Archiwa tagu: Amiga

UFO: Enemy Unknown #00

UFO: Enemy Unknown

marzec 1994

To już 30 lat od czasu, gdy po raz pierwszy mogliśmy zmierzyć się z najeźdźcami z kosmosu w grze UFO: Enemy Unknown, poza Europą znanej jako: X-COM: UFO Defense. Współtworzona i wydana przez MicroProse turowa strategia zapoczątkowała serię, która jest kontynuowana po dzień dzisiejszy i liczy kilkanaście tytułów. Co więcej, jest w dobrych rękach. Po zawirowaniach związanych ze zmianami właścicieli MicroProse na przełomie XX i XXI wieku, prawa do marki X-COM przejęło 2K Games, wydawcę mającego pod swoimi skrzydłami studio Firaxis założone przez byłych pracowników MicroProse m.in. legendarnego Sida Meiera. Dziś seria X-COM obok Cywilizacji to flagowy produkt Firaxis.

I jeszcze mała adnotacja dotycząca daty premiery. Nigdzie nie udało mi się znaleźć dokładnego dnia, wszystkie źródła podają „marzec 1994” a dziś miałem okienko, na które nie zaplanowałem żadnego innego wpisu.

// screenshoty ze sklepu GOG i serwisu MobyGames

F-19 Stealth Fighter #01

F-19 Stealth Fighter

Jeśli miałbym wskazać pierwszą grę, na punkcie której dostałem świra, z pewnością byłby to wydany w 1988 roku przez MicroProse symulator F-19 Stealth Fighter. W ogóle w latach 90-tych, w czasach podstawówki, byłem totalnie zakręcony na punkcie lotnictwa wojskowego. Jeśli tylko nie siedziałem przed komputerem ani nie biegałem za piłką na dworze, nałogowo sklejałem plastikowe modele. W bibliotekach regularnie pożyczałem i czytałem, czasem nawet po kilka razy, różne książki o samolotach. Po tylu latach już nie wiem od czego wszystko się zaczęło. Czy najpierw ojciec przyniósł od jakiegoś znajomego z pracy dyskietkę z F-19, czy też kupił mi na jakiś prezent model do sklejenia Ił-2m3 produkcji pruszkowskiego ZTS Plastyk.

F-19 Stealth Fighter to gra wydana przez ówczesnych mistrzów gatunku symulatorów MicroProse, której głównym projektantem był współzałożyciel firmy, legenda światowego gamedevu Sid Meier. Gracz zasiadał za sterami fikcyjnego, niewidzialnego dla radarów myśliwca amerykańskiej armii F-19. Żeby zrozumieć fenomen tej maszyny, należy nieco cofnąć się w czasie. Gdy zaczynają się prace nad grą, mamy mniej więcej połowę lat 80-tych. Żelazna kurtyna jeszcze nie opadła, zimna wojna trwa w najlepsze. Najnowsze technologie wojskowe są trzymane w tajemnicy zdecydowanie dłużej niż obecnie. Oficjalnie, niewykrywalny dla radarów samolot nie istnieje. F-117 Nighthawk, pierwsza tego typu maszyna, wzbiła się w powietrze już w 1983 roku, ale zostanie ujawniona opinii publicznej dopiero w listopadzie 1988 roku, a więc już po premierze gry. Oczywiście przed tym wydarzeniem pojawiały się wzmożone obserwacje niezidentyfikowanych obiektów latających w pobliżu baz lotniczych, gdzie F-117 stacjonowały. W 1986 roku producent modeli do sklejania Testor wypuścił zestaw F-19 Stealth Fighter, który udało się stworzyć korzystając rzekomo z informacji pozyskanych przy użyciu białego wywiadu. Następnie MicroProse przeniósł samolot do komputerów i każdy gracz mógł już zasiąść za sterami hipotetycznego myśliwca, do którego oficjalnie Pentagon się nie przyznawał.

Wspomniałem na wstępie, że na punkcie gry F-19 Stealth Fighter, podobnie z resztą jak na punkcie samolotów w ogóle miałem totalnego świra. Jakie były tego symptomy? Pierwsze objawy rozpoczynały się jeszcze przed uruchomieniem właściwej gry. Symulator miał dosyć ciekawe zabezpieczenie antypirackie. Tuż po uruchomieniu należało dopasować wizerunek samolotu do jednego z podanych na liście. Wszystko oczywiście zostało dokładnie opisane w opasłej instrukcji dołączanej do każdego legalnie nabytego egzemplarza. A że w Polsce przełomu lat 80-tych i 90-tych legalna dystrybucja zachodnich tytułów jeszcze nie istniała, nikt takowej nie posiadał. Tymczasem, po przestudiowaniu niezliczonej ilości książek dotyczących lotnictwa nie był to dla mnie żaden problem. Ba… nawet dziś, po ponad 30 latach, nie mam problemów z rozpoznaniem samolotów na zdjęciu, czy według przedstawionego szkicu.

W okresie największej fazy na latanie F-19, do pilotowania myśliwca zasiadałem odpowiednio przygotowany. Za hełm służył mi pożyczony od ojca kask do wspinaczki wysokogórskiej oraz gogle narciarskie. Miałem też zeszyt z dziennikiem pokładowym pilota, w którym zapisywałem przebieg każdej misji, informacje o wykonanych zadaniach, zniszczone cele naziemne oraz zestrzelone samoloty wroga, zdobyte medale czy też awanse na kolejne stopnie wojskowe. O ile dobrze pamiętam, dotarłem do rangi podpułkownika. Wyżej nie dałem rady, gdyż wymagało to zwiększenia poziomu trudności i włączenia kolizji, zaś wtedy bezpieczne lądowanie było jedynym elementem, którego nie opanowałem.

Po latach dowiedziałem się, że F-19 Stealth Fighter był tylko jednym z wielu symulatorów wydanych przez MicroProse i na dodatek wcale nie najpopularniejszym. Zdecydowanie więcej osób, z którymi rozmawiałem, grało w jedną z trzech części F-15 bądź też w symulacje helikoptera Gunship lub jego sequel Gunship 2000. Byłbym w siódmym niebie, gdyby wówczas wpadły w moje ręce. Ale takie to były czasy. Grało się w to, co akurat wpadło w ręce. A o istnieniu niektórych tytułów człowiek dowiadywał się dużo dużo później.

https://youtube.com/shorts/miAfvDhQ3CA
Mortal Kombat II #00

Mortal Kombat II

listopad 1993

Okiem gracza listopad to chyba najlepszy miesiąc w roku. Wtedy właśnie pojawia się najwięcej nowych gier oraz sprzętów, bo wszyscy wydawcy i producenci chcą dostarczyć towar przed świątecznym szałem zakupów. Wspominając wszystkie konsole oraz gry, jakie ukazały się te dziesięć, kilkanaście czy dwadzieścia kilka lat temu, umknął mi jeden, ale za to jak ważny tytuł. Głownie chyba z tego powodu, że dokładna data premiery jest niejasna, a wszystkie źródła podają jedynie: listopad 1993.

30 lat temu Midway zaprezentował automat z grą Mortal Kombat II. Ed Boon i spółka przyjęli dość zachowawcze podejście do sequela, oferując to co gracze pokochali w pierwszej części, tylko więcej, bardziej i z jeszcze większą ilością krwi. Dodano nowe postacie, usprawniono podstawowe uderzenia i kopnięcia, wojownicy otrzymali też nowe specjalne ciosy oraz wykończenia.

Dla mnie Mortal Kombat II był pierwszym, w którego grałem w domu na swoim komputerze i to przy nim spędziłem chyba najwięcej czasu z całej serii. Jedynkę znałem z głównie z wizyt u kolegów, którzy mieli Amigę, bo sam miałem zbyt słabego PC-ta, by zdołał ją uruchomić. Jednak na dwójkę to ja zapraszałem do siebie kolegów i pojedynkowaliśmy się bez joysticków na jednej klawiaturze.

// screenshoty własne z wersji arcade

Amiga CD32 #00

Amiga CD32

16 września 1993

30 lat temu trafiła do sprzedaży zaprezentowana dokładnie dwa miesiące wcześniej w Muzeum Nauki w Londynie Amiga CD32. Był to ostatni sprzęt zaprojektowany i wyprodukowany przez firmę Commodore. Reklamowana jako pierwsza na świecie 32-bitowa konsola do gier (choć tak naprawdę o 7 miesięcy wyprzedzili ją Japończycy z Fujitsu wydając na rodzimym rynku FM Towns Marty) była w zasadzie Amigą 1200 z wbudowanym czytnikiem CD-ROM. Do tego stopnia, że bez większych problemów można było do CD32 dokupić dodatkowe akcesoria: klawiaturę, mysz, stację dysków i ewentualnie dysk twardy, dodatkową pamięć czy kartę rozszerzeń, by cieszyć się w pełni funkcjonalną tysiącdwusetką.

W pierwszych miesiącach po premierze konsola sprzedawała się dobrze. W okresie przedświątecznym 1993 roku w Wielkiej Brytanii odpowiadała za 38% sprzedaży wszystkich urządzeń CD-ROM, wyprzedając tym samym Segę Mega-CD. Amiga CD32 była ostatnią nadzieją na uratowanie Commodore przed bankructwem. Niestety, mimo nieźle zapowiadającego się początku w Europie, Australii, Kanadzie i Brazylii, sprzęt nie został wydany w USA, a więc rynku, w którym firma pokładała największe nadzieje. Na przeszkodzie już wtedy stanęły kwestie finansowe. Producent nie był w stanie zapłacić 10 milionów dolarów za korzystania z patentu, przez co sąd federalny zakazał importu jakichkolwiek produktów na teren Stanów Zjednoczonych, w tym CD32 wyprodukowanych w filipińskich fabrykach z myślą o amerykańskim rynku.

  • Amiga CD32 - Amiga Football

Ze stu kilkudziesięciu gier, jakie ukazały się na tę konsolę, jedynie trzy były wydane na wyłączność:

  • Amiga CD Football – futbol amerykański, ostatnia gra wydana przez Commodore
  • The Final Gate – FPS na szynach, w którym gracz porusza się płynącą motorówką
  • Lunar-C – Shoot’em UP, wydany wyłącznie jako zestaw dwóch gier na jednym CD wraz z innym shmupem Overkill

Wszystkie pozostałe tytuły pojawiły się na innych platformach, przede wszystkim na Amidze 1200, ale również pod DOSa i na Segę MegaDrive oraz Segę CD. Natomiast dzięki wstecznej kompatybilności, Amiga CD32 radziła sobie z większością gier, jakie ukazały się na CDTV, w tym niewydanie nigdzie indziej: Defender of the Crown II, Pinocchio czy też Trivial Pursuit.

Produkcja CD32 zakończyła się 29 kwietnia, zaś dokładnie tydzień później Commodore International ogłosiło bankructwo. Według szacunkowych danych w ciągu tych ośmiu miesięcy sprzedano około 100 tysięcy egzemplarzy konsol.

// zdjęcia z domeny publicznej

The Settlers #00

The Settlers

30 czerwca 1993

30 lat obchodzi dziś jedna z najbardziej zasłużonych serii RTSów – The Settlers. Tego dnia w niemieckich sklepach z grami ukazała się amigowa wersja pierwszej części osadników. Tytuł dość szybko zdobył ogromną popularność i został wydany na innych rynkach, wkrótce debiutując również na PC-tach. Była to też jedna z pierwszych gier w pełni spolonizowanych przez CD-Projekt. Ja z pierwszych Settlersów najbardziej zapamiętałem możliwość gry w dwie osoby na podzielonym ekranie, jeśli udało nam się podłączyć i uruchomić dwie myszki jednocześnie. O ile mnie pamięć nie myli, poza drugimi osadnikami, nie oferowała tego żadna inna strategia czasu rzeczywistego.

// screenshoty z serwisu MobyGames

Syndicate #00

Syndicate

6 czerwca 1993

30 lat temu ukazał się Syndicate, taktyczna gra akcji produkcji studia Bullfrog, wydana przez Electonic Arts, powstaniem której kierował sam Peter Molyneux będący wówczas u szczytu swej kariery. Syndicate przenosi gracza do roku 2096, gdzie świat kontrolowany jest przez ogromne korporacje. Jako właściciel i zarazem dyrektor wykonawczy jeden z nich, stajemy do walki z konkurencją. Aby tego dokonać rekrutujemy najemników, wyposażamy ich w najnowsze bronie i inne zabawki dostarczone przez dział badań i rozwoju. W każdej misji kierujemy czwórką wzmocnionych cybernetycznie agentów i podejmujemy wszelkie środki, by wyeliminować przeciwników oraz sukcesywnie sabotować wrogie przedsiębiorstwa.

// screenshoty ze sklepu GOG, strony EA oraz własne

Prawo Krwi #01

Prawo Krwi

11 listopada 1995

104 lata temu Polska odzyskała niepodległość po grubo ponad wieku nieobecności na mapach świata. Ten niezwykle ważny dla historii naszego kraju dzień jest także na swój sposób obchodzony w giereczkowej branży. GOG co roku przygotowuje specjalne oferty na tytuły wywodzące się z naszego kraju, a czasem do akcji włącza się także Steam. I na Koyomi nie mogłoby być inaczej, w dzisiejszym wpisie musiał zagościć tytuł wywodzący się z naszej ojczyzny. W 77. rocznicę zakończenia pierwszej wojny światowej na Amigę ukazało się Prawo Krwi.

Jest to chodzona bijatyka napisana przez studio MyysArt, w skład którego wchodzili aktywni członkowie polskiej sceny amigowej, zaś wydana przez dobrze dziś wszystkim znany Techland. Gra powstała mniej więcej w tym samym czasie co trzecia odsłona Mortal Kombat i była reklamowana jako jego polski odpowiednik. Pamiętacie słynne hasło z Gambleriady? „Wyrzuć MORTAL KOMBAT 3! Postaw na Polaków!” Jeśli chodzi o styl graficzny, to rzeczywiście można odnaleźć analogię. Oba tytuły zawierają digitalizowane postacie powstałe przez zeskanowanie i wykorzystanie do stworzenia klatek animacji zdjęć zrobionych aktorom.

Na tym jednak podobieństwa się kończą. W serii Mortal Kombat pojedynkujemy się z jednym przeciwnikiem, czy to żywym, czy też kontrolowanym przez komputer. Prawo Krwi natomiast nawiązuje stylem rozgrywki do takich klasyków jak Double Dragon, Final Fight czy Cadillacs & Dinosaurs. Jest to zatem tzw. beat’em up, gdzie naszym zadaniem jest przejście kolejnych poziomów z lewej strony ekranu w prawo i pokonanie licznych wrogów, by na końcu każdego levelu stoczyć walkę z bossem. Mało tego, część poziomów przenosi nas do widoku pierwszoosobowego, a inne skupiają się na pościgach samochodowych z lotu ptaka à la pierwsze GTA.

Oceny w prasie były zaskakująco wysokie, zwykle mocna siódemka (chociaż taki Gambler mocno zaszalał i wystawił 90%). Nie zapominajmy jednak, że były to czasy, gdy za sam fakt bycia polską grą dodawano tak ze 2 punkty. Według recenzentów Prawo Krwi bardzo wciągało, ale tylko na moment. Po dłuższej chwili rozgrywka stawała się powtarzalna, monotonna i po prostu nudna. Niewątpliwie zaletą gry była jej cena. Podczas gdy Mortal Kombat 3 kosztował 189 złotych, Prawo Krwi zaledwie 36 PLNów.

// screenshoty z serwisów MobyGames, Lemon Amiga oraz własne

Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards #01

Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards

4 czerwca 1987

34 lata temu Sierra On-Line wydała pierwszą odsłonę przygód fajtłapowatego podrywacza Larry’ego Laffera. „Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards”, bo tak brzmi pełny tytuł, to kolejna gra, której ustalenie dokładnej daty premiery nie jest prostym zadaniem. Wikipedia podaje co prawda 5 lipca 1987, ale jak już przekonaliśmy się podczas rocznicy TeenAgenta, potrafi się mylić. I tym razem postanowiłem zaufać serwisowi MobyGames, według którego właśnie 4 czerwca miała miejsce premiera Larry’ego w wersji pod DOS oraz Apple II.

Larry to jedna z kilku, nie bójmy się użyć tego stwierdzenia, legendarnych serii przygodówek Sierry. Wcielamy się w niej w zbliżającego się do czterdziestki nerda, w dalszym ciągu mieszkającego z mamą, który po utracie pracy jako programista, postanawia otworzyć nowy rozdział w swoim życiu i wreszcie stracić dziewictwo. Oddaje na złom swojego VW Garbusa i z 94 dolarami w kieszeni rusza na miłosne podboje do miasteczka Lost Wages (podobieństwo do Las Vegas – zamierzone). Tam, lawirując między zapuszczonym barem (z pokojem uciech na pięterku), dyskoteką i oczywiście kasynem w hotelu, nasz bohater desperacko szuka kandydatki do zaliczenia.

Dziś, niestety, o Larrym już trochę zapomniano, ale w latach 90-tych regularnie pojawiał się w rankingach ulubionych czy najbardziej znanych postaci z gier wideo. Osobiście z pierwszą częścią przygód podrywacza zetknąłem się gdzieś w okolicach wczesnej podstawówki, jeszcze na PC 286 z kartą graficzną Hercules. Grę, jak większość innych, przyniósł ojciec od kolegów z pracy. Nie wiem, czy rodzice zdawali sobie sprawę w co ich kilkuletnia pociecha gra na komputerze. Jednak z drugiej strony, moja nikła wówczas znajomość angielskiego oraz brak internetu, skąd można by ściągnąć solucję sprawiała, że „do niczego nie doszło”. Larry’ego z pewnością nie rozprawiczyłem, a szczytowym osiągnięciem była podróż do kasyna i gra w jednorękiego bandytę. I dopiero teraz, kiedy sam jestem w wieku naszego bohatera, udało mi ukończyć grę, choć jak widać na screenach jeszcze muszę trochę popracować by uzyskać maksymalną liczbę punktów.

// screenshoty własne z wersji pod macOS dostępnej na GOGu, zawierającej pakiet Leisure Suit Larry 1-6

TeenAgent #06

TeenAgent

26 lutego 1995*

26 lat temu swą premierę miała jedna z najsłynniejszych polskich gier lat 90-tych, stworzony przez Metropolis TeenAgent. Wydany w złotej erze gier przygodowych musiał mierzyć się z tytułami takich legend point’n’clicków jak LucasArts czy Sierra. I co ciekawe, wychodził w tych porównaniach nadzwyczaj dobrze. Redaktorzy Gamblera, Secret Service czy Top Secret rozpływali się w zachwytach przyznając wysokie oceny. Niestety TeenAgent świata nie zawojował, pomimo przygotowania kilku wersji językowych (oprócz polskiej widziałem angielską i czeską, ale prasa pisała także o niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej). Przyczyna była niejedna. Z pewnością brakło marketingu, zrobienia pozytywnego szumu wokół gry. Jednak główny powód paradoksalnie można upatrywać w tym, co stanęło za ogromnym sukcesem TeenAgenta w Polsce – bardzo specyficzny humor oraz swojski klimat, niedające się przełożyć na realia innych kultur. Może poza naszymi południowymi sąsiadami, bo jedna z recenzji, którą znalazłem w sieci zaczyna się słowami „Agent Mlíčňák je opravdová legenda…”

Rok później Metropolis uraczył nas ulepszoną wersję na CD, zawierającą pełny polski dubbing, gdzie w roli aktorów głosowych wystąpili dziennikarze magazynów Secret Service i Top Secret. Tym samym TeenAgent stał się pierwszą polską grą wydaną na CD-ROM. Znalazłem też wzmiankę, że była to w ogóle pierwsza gra wydana na CD w naszym kraju, ale nie udało mi się jej potwierdzić. Angielska Wikipedia podaje informację, że fabuła była zainspirowana filmem „If Looks Could Kill” (PL: „Szpieg Bez Matury”), jednak portal MobyGames stawia dokładnie odwrotną tezę. Aby dowiedzieć się jak było naprawdę, należałoby zapytać autorów gry, ale wydaje się, że tym razem internetowa encyklopedia się myli. Poza tym, że bohaterem jest nastoletni chłopak, który przypadkowo zostaje szpiegiem, a także tym, że zarówno w filmie jak i w grze antagonista kradnie złoto, więcej wspólnych pierwiastków nie ma. Powodem nieporozumienia, mógł być także tytuł, pod jakim film ukazał się na Wyspach Brytyjskich: „Teen Agent”.

Przygotowując wpis bardzo chciałem zagrać w amigową wersję TeenAgenta, ale niestety, musiałem się poddać. Z racji konieczności robienia screenshotów w trakcie rozgrywki, moja tysiącdwusetka musiała pozostać w szafie. Z Polskiego Portalu Amigowego ściągnąłem oficjalnie dostępne obrazy dyskietek (https://www.ppa.pl/rodzynki/teenagent.html). Uruchomiłem pakiet Amiga Forever otrzymany niegdyś z Pixel Heaven. Szybko przypomniałem sobie jak to jest żonglować dyskietkami (OK, może nie fizycznie jak kiedyś, ale pliki z obrazami trzeba było podmieniać). Długo jednak nie pograłem. Nie wiem, czy to kwestia błędnie sporządzonych ADFów, czy też jakieś bugi w emulatorze, ale za każdym razem, gdy na początku misji treningowej chciałem wejść do pokoju kapitana jednostki, byłem wyrzucany do Workbencha. Chęć przejścia TeenAgenta była silniejsza niż wola próbowania różnych konfiguracji emulatora i eksperymentowania z różnymi wersjami gry, zatem musiałem zadowolić się wersją z GOGa.

Chętnie jednak dowiem się, czy tylko ja miałem te problemy. A jeśli nie, to czy komuś udało się je rozwiązać.

*Angielska wikipedia, a zapewne za nią wszelkie inne źródła, jako premierę podają 26.02.1994. Po zweryfikowaniu kiedy ukazały się w polskiej prasie recenzje TeenAgenta, a także konsultacje z osobą biorącą udział w powstaniu gry należy skorygować tę datę na luty 1995. Ostateczny dowód to zarchiwizowana oficjalna strona studia Metropolis: https://web.archive.org/web/20010208220624fw_/http://www.metropolis.com.pl/aboutus.html

// screenshoty własne z wersji pod macOS dostępnej za darmo na GOGu