwa Nod – Kane’a.

// screenshoty z serwisów Hardcore Gaming 101 oraz dawnego TiberiumSun

Legacy of Kain: Soul Reaver #00

Legacy of Kain: Soul Reaver

16 sierpnia 1999

Ćwierć wieku temu posiadacze konsol PlayStation otrzymali od studia Crystal Dynamics przygodową grę akcji Legacy of Kain – Soul Reaver. Był to sequel dziejącego się 1500 lat wcześniej Blood Omen: Legacy of Kain i kontynuował historię konfliktu między wampirami a ich wrogami. Gracz wcielał się w widmo Raziela, bohatera pierwszej części, który został stracony przez swojego mistrza, Kaina. Raziel został następnie wskrzeszony przez Dawnego Boga jako żniwiarz dusz (stąd podtytuł „Soul Reaver”) i wyruszył na misję zemsty przeciwko Kainowi. Jego zdolność do poruszania się między światem materialnym i duchowym oraz absorpcji dusz dawała graczom unikalne możliwości rozgrywki. Tytuł został bardzo ciepło przyjęty przez graczy i branżową prasę. Wyróżniał się w tamtym czasie świetnym designem poziomów, wciągającą fabułą oraz nowatorskimi mechanikami gry, a także mrocznym, gotyckim klimatem. Zarzucano mu jednak prostą i powtarzalną rozgrywkę oraz kontrowersyjne zakończenie. W późniejszym czasie Soul Reaver ukazał się także na PC-tach oraz na Dreamcaście.

// screenshoty ze Steama i GOGa

Five Nights at Freddy's #00

Five Nights at Freddy’s

8 sierpnia 2014

Dekadę temu ukazała się pierwsza część serii survival horrorów Five Nights at Freddy’s, gra stworzona w pojedynkę przez amerykańskiego dewelopera Scotta Cawthona. Wcielamy się w niej w nocnego stróża restauracji Freddy Fazbear’s Pizza, którego zadaniem jest przetrwanie pięciu nocy w pizzerii nawiedzanej przez animatroniki – mechaniczne postacie, w ciągu dnia będące atrakcją dla dzieci, zaś w nocy zmieniające się w mordercze bestie, które usiłują zabić postać gracza. Obecnie, franczyza liczy dziesięć głównych części. Natomiast w ramach obchodów dziesięciolecia, dziś ma miejsce premiera pixel-artowego spin-offu Five Nights at Freddy’s: Into the Pit, zaś na przyszły rok właśnie zapowiedziano kolejny duży tytuł: Five Nights at Freddy’s: Secret of the Mimic.

// screenshoty ze Steama oraz sklepu Nintendo

Doom 3 #00

Doom 3

3 sierpnia 2004

Dwie dekady temu ukazała się trzecia część Dooma. Id Software po 10 latach przerwy, w trakcie których stworzyli i rozwinęli Quake’a, swój drugi flagowy produkt, postanowili wysłuchać graczy i powrócić do korzeni, które przyniosły im światową sławę. Po premierze pamiętam dość krytyczne uwagi od części fanów dotyczące (o ile dobrze kojarzę) dużej powtarzalności, zbyt mrocznego klimatu i ciemnych pomieszczeń, potworów wyskakujących znienacka jak w tanim horrorze, a przede wszystkim słabego trybu multiplayer, zwłaszcza w porównaniu do Quake’a 3. Ja w każdym razie bawiłem się świetnie i jak teraz spojrzałem na statystyki to wcale tak źle nie było: ocena 87% na Metacritic oraz 3,5 mln sprzedanych kopii do początku 2007 roku, co czyniło Dooma 3 najpopularniejszą wówczas grą id Software. Aczkolwiek należy pamiętać, że 3 miesiące później przyszedł Half-Life 2, pozamiatał całą konkurencję i pozgarniał wszystkie możliwe nagrody.

// screenshoty z GOGa i Steama

Sacred 3 #00

Sacred 3

1 sierpnia 2014

10 lat temu ukazała się trzecia i jak do tej pory ostatnia część Sacred. Dwie pierwsze odsłony serii action RPGów stworzone przez Ascaron Entertainment zostały przyjęte dość ciepło. Może nie dorównały popularnością Diablo, ale czasami stawiano je w jednym rzędzie jako alternatywę dla graczy znudzonych tytułem Blizzarda. Niestety, niedługo po wydaniu dwójki studio zostało zamknięte z powodu problemów finansowych i prawa do marki trafiły do Deep Silver. Austriacy zlecili prace nad trzecią częścią deweloperom z Keen Games. Ci jednak nie podołali zadaniu. Sacred 3 był grą co najwyżej średnią i z pewnością dlatego nigdy nie doczekaliśmy się czwórki.

// screenshoty ze sklepów Steam, Xbox i PlayStation

Fallout: London #01

Fallout: London

Kilka dni temu na GOGu miała miejsce premiera potężnego moda do Fallouta 4 przenoszącego graczy na drugą stronę Atlantyku. Fani serii postapokaliptycznych RPGów z pewnością śledzili projekt od dawna, jednak niedzielni gracze tacy jak ja, o Fallout: London usłyszeli kilka miesięcy temu, kiedy to Bethesda wydała next-genową łatkę do czwórki, która mocno dała się we znaki wielu moderom, także grupie FOLON stojącej za odtworzeniem brytyjskiej stolicy po wojnie nuklearnej. Od tamtej pory bliżej zacząłem się interesować modem i wyczekując premiery specjalnie w letniej promocji kupiłem Fallouta 4.

Czy warto było? Chyba nie. Jeśli obserwujecie mnie od jakiegoś czasu, z pewnością wiadomo Wam, że od dobrych kilkunastu lat jestem graczem konsolowym. Ostatniego PC-ta do gier kupiłem ponad 20 lat temu. Zdążyłem zatem już zapomnieć z czym wiąże się granie na komputerach. Od dawna jestem przyzwyczajony, że po zakupie gry wkładam płytkę do napędu lub ściągam ją z odpowiedniego sklepu, instaluję, odpalam i gram. Część z Was z pewnością powie, że na PC wygląda to tak samo. „Powinno wyglądać” – doprecyzuję, bo ja prawie zawsze napotykam jakieś problemy. I Fallout: London jest najlepszym tego przykładem. Przypomniał mi z czym miałem do czynienia te 20 i więcej lat temu.

Fallout 4 i Fallout: London ściągnąłem jeszcze w czwartek, tego samego dnia, gdy GOG ogłosił premierę moda. Sama instalacja przebiegła bezproblemowo, jednak uruchomić całość udało mi się go dopiero następnego dnia późnym wieczorem (choć w zasadzie była już sobota, dobrze po północy). Po wybraniu opcji „New Game”, gra przestawała reagować i zawieszała się. Na reddicie problem już był dobrze znany i jako rozwiązanie polecono odinstalować wszystko, usunąć jakiś tam katalog, zainstalować ponownie podstawkę, uruchomić nową grę tak, żeby stworzył się przynajmniej jeden zapis i dopiero potem zainstalować Fallout: London. Zadziałało, udało mi się przejść do tworzenia bohatera, ale zanim zakończyłem proces, gra zdecydowała zawiesić się po raz kolejny. Po ponownym uruchomieniu, znów wieszała się w tym samym momencie co za pierwszym podejściem. A więc kolejna reinstalacja. Za trzecim razem miałem więcej szczęścia, przebrnąłem przez kreatora postaci, po uzyskaniu kontroli zrobiłem ręczny zapis, sprawdziłem, że działa i granie zostawiłem na kolejny dzień.

Przez noc przemyślałem sobie bohatera, którego stworzyłem i postanowiłem pozmieniać nieco statystyki. Odpaliłem grę, wybrałem opcję „New Game” i… zgadliście, Fallout: London znów zawiesił się w tym samym momencie co na samym początku. Stwierdziłem, że nie chce mi się kolejny raz ściągać 70 gigabajtów, przeprosiłem się z wczorajszą postacią i po trzech dniach od instalacji postanowiłem wreszcie pograć. Poszwendałem się trochę po opuszczonym laboratorium, gdzie tu i ówdzie można było napotkać zwłoki jego dawnych pracowników. Zabrałem koszulkę GOGa (miły gest ekipy FOLON dla polskiego sklepu, który zdecydował się hostować i oficjalnie wspierać projekt) i trafiłem do pomieszczenia z klatkami na szczury, którego drzwi były zdalnie zablokowane. Stojący nieopodal terminal pozwolił je otworzyć, ale po odejściu od komputera moja postać utknęła. Z wyjątkiem podskakiwania w miejscu, nie mogłem się poruszyć w żadną stronę. Nie mogłem też walczyć a zza drzwi wybiegły zmutowane szczury, który momentalnie się na mnie rzuciły i kilka chwil później zagryzły.

Odczytując zapis spróbowałem jeszcze kilkakrotnie, ale za każdym razem efekt był ten sam. Nawet bez otwierania drzwia, samo podejście i opuszczenie terminala skutkowało zablokowaniem bohatera. Kolejna sesja porad u Wujka Google i okazało się, że utykanie przy komputerze to jeden z najbardziej znanych i najstarszych bugów w Falloucie 4. Jako remedium polecano:

  • spróbować odczytać grę (mnie nie pomogło)
  • wciskać na pałę klawisz Esc aby zapauzować i odpauzować grę (również nie pomogło)
  • zmienić ustawienia ekranu w Windowsie, by zablokować odświeżanie na 60 Hz (też nic z tego)
  • zainstalować jakiś kolejny mod, który rzekomo eliminuje ten problem

Poddałem się. Chciałem sobie spokojnie pograć a nie spędzić weekend czytając reddita, instalując kolejne mody i nieoficjalne poprawki, które jedną rzecz może i naprawią, ale nie wiem, czy nie zepsują czegoś innego.Taka zabawa była dobra w liceum albo jak miałem kupę czasu na studiach. Now I’m too old for this shit…

Wolfenstein: Youngblood #00

Wolfenstein Youngblood

25 lipca 2019

Pięć lat temu dzięki współpracy MachineGames i Arkane Lyon otrzymaliśmy ostatni jak do tej pory duży tytuł z serii Wolfenstein. Akcja gry toczy się dwie dekady po wydarzeniach z Wolfenstein II: The New Colossus. Wcielamy się w niej w Jessie i Zofię Blazkowicz, bliźniaczki, córki znanych z poprzedniej odsłon Williama J. Blazkowicza oraz Anyi Oliwy. Dziewczyny porywają helikopter FBI i wyruszają na poszukiwanie ojca, który w zniknął w tajemniczych okolicznościach. Według informacji, jakie znalazły w sekretnym pomieszczeniu rodzinnego domu, B.J. najprawdopodobniej wyruszył do okupowanej przez Nazistów Francji na spotkanie z przedstawicielami tamtejszego ruchu oporu.

// screenshoty ze strony Bethesdy i bloga PlayStation

Prey

11 lipca 2006

Dziś przypada 18 rocznica premiery Prey’a – tego pierwszego, zanim prawa do marki trafiły pod skrzydła Bethesdy. Gra od Human Head Studios, wydana przez 2K jest mi niezmiernie bliska, gdyż była to jedna z pierwszych moich płyt na Xboksa 360. Do dziś pamiętam to ciepłe, wrześniowe popołudnie 2007 roku, kiedy wracałem na rowerze z pracy, mijając duńskie miasteczko Lyngby. Dzień wcześniej wysłałem skończoną pracę magisterską i otrzymałem pierwszą wypłatę za odbywane praktyki studenckie. W drodze do akademika zawitałem do centrum handlowego i w nieistniejącej już sieci elektromarketów Fona kupiłem najnowszą wówczas konsolę Microsoftu – Xbox 360 Premium z 20GB dyskiem twardym, oraz grą Test Drive Unlimited. Pierwszą noc z nową zabawką spędziłem grając „do odcięcia”. zasnąłem jakoś koło piątej nad ranem z włączonym telewizorem.

Następnego ranka, czyli gdzieś tak po czternastej zjadłem szybkie śniadanie, wsiadłem na rower i pognałem do centrum handlowego, póki jeszcze sklepy były otwarte. Tam w lokalnym GameStopie na półkach z używkami wygrzebałem dwa pudełka: Obliviona oraz Prey. I kolejną noc spędziłem właśnie z FPSem od Human Head Studios. Był to mój drugi kontakt z pierwszoosobową strzelanką na konsoli. Wcześniej, próbowałem sił w Black na pożyczonym od kolegi PS2, ale zupełnie mi nie podszedł. Jako zagorzały wówczas PC-towiec, grający od niemal 15 lat, czyli od czasów Wolfensteina 3D, za pomocą klawiatury i myszy, nie potrafiłem ogarnąć sterowania. Nie wyobrażałem sobie grania w FPSy na padzie. Co innego Prey, tego załapałem od razu i sam byłem zdziwiony, że nie dość, że jest to możliwe, to jeszcze gra się całkiem wygodnie.

Prey to także pierwszy tytuł, który ukończyłem na nowej konsoli; pierwszy, w którego zagrałem w trybie multiplayer i pierwszy, w którym zdobyłem wszystkie osiągnięcia. Pamiętam, że historia przedstawiona przez twórców była naprawdę wciągająca. Zaś system portali a zwłaszcza zmienna grawitacja to coś, z czym wcześniej się nie spotkałem i co dodało sporo świeżości do wydawałoby się już mocno wyeksploatowanego gatunku. Prey to jeden z moich ulubionych tytułów, w jakie grałem na Xboksie 360 i mnie już na zawsze będzie kojarzył się z tą konsolą, mimo że exclusivem wcale nie był.

// screenshoty ze sklepu Xbox oraz serwisu MobyGames