Archiwa tagu: Amiga

Syndicate #00

Syndicate

6 czerwca 1993

30 lat temu ukazał się Syndicate, taktyczna gra akcji produkcji studia Bullfrog, wydana przez Electonic Arts, powstaniem której kierował sam Peter Molyneux będący wówczas u szczytu swej kariery. Syndicate przenosi gracza do roku 2096, gdzie świat kontrolowany jest przez ogromne korporacje. Jako właściciel i zarazem dyrektor wykonawczy jeden z nich, stajemy do walki z konkurencją. Aby tego dokonać rekrutujemy najemników, wyposażamy ich w najnowsze bronie i inne zabawki dostarczone przez dział badań i rozwoju. W każdej misji kierujemy czwórką wzmocnionych cybernetycznie agentów i podejmujemy wszelkie środki, by wyeliminować przeciwników oraz sukcesywnie sabotować wrogie przedsiębiorstwa.

// screenshoty ze sklepu GOG, strony EA oraz własne

Prawo Krwi #01

Prawo Krwi

11 listopada 1995

104 lata temu Polska odzyskała niepodległość po grubo ponad wieku nieobecności na mapach świata. Ten niezwykle ważny dla historii naszego kraju dzień jest także na swój sposób obchodzony w giereczkowej branży. GOG co roku przygotowuje specjalne oferty na tytuły wywodzące się z naszego kraju, a czasem do akcji włącza się także Steam. I na Koyomi nie mogłoby być inaczej, w dzisiejszym wpisie musiał zagościć tytuł wywodzący się z naszej ojczyzny. W 77. rocznicę zakończenia pierwszej wojny światowej na Amigę ukazało się Prawo Krwi.

Jest to chodzona bijatyka napisana przez studio MyysArt, w skład którego wchodzili aktywni członkowie polskiej sceny amigowej, zaś wydana przez dobrze dziś wszystkim znany Techland. Gra powstała mniej więcej w tym samym czasie co trzecia odsłona Mortal Kombat i była reklamowana jako jego polski odpowiednik. Pamiętacie słynne hasło z Gambleriady? „Wyrzuć MORTAL KOMBAT 3! Postaw na Polaków!” Jeśli chodzi o styl graficzny, to rzeczywiście można odnaleźć analogię. Oba tytuły zawierają digitalizowane postacie powstałe przez zeskanowanie i wykorzystanie do stworzenia klatek animacji zdjęć zrobionych aktorom.

Na tym jednak podobieństwa się kończą. W serii Mortal Kombat pojedynkujemy się z jednym przeciwnikiem, czy to żywym, czy też kontrolowanym przez komputer. Prawo Krwi natomiast nawiązuje stylem rozgrywki do takich klasyków jak Double Dragon, Final Fight czy Cadillacs & Dinosaurs. Jest to zatem tzw. beat’em up, gdzie naszym zadaniem jest przejście kolejnych poziomów z lewej strony ekranu w prawo i pokonanie licznych wrogów, by na końcu każdego levelu stoczyć walkę z bossem. Mało tego, część poziomów przenosi nas do widoku pierwszoosobowego, a inne skupiają się na pościgach samochodowych z lotu ptaka à la pierwsze GTA.

Oceny w prasie były zaskakująco wysokie, zwykle mocna siódemka (chociaż taki Gambler mocno zaszalał i wystawił 90%). Nie zapominajmy jednak, że były to czasy, gdy za sam fakt bycia polską grą dodawano tak ze 2 punkty. Według recenzentów Prawo Krwi bardzo wciągało, ale tylko na moment. Po dłuższej chwili rozgrywka stawała się powtarzalna, monotonna i po prostu nudna. Niewątpliwie zaletą gry była jej cena. Podczas gdy Mortal Kombat 3 kosztował 189 złotych, Prawo Krwi zaledwie 36 PLNów.

// screenshoty z serwisów MobyGames, Lemon Amiga oraz własne

Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards #01

Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards

4 czerwca 1987

34 lata temu Sierra On-Line wydała pierwszą odsłonę przygód fajtłapowatego podrywacza Larry’ego Laffera. „Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards”, bo tak brzmi pełny tytuł, to kolejna gra, której ustalenie dokładnej daty premiery nie jest prostym zadaniem. Wikipedia podaje co prawda 5 lipca 1987, ale jak już przekonaliśmy się podczas rocznicy TeenAgenta, potrafi się mylić. I tym razem postanowiłem zaufać serwisowi MobyGames, według którego właśnie 4 czerwca miała miejsce premiera Larry’ego w wersji pod DOS oraz Apple II.

Larry to jedna z kilku, nie bójmy się użyć tego stwierdzenia, legendarnych serii przygodówek Sierry. Wcielamy się w niej w zbliżającego się do czterdziestki nerda, w dalszym ciągu mieszkającego z mamą, który po utracie pracy jako programista, postanawia otworzyć nowy rozdział w swoim życiu i wreszcie stracić dziewictwo. Oddaje na złom swojego VW Garbusa i z 94 dolarami w kieszeni rusza na miłosne podboje do miasteczka Lost Wages (podobieństwo do Las Vegas – zamierzone). Tam, lawirując między zapuszczonym barem (z pokojem uciech na pięterku), dyskoteką i oczywiście kasynem w hotelu, nasz bohater desperacko szuka kandydatki do zaliczenia.

Dziś, niestety, o Larrym już trochę zapomniano, ale w latach 90-tych regularnie pojawiał się w rankingach ulubionych czy najbardziej znanych postaci z gier wideo. Osobiście z pierwszą częścią przygód podrywacza zetknąłem się gdzieś w okolicach wczesnej podstawówki, jeszcze na PC 286 z kartą graficzną Hercules. Grę, jak większość innych, przyniósł ojciec od kolegów z pracy. Nie wiem, czy rodzice zdawali sobie sprawę w co ich kilkuletnia pociecha gra na komputerze. Jednak z drugiej strony, moja nikła wówczas znajomość angielskiego oraz brak internetu, skąd można by ściągnąć solucję sprawiała, że „do niczego nie doszło”. Larry’ego z pewnością nie rozprawiczyłem, a szczytowym osiągnięciem była podróż do kasyna i gra w jednorękiego bandytę. I dopiero teraz, kiedy sam jestem w wieku naszego bohatera, udało mi ukończyć grę, choć jak widać na screenach jeszcze muszę trochę popracować by uzyskać maksymalną liczbę punktów.

// screenshoty własne z wersji pod macOS dostępnej na GOGu, zawierającej pakiet Leisure Suit Larry 1-6

TeenAgent #06

TeenAgent

26 lutego 1995*

26 lat temu swą premierę miała jedna z najsłynniejszych polskich gier lat 90-tych, stworzony przez Metropolis TeenAgent. Wydany w złotej erze gier przygodowych musiał mierzyć się z tytułami takich legend point’n’clicków jak LucasArts czy Sierra. I co ciekawe, wychodził w tych porównaniach nadzwyczaj dobrze. Redaktorzy Gamblera, Secret Service czy Top Secret rozpływali się w zachwytach przyznając wysokie oceny. Niestety TeenAgent świata nie zawojował, pomimo przygotowania kilku wersji językowych (oprócz polskiej widziałem angielską i czeską, ale prasa pisała także o niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej). Przyczyna była niejedna. Z pewnością brakło marketingu, zrobienia pozytywnego szumu wokół gry. Jednak główny powód paradoksalnie można upatrywać w tym, co stanęło za ogromnym sukcesem TeenAgenta w Polsce – bardzo specyficzny humor oraz swojski klimat, niedające się przełożyć na realia innych kultur. Może poza naszymi południowymi sąsiadami, bo jedna z recenzji, którą znalazłem w sieci zaczyna się słowami „Agent Mlíčňák je opravdová legenda…”

Rok później Metropolis uraczył nas ulepszoną wersję na CD, zawierającą pełny polski dubbing, gdzie w roli aktorów głosowych wystąpili dziennikarze magazynów Secret Service i Top Secret. Tym samym TeenAgent stał się pierwszą polską grą wydaną na CD-ROM. Znalazłem też wzmiankę, że była to w ogóle pierwsza gra wydana na CD w naszym kraju, ale nie udało mi się jej potwierdzić. Angielska Wikipedia podaje informację, że fabuła była zainspirowana filmem „If Looks Could Kill” (PL: „Szpieg Bez Matury”), jednak portal MobyGames stawia dokładnie odwrotną tezę. Aby dowiedzieć się jak było naprawdę, należałoby zapytać autorów gry, ale wydaje się, że tym razem internetowa encyklopedia się myli. Poza tym, że bohaterem jest nastoletni chłopak, który przypadkowo zostaje szpiegiem, a także tym, że zarówno w filmie jak i w grze antagonista kradnie złoto, więcej wspólnych pierwiastków nie ma. Powodem nieporozumienia, mógł być także tytuł, pod jakim film ukazał się na Wyspach Brytyjskich: „Teen Agent”.

Przygotowując wpis bardzo chciałem zagrać w amigową wersję TeenAgenta, ale niestety, musiałem się poddać. Z racji konieczności robienia screenshotów w trakcie rozgrywki, moja tysiącdwusetka musiała pozostać w szafie. Z Polskiego Portalu Amigowego ściągnąłem oficjalnie dostępne obrazy dyskietek (https://www.ppa.pl/rodzynki/teenagent.html). Uruchomiłem pakiet Amiga Forever otrzymany niegdyś z Pixel Heaven. Szybko przypomniałem sobie jak to jest żonglować dyskietkami (OK, może nie fizycznie jak kiedyś, ale pliki z obrazami trzeba było podmieniać). Długo jednak nie pograłem. Nie wiem, czy to kwestia błędnie sporządzonych ADFów, czy też jakieś bugi w emulatorze, ale za każdym razem, gdy na początku misji treningowej chciałem wejść do pokoju kapitana jednostki, byłem wyrzucany do Workbencha. Chęć przejścia TeenAgenta była silniejsza niż wola próbowania różnych konfiguracji emulatora i eksperymentowania z różnymi wersjami gry, zatem musiałem zadowolić się wersją z GOGa.

Chętnie jednak dowiem się, czy tylko ja miałem te problemy. A jeśli nie, to czy komuś udało się je rozwiązać.

*Angielska wikipedia, a zapewne za nią wszelkie inne źródła, jako premierę podają 26.02.1994. Po zweryfikowaniu kiedy ukazały się w polskiej prasie recenzje TeenAgenta, a także konsultacje z osobą biorącą udział w powstaniu gry należy skorygować tę datę na luty 1995. Ostateczny dowód to zarchiwizowana oficjalna strona studia Metropolis: https://web.archive.org/web/20010208220624fw_/http://www.metropolis.com.pl/aboutus.html

// screenshoty własne z wersji pod macOS dostępnej za darmo na GOGu