Archiwa tagu: Sega

Phantasy Star II #00

Phantasy Star II

21 marca 1989

35 lat temu miała miejsce premiera jRPGa od Segi Phantasy Star II. Gra początkowo powstawała z myślą o konsoli Sega Master System, ale w obliczu przedłużających się prac oraz zakończenia wsparcia dla tego sprzętu w Japonii, postanowiono ją dopracować i wydać wyłącznie na 16-bitowym następcy Sega Mega Drive. Znacznie pojemniejszy cartridge a przede wszystkim większa moc obliczeniowa sprzętu pozwoliły wzbogacić świat gry, oddać do dyspozycji graczy większą ilość bohaterów, choć w stosunku do jedynki zniknęły niektóre elementy, takie jak na przykład eksploracja lochów z perspektywy pierwszej osoby.

// screenshoty z serwisu MobyGames

Sega European Grand Prix 1993 #06

Sega European Grand Prix 1993

W ubiegły weekend w Bahrajnie wystartował nowy, już 75. w historii, sezon Formuły 1. To chyba dobra okazja, aby wspomnieć o pewnym wyścigu najszybszej z serii wyścigów samochodowych, bardzo mocno związanym z tym co lubimy najbardziej, czyli z grami wideo. Właściwie powinienem był przytoczyć tę ciekawostkę w kwietniu zeszłego roku, bo akurat wtedy wypadała 30. rocznica tego wydarzenia, ale niestety dowiedziałem się o nim zaledwie kilka tygodni temu.

W Niedzielę Wielkanocną, 11 kwietnia 1993 roku, oczy wszystkich fanów Formuły 1 były zwrócone na Donington Park w angielskim hrabstwie Leicestershire, gdzie po raz pierwszy po siedmioletniej przerwie odbywało się Grand Prix Europy, oficjalnie nazwane „Sega European Grand Prix”. Był to trzeci wyścig w sezonie a po dwóch pierwszych w klasyfikacji generalnej przewodził legendarny kierowca z Brazylii Ayrton Senna zasiadający za sterami McLarena, plasując się przed dwoma największymi wówczas rywalami: Alainem Prostem i Damonem Hillem jeżdżącymi dla Williamsa.

Senna sobotnie kwalifikacje zakończył dość niefortunnie na czwartym miejscu za Prostem, Hillem i młodym, mało jeszcze znanym, ale obiecującym kierowcą z Niemiec Michaelem Schumacherem. Jednak to, co zrobił tuż po starcie przeszło do historii Formuły 1 i często nazywane jest najlepszym pierwszym okrążeniem w dziejach tego sportu. Krótko po tym, jak zgasły światła, jeszcze przed pierwszym zakrętem, Ayrton dał się wyprzedzić startującemu z piątej pozycji Austriakowi Karlowi Wendlingerowi z Saubera a przez chwilę wydawało się, że prześcignie go także kolega z zespołu Michael Andretti. Na drugim zakręcie jednak, Brazylijczyk zaczął odrabiać straty i pierwsze okrążenie zakończył na czele stawki. Nie licząc pobytów w pit-stopach na zmianę opon, prowadzenia nie oddał już do mety.

Stając na najwyższym stopniu podium Senna otrzymał trofeum w postaci maskotki tytularnego sponsora wyścigu Sonica. Zdjęcia zwycięzcy trzymającego puchar, którego sporą część zajmowało firmowe logo, obiegły świat. Trzeba przyznać, że był to majstersztyk marketingowców Segi, która wówczas była w samym środku toczonej z Nintendo Wojny Konsol. Przez długi czas uważano, że trofeum zaginęło, aż do 2018 roku, gdy oficjalny profil McLarena opublikował na Twitterze zdjęcie półki w magazynie. 12 czerwca 2020 Sonic zajął należne mu miejsce w gablocie z pucharami w siedzibie głównej firmy McLaren Technology Center.

Sonic the Hedgehog 3 #00

Sonic the Hedgehog 3

2 lutego 1994

30 lat temu ukazała się trzecia część przygód niebieskiego jeża, będącego maskotką Segi. Sonic the Hedgehog 3 zagościł tego dnia u posiadaczy konsol Sega Mega Drive, a tak właściwie to Sega Genesis, gdyż premiera miała miejsce najpierw w Stanach Zjednoczonych. Według pierwotnych założeń, ta odsłona miała mieć widok izometryczny à la Diablo, jednak w trakcie prac odłożono ten pomysł na później, by rozwinąć go w wydanym 2 lata później Sonic 3D Blast.

// screenshoty z serwisu MobyGames

Sonic Adventure #00

Sonic Adventure

23 grudnia 1998

25 lat temu ukazał się Sonic Adventure – pierwsza część przygód maskotki Segi na najnowszą konsolę Sega Dreamcast (która całkiem niedawno również obchodziła ćwierćwiecze). Jednocześnie była to pierwsza odsłona serii gier z niebieskim jeżem w roli głównej, której akcja toczyła się w pełni trójwymiarowym świecie. Tytuł został bardzo dobrze przyjęty zarówno przez recenzentów, jak i przez graczy. Zaś około 2,5 miliona egzemplarzy sprawiło, że Sonic Adventure zajmuje pierwsze miejsce na liście najlepiej sprzedających się gier na Dreamcasta.

// screenshoty i tapety z materiałów promocyjnych Segi

Sega Dreamcast #00

Sega Dreamcast

27 listopada 1998

25 lat temu Sega wypuściła na rynek Dreamcasta – konsolę, która miała zadecydować o być albo nie być firmy na rynku gier wideo. Całe przedsięwzięcie, jak wiemy, ostatecznie okazało się porażką, pomimo początkowo dość dobrej sprzedaży i pomimo faktu, że „makaron” zdobył rzeszę wiernych fanów. Sega zniknęła z mapy producentów sprzętu, ale na szczęście dość szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości jako wydawca gier. Niedługo po zakończeniu produkcji i wsparcia dla Dreamcasta największe hity z portfolio niebieskich zaczęły ukazywać się na sprzęcie dotychczasowej konkurencji: PlayStation 2 i GameCube.

  • Sega Dreamcast - Godzilla Generations - cover

Cztery tytuły startowe nowej konsoli, które ukazały się tego samego dnia to:

  • Godzilla Generations – gra akcji, w której jako Godzilla i inne potwory niszczymy japońskie miasta
  • July – powieść wizualna, gdzie zadaniem gracza jest rozwiązanie zagadki zamachów bombowych sprzed kilku lat
  • Pen Pen TRiIceLon – wyścigi przypominające triathlon, w których sterujemy pingwinopodobnymi stworzeniami zwanymi Pen Pen
  • Virtua Fighter 3tb – nowa odsłona flagowej serii bijatyk Segi, port z automatów dodający tryb Team Battle

// zdjęcia sprzętu z domeny publicznej oraz sklepów internetowych

Disney's Aladdin #00

Disney’s Aladdin

11 listopada 1993

30 lat temu (a więc dokładnie w 75. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości) w sklepach pojawiła się jedna z najbardziej udanych platformówek swoich czasów – stworzony na podstawie kreskówki Disney’a Aladyn. Początkowo tytuł został wydany na konsolę Sega Mega Drive, by nieco później ukazać się na NESie, SNESie, Game Boy’u i pozostałych konsolach Segi: Master System oraz Game Gear. Co ciekawe, każda z tych platform otrzymała tak naprawdę całkowicie inną grę.

Pierwowzór na Mega Drive został wyprodukowany w ramach współpracy między Virgin Interactive z Segą a brali w niej udział także animatorzy Disney’a. Na podstawie tej wersji powstał port na NESa, ale oczywiście odbyło się to kosztem dużych ograniczeń, ze względu na mniejsze możliwości techniczne konsoli Nintendo. Aladyn na NESa z kolei, po kolejnych cięciach posłużył do stworzenia portu na Game Boy’a. Zupełnie inna gra została wydana na SNESa. Od początku do końca zajął się nią Capcom, gdyż to właśnie Japończycy posiadali na wyłączność licencję Disney’a na tworzenie gier na Super Nintendo. W odróżnieniu od Aladyna od Virigin Enterntainemnt, bohater Capcomu nie walczył mieczem a przeciwników pokonywał skacząc na nich. Jeszcze inną grę otrzymali posiadacze Sega Master System i Game Gear. Produkcja studia SIMS na te dwa sprzęty stylem rozgrywki przypominała bardziej Prince of Persia czy też Flashback.

// screenshoty własne oraz z serwisu MobyGames z wersji na Sega Mega Drive

Sonic the Hedgehog CD #00

Sonic the Hedgehog CD

23 września 1993

30 lat temu ukazał się Sonic CD. Pierwsza i jedyna odsłona przygód niebieskiego jeża wydana na Segę Mega-CD – przystawkę zawierającą czytnik płyt kompaktowych dla konsoli Mega Drive. W przeciwieństwie do dwóch sequeli stworzonych w Stanach przez STI (Sega Technical Institute) za produkcję Sonic CD odpowiedzialny był japoński oddział Segi, a zespołem kierował sam twórca postaci – Naoto Oshima.

Gra składa się z siedmiu stref a każda z nich z trzech aktów. Unikalną cechą tej części przygód niebieskiego jeża jest fakt, że każdy z obszarów ma cztery różne strefy czasowe: przeszłość, teraźniejszość, dobra przyszłość i zła przyszłość. Możemy między nimi przenosić się poprzez aktywowanie znaków porozrzucanych po planszach. Zła lub dobra przyszłość zależy natomiast od decyzji podjętych w trakcie gry.

Wstyd się przyznać, ale dopiero teraz, na potrzeby tego wpisu pierwszy raz w życiu na dłużej przysiadłem do Sonica. Owszem, grałem wcześniej w różne części gier z maskotką Segi, ale zwykle były to krótkie, kilkunastominutowe sesje, w trakcie których nie wyszedłem poza pierwsze 2-3 plansze. Teraz jestem już gdzieś w połowie i to z pewnością nie koniec. Chociaż spora w tym zasługa ogrywania Sonica na emulatorze, zamiast na oryginalnym sprzęcie. Dzięki temu gra jest o niebo łatwiejsza, bo w każdym momencie możemy zapisać stan gry i odczytać go w razie niepowodzenia. Czy to cheatowanie? W pewnym sensie tak, ale chyba już jestem za stary, aby grać w starocie tak, jak twórcy je kiedyś zaprojektowali. Zbyt dużo tytułów mam do nadrobienia i zbyt mało czasu w dorosłym życiu.

// screenshoty własne

Astron Belt #00

Astron Belt

sierpień 1983

40 lat temu, w sierpniu 1983 roku, do Europy trafiły automaty z kosmiczną strzelaniną Segi – Astron Belt. O ile w japońskich salonach gier tytuł ten był już dostępny od kilku miesięcy, o tyle w przypadku naszego kontynentu data ta jest warta odnotowania, gdyż była to pierwsza gra korzystająca z technologii LaserDisc, jaka trafiła do naszego regionu.

// screenshoty z serwisów The Dot Eaters oraz Museum of the Game

Sonic Heroes #01

Sonic Heroes

30 grudnia 2003

Można powiedzieć, że 19 lat temu growe piekło (nie po raz pierwszy z resztą) zamarzło. 30 grudnia 2003 roku ukazał się Sonic Heroes. Niby nic nadzwyczajnego, ot kolejna odsłona flagowej platformówki Segi. Jednak była to pierwsza gra z niebieskim jeżem w roli głównej, która nie została wydana na stacjonarną konsolę Segi; scenariusz, który jeszcze kilka lat wcześniej wydawał się zupełnie niemożliwy.

Wszyscy pamiętamy, ewentualnie możemy przeczytać w znakomitej książce Blake’a J. Harissa, o wojnach konsolowych toczonych w latach 90-tych przez Nintendo i Segę, a także o roli jaką odegrał Sonic stając się maskotką korporacji z Tokio. Zgodnie z powiedzeniem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”, wojnę ostatecznie wygrało Sony. Przełom XX i XXI wieku to na rynku konsol czas bezapelacyjnej dominacji PlayStation. Nintendo pogrążyło się w stagnacji na dobrych kilka lat, aż do premiery Wii. Sega natomiast porzuciła rynek sprzętu w 2001 roku, kończąc produkcję Dreamcasta, który nie wytrzymał konkurencji ze strony PlayStation 2.

Od tej pory właściciele Sonica stali się deweloperem third party, skupiającym się na produkcji gier na sprzęty innych producentów, w tym swych niedawnych wrogów: Nintendo i Sony. Ta decyzja z pewnością uratowała Segę. Korporacja uniknęła bankructwa i już w dwa lata po tej decyzji ponownie zaczęła generować zyski. Dziś jest właścicielem wielu cenionych franczyz, a my gracze możemy pobiegać niebieskim jeżem niezależnie od tego jaki sprzęt posiadamy w domu.

// screenshoty z serwisu MobyGames

Pandemonium! #01

Pandemonium!

5 listopada 1996

W latach 80-tych i na początku 90-tych platformówki były jednymi z najpopularniejszych gier chyba na każdej platformie. Wraz z premierą piątej generacji konsol zaczęły wchodzić w trzeci wymiar. Początkowo dość nieśmiało w postaci tak zwanego 2.5D, bo mimo iż świat zbudowany był z obiektów 3D, to rozgrywka przypominała klasyczne dwuwymiarowe platformówki, gdzie można chodzić jedynie góra-dół i lewo-prawo. Saturn miał swoje NiGHTS Into Dreams, na PlayStation królował Crash Bandicoot, a niekwestionowanym liderem stał się Super Mario 64 od Nintendo, który oferował możliwość poruszania się we wszystkich możliwych kierunkach, także w głąb ekranu. Choć tu należy wspomnieć, że palma pierwszeństwa w tej kategorii (potwierdzona oficjalnym wpisem w Księdze Rekordów Guinnessa) przypadła grze Jumping Flash! wydanej przez Sony na PlayStation.

PC-towi gracze jeszcze jakiś musieli patrzeć z zazdrością w kierunku konsolowców, bo dopiero w 1997 roku pod Windowsa trafiły Pandemonium! oraz Croc: Legend of the Gobbos. Dziś zajmiemy się tym pierwszym tytułem, albowiem mija dokładnie ćwierć wieku od jego premiery na PlayStation (wersje na Segę Saturn oraz komputery osobiste pod kontrolą okienek trafiły do graczy kilka miesięcy później). Pandemonium! to typowa platformówka 2.5D, w której mamy do pokonania 18 poziomów oraz trzech bossów. Do dyspozycji otrzymujemy dwójkę bohaterów: młodą czarodziejkę Nikki oraz karnawałowego błazna o imieniu Fargus, wraz ze swym nieodłącznym towarzyszem, pacynką na kiju Sidem. Każda z postaci ma specjalny zestaw ruchów i każdego z nich możemy wybrać przed rozpoczęciem poziomu. Historia rozpoczyna się w momencie, gdy podczas seminarium dla czarodziejów Nikki przez przypadek rzuca potężny czar, w konsekwencji którego zjawiają się ogromne potwory pochłaniające całą wioskę. Aby to wszystko odkręcić, nasi bohaterowie muszą udać się w pełną niebezpieczeństw podróż do urządzenia spełniającego życzenia.

Osobiście z Pandemonium! nie mam praktycznie żadnych wspomnień. Owszem, był to dość głośny tytuł swego czasu, jednak sam chyba nawet w niego nie zagrałem, aż do teraz. Początkowo planowałem uruchomić wersję ze Steama, ale niestety nie udało mi się. Zaraz po odpaleniu ekran staje się czarny i nic nie jestem w stanie zrobić. Słyszę intro, muzyczkę, ale nic nie widać. Dlatego przerzuciłem się na wersję z PSX emulowaną Mednafenem. I tu uderzyło mnie coś bardzo niespodziewanego. Pandemonium! podobnie jak inne platformówki z tamtych czasów celowo zostały zaprojektowane w ten sposób, by nie dało się zapisać stanu gry. Startujemy z trzema życiami, po ich utracie giniemy i możemy zaczynać od nowa tracąc wszystkie punkty, bonusy, itp. Aby nie startować zupełnie od początku mamy system haseł, pozwalający przenieść się do ostatnio odkrytego poziomu. To bardzo podnosiło poziom trudności. Jestem przekonany, że w latach 90-tych, na oryginalnej platformie za żadne skarby nie ukończyłbym tego tytułu. A dziś? Chciałoby się rzec „bułka z masłem”. Emulator pozwala nam w każdej chwili jednym przyciskiem zrzucić całą zawartość RAMu do pliku i w razie niepowodzenia w ten sam sposób go przywrócić. Szybki zapis i szybki odczyt dają nam jakby namiastkę nieśmiertelności. Każdą sekwencję ruchów, skoków czy walki z przeciwnikiem można powtarzać w nieskończoność. Ja wiem, że MOŻNA jest tutaj kluczowym słowem. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dalej grać „po staremu”. Ale chyba tylko prawdziwy masochista będzie miał tak silną wolę, by nie skorzystać z tego dobrodziejstwa po kilku(nastu) godzinach ślęczenia nad tym samym poziomem, zacinając się non-stop w tym samym miejscu. Ja do takich frustratów z pewnością nie należę, dlatego chylę czoła przed każdym, kto przeszedł Pandemonium! w uczciwy sposób.

// screenshoty własne z wersji na PlayStation