Archiwa tagu: sprzęt

Nintendo Wii #00

Nintendo Wii

19 listopada 2006

18 lat temu ukazało się Wii – konsola, która przebojem wdarła się na rynek i zdominowała konkurencję w postaci Xboxa 360 i PlayStation 3. Nintendo, po dwóch generacjach sprzętowych przegranych z kretesem w starciu z Sony, znów wróciło na szczyt. Z ponad 100 milionami sprzedanych egzemplarzy, Wii stało się wówczas trzecią najpopularniejszą konsolą stacjonarną i piątą w ogóle w historii. Podczas gdy Sony i Microsoft licytowały się na rozdzielczość, liczbę klatek, gigaflopy wydajności, ilość megabajtów pamięci czy gigaherców procesora, Nintendo, w swoim stylu, postawiło na gry towarzyskie, które przede wszystkim miały bawić każdego.

I to właśnie było kluczem do sukcesu. Na Wii, zwłaszcza w Europie Zachodniej, w Ameryce Północnej i w Japonii całe rodziny zagrywały się w Wii Sports, Wii Fit, Wii Play, czy też Wii Party. Sukcesu dopełniło nowatorskie sterowanie. Wiiloty miały niższy próg wejścia i były zdecydowanie łatwiejsze do opanowania przez osoby, dla których był to pierwszy kontakt z grami wideo. W Polsce jednak Nintendo wciąż jeszcze miało łatkę producenta zabawek dla dzieci i szanującym się graczom nie przystawało nawet spojrzeć w kierunku ich sprzętu. Do dziś pamiętam zalegające w elektromarketach pudełka z Wii, podczas gdy na zachodzie wszystko wyprzedawało się na pniu a w okresie przedświątecznym zdobycie tej konsoli stanowiło wyzwanie nie mniejsze niż zakup PlayStation 5 w czasach pandemii.

// zdjęcia z Wikipedii oraz ze sklepów internetowych

Playstation 3 #00

PlayStation 3

11 listopada 2006

18 lat temu na półki sklepów w Japonii trafiła długo wyczekiwana trzecia konsola ze stajni Sony. Z powodu premiery opóźnionej o rok w stosunku do największego konkurenta od Microsoftu, PlayStation 3 przez długi czas musiało gonić Xboxa 360 w wyścigu na najpopularniejszą konsolę siódmej generacji. Nie pomagała też skomplikowana architektura sprzętu, a co za tym idzie fakt, że PS3 było dość trudne w programowaniu. Mimo teoretycznie lepszych parametrów technicznych, multiplatformowe gry przez długi czas wyglądały po prostu lepiej na X360. Dopiero pod sam koniec życia sprzętu, gdy deweloperzy już opanowali większość sztuczek programistycznych, PlayStation pokazało swoją moc i (minimalnie, ale jednak) wyprzedziło Xboxa pod względem ilości sprzedanych egzemplarzy. Duży wpływ na popularność PS3 miał także zastosowany przez Sony rodzaj napędu optycznego, dzięki czemu konsola przez długi czas była najtańszym na rynku odtwarzaczem płyt Blu-Ray.

Tytułami startowymi na PlayStation 3 były (a więc również one obchodzą dziś 18. urodziny):

  • Blast Factor
  • Genji: Days of the Blade
  • Mobile Suit Gundam: Crossfire
  • Resistance: Fall of Man
  • Ridge Racer 7
  • Sega Golf Club

// zdjęcia z Wikipedii, serwisu iFixit oraz sklepów internetowych

The Spectrum #00

The Spectrum

Zgodnie z mapą drogową ogłoszoną gdzieś na przełomie ubiegłego i bieżącego roku, Retro Games Ltd ujawniło wczoraj swój kolejny produkt, do tej pory enigmatycznie nazywany „New Full Size Console”. Nowym sprzętem okazał się The Spectrum, czyli odświeżona wersja popularnego w latach 80-tych, także u nas za żelazną kurtyną, komputera ZX Spectrum firmy Sinclair, pieszczotliwie nazywanego „gumiakiem”.

Według zapewnień producenta, już 22 listopada otrzymamy nie tylko zwykłą replikę kultowego sprzętu a pięknie zaprojektowane arcydzieło, niczym z galerii sztuki, ozdobione charakterystycznymi barwami tęczy, oferujące nostalgiczną, lecz wciąż aktualną przygodę z graniem dla każdego. Ta zabawna, dziwaczna i ekstrawertyczna maszyna przywróci radość z grania w przystępne, natychmiast dostępne produkcje, oferując doświadczenie, które utraciły współczesne gry.

To nie moje słowa, a tłumaczenie oficjalnego opisu. Niemniej jednak, już za niecałe trzy miesiące i równowartość 90 funtów, 100 euro lub 430 złotych otrzymamy sprzęt, który emuluje modele ZX Spectrum 48 i 128, wyposażony w pełni funkcjonalną replikę gumowej klawiatury, wyjście HDMI 720p, cztery porty USB, do których można podłączać joysticki, gamepady, czy też pamięć zewnętrzną. Podczas rozgrywki w dowolnym momencie będzie można zapisać lub wznowić stan rozgrywki a także przewinąć w tył do 40 sekund. Fabrycznie wgrano 48 gier (co ma być nawiązaniem do ilości pamięci oryginalnego Spectruma), ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zwiększyć tę ilość podpinając pendrive.

Potwierdzona lista gier:
Alien Girl: Skirmish Edition • Ant Attack • Army Moves • Auf Wiedersehen Monty • Avalon • Bobby Bearing • Cosmic Payback • Devwill Too • Exolon • Fairlight • Firelord • Football Manager 2 • Freddy Hardest • The Great Escape • Head over Heels • Highway Encounter • The Hobbit • Horace Goes Skiing • Jack the Nipper • Knot in 3D • The Lords of Midnight • Manic Miner • Match Day II • Movie • Nodes of Yesod • Penetrator • Phantis (Game Over II) • Pheenix • Pyracurse • Quazatron • Robin of the Wood • Saboteur! Remastered • Shovel Adventure • Skool Daze • Snake Escape • Spellbound • Starquake • Starstrike II • El Stompo • Stonkers • TCQ • Target: Renegade • Technician Ted – The Megamix • Tenebra • Trashman • The Way of the Exploding Fist • Wheelie • Where Time Stood Still

Game Boy #00

Game Boy

21 kwietnia 1989

35 lat temu w Japonii, na kilka miesięcy przed stuleciem Nintendo, zadebiutował oryginalny Game Boy. Była to pierwsza konsola przenośna firmy z Kyoto i, jak się później okazało, swą popularnością przebiła wszystkie jej dotychczasowe produkty. Pierwsza partia 300 tysięcy sztuk, która trafiła do sklepów 21 kwietnia 1989 roku w cenie 12500 jenów (wówczas ok. $100) wyprzedała się na pniu. Game Boy dość szybko stał się najlepiej sprzedającą się konsolą wszech czasów, jako pierwszy przebił próg 100 milionów wyprodukowanych i dostarczonych konsumentom egzemplarzy (wliczając w to również Game Boy’a Color, gdyż statystyki sprzedaży zazwyczaj podawane są łącznie). Rekord ustanowiony przez handheld Nintendo został pobity dopiero przez PlayStation 2.

Game Boy był pierwszą konsolą, która opuściła ziemską atmosferą. W 1993 roku rosyjski kosmonauta Aleksandr Sieriebrow podróżujący w ramach misji Sojuz TM-17 zabrał sprzęt, wraz z grą Tetris (a jakże by inaczej) na stację kosmiczną Mir, by tam w wolnej chwili relaksować się przy układaniu spadających klocków. Game Boy, zanim powrócił na Ziemię wraz ze swym właścicielem, zdołał okrążyć ją ponad 3000 razy, by później zostać sprzedanym w Nowym Jorku na aukcji pamiątek po misjach kosmicznych za (zaledwie!) $1220.

Inny słynny egzemplarz japońskiej kieszonsolki do niedawna znajdował się na wystawie we flagowym sklepie Nintendo w nowojorskim Rockefeller Center. To sprzęt, który był własnością żołnierza amerykańskiej armii Stephana Scogginsa, biorącego udział w operacji Pustynna Burza w Iraku w 1991 roku. Pewnego dnia koszary, w których przebywał zostały zaatakowane przez wroga. Na szczęście obyło się bez ofiar, ale Scoggins znalazł swojego Game Boy’a w opłakanym stanie: zwęglona obudowa, stopione przyciski, odsłonięta płyta główna. Zdesperowany właściciel wysłał konsolę do serwisu Nintendo licząc, że technikom uda się go naprawić. Ci, widząc stan urządzenia, zwątpili by cokolwiek dało się z nim zrobić. Jednak ktoś wpadł na pomysł podłączenia go do zasilania, czy też włożenia nowych baterii, załadowania cartridge’a i włączenia. Ku zdziwieniu wszystkich Game Boy uruchomił się, jak gdyby nigdy nic a wyświetlacz pokazał logo startowe Tetrisa. Nintendo wysłało żołnierzowi nowy egzemplarz a ten zatrzymało jako historyczną pamiątkę.

Na zakończenie wspomnę jeszcze, że tego dnia, oprócz samej konsoli zadebiutowały także cztery gry. Tytułami startowymi klasycznego Game Boy’a były:

  • Super Mario Land – platformówka z wąsatym hydraulikiem po prostu musiała się znaleźć w tym gronie
  • Baseball – pierwsza gra sportowa na Game Boy’a; pamiętajmy, że baseball w Japonii jest popularniejszy od piłki nożnej (zwłaszcza w tamtych czasach)
  • Alleyway – klon Arkanoida, tudzież Brakeouta
  • Yakuman – jedyny w tym gronie tytuł niewydany później na zachodzie; symulator gry w mahjonga
Amstrad CPC 464 #00

Amstrad CPC464

11 kwietnia 1984

40 lat temu angielska firma Amstrad zaprezentowała swój pierwszy komputer. Był to CPC 464, oparty na bardzo popularnym w tamtych czasach procesorze Zilog Z80, podobnie z resztą jak największy konkurent z Wysp, czyli Sinclair ZX Spectrum. Założyciel firmy Alan Sugar, czasem nazywany brytyjskim Stevem Jobsem, zapowiadał rewolucję i planował sprzedać 20 milionów egzemplarzy. Przeliczył się i to dosyć mocno. W ciągu 6 lat, kiedy produkowano CPC 464 oraz kolejne ulepszone modele, do konsumentów w sumie trafiło ok. 3 miliony sztuk. Co z resztą i tak nie było złym wynikiem. Sprzęt zdobył rzeszę fanów w Wielkiej Brytanii, Francji oraz w Zachodnich Niemczech, gdzie Amstrady były sprzedawane pod marką Schneider. Pewna ilość komputerów przedostała się także dalej, za Odrę i to jeszcze przed upadkiem żelaznej kurtyny. Doskonale o tym pamiętam, bo CPC 464 był pierwszym komputerem, który widziałem na oczy i którego miałem okazję dotknąć. Ale więcej pisałem o tym w jednym z poprzednich wpisów: Basil the Great Mouse Detective

// źródła zdjęć i ewentualne licencje po kliknięciu w szczegóły obrazka

Apple Macintosh #01

Apple Macintosh

24 Stycznia 1984

40 lat i 2 dni temu w mieście Tampa na Florydzie odbywał się XVIII Super Bowl. Święto amerykańskich miłośników sportu, gromadzące co roku przed telewizorami dziesiątki milionów widzów. Założę się, że z wyjątkiem najbardziej zagorzałych fanów ichniejszej wersji futbolu, mało kto pamięta cokolwiek ze sportowego aspektu wydarzenia. Może jedynie zwycięzcę pojedynku, ale już na pewno nie wynik ani drugiego z finalistów. Ta edycja finału Super Bowl przeszła do historii z zupełnie innego powodu. Dokładnie wtedy wyemitowano jedną z najsłynniejszych reklam w historii telewizji – wyprodukowaną na zlecenie Apple „1984”, zapowiadającą najnowszy sprzęt firmy komputer Macintosh. Do jej wyreżyserowania zaangażowano wschodzącą gwiazdę Hollywood – Riddley’a Scotta, mającego wówczas na koncie zaledwie trzy filmy, ale za to jakie: Pojedynek, Obcy i Blade Runner.

Sam Apple Macintosh trafił do sklepów dwa dni później, 24 stycznia 1984. Pierwsza oferowana wersja posiadała procesor Motorola 68000 o częstotliwości ~8 MHz, 128 kB pamięci RAM, monochromatyczny, dziewięciocalowy ekran o rozdzielczości 512×342 oraz stację 3,5” obsługującą dyskietki o pojemności 400 kB. Nie posiadał twardego dysku ani możliwości jego instalacji. Nie miał też wentylatorów, co było wynikiem widzimisię Steve’a Jobsa, który upierał się, że odgłos wentylatorów rozprasza użytkowników. Z jednej strony Macintosh był bardzo cichy i odznaczał się wysokim komfortem pracy, ale z drugiej, gdy „dostał wycisk” dość łatwo się przegrzewał. Największym plusem nowego produktu był oczywiście Mac OS (dziś nazywany Classic). Pierwszy system operacyjny z graficznym interfejsem dostępnym dla zwykłego użytkownika, podpatrzony i bezczelnie zerżnięty z profesjonalnych stacji roboczych Xerox Alto.

Jedna z późniejszych wersji – Macintosh Plus na Pixel Heaven 2023

Wszystko to można było nabyć za $2495 (dziś to równowartość ponad 7 tys. dolarów). Kwota niewyobrażalna, jak na obecne standardy, ale i w tamtych czasach nie było to mało. Dla porównania Commodore 64 wprowadzony do sprzedaży 2 lata wcześniej, co prawda goły, bez monitora, stacji dysków czy nawet magnetofonu kosztował 1/4 tego. Apple IIc, odświeżona wersja poprzedniej linii produktów Apple z tego samego roku a także pierwsza Amiga, o podobnych parametrach, ale ze zdecydowanie lepszym wyposażeniem, która zadebiutowała półtora roku później to wydatek około $1300. Chociaż z drugiej strony, emitując reklamę „1984” Apple jednoznacznie dało do zrozumienia, że chce konkurować z „Wielkim Bratem”, czyli firmą IBM. PC AT, którego niebieski gigant zaprezentował kilka miesięcy później kosztował aż $4000 i nie oferował jakiegoś dużego skoku pod względem wydajności.

Macintoshe mimo wysokiej ceny sprzedawały się całkiem dobrze. Zaprezentowany 40 lat temu komputer rozpoczął nową linię produktów i na stałe zapisał się w historii Apple. Po dziś dzień każdy komputer wyprodukowany przez tę firmę ma w nazwie „Mac”.

Miyoo Mini+ #00

Miyoo Mini+

Od dłuższego czasu coraz mniej gram w nowości. Na premierę ostatnimi czasy kupuję jedną, może dwie gry rocznie. A odkąd zacząłem prowadzić Koyomi, odpalam coraz więcej starszych tytułów i często korzystam z możliwości, jaką daje emulacja dawnych sprzętów. Początkowo używałem w tym celu wymiennie Raspberry Pi oraz laptopa. Oba te sprzęty, jak na mój gust, mają jednak małą wadę są w niewystarczającym stopniu przenośne. Owszem, MacBooka łatwo zabrać w plecak, malinkę podobnie szybko można odłączyć i przenieść w inne miejsce. Jednak zawsze trzeba wygospodarować trochę miejsca, by móc się z tym wszystkim rozłożyć. Natomiast w ubiegłym roku, gdy świat po pandemii ponownie otworzył się na turystykę, znów coraz więcej czasu zacząłem spędzać w samolotach i pociągach.

I wtedy właśnie zamarzyło mi się urządzenie naprawdę przenośne. Posiadam co prawda PlayStation Portable i Vitę, Switcha pomijam, bo mi go zabrał syn i rzadko kiedy chce oddać, a już na pewno nie wtedy, gdy razem podróżujemy. Chciałem coś dedykowanego do gier retro. Opcje były dwie: maksymalna kompatybilność i obsługa jak największej ilości sprzętów, czyli Steam Deck albo Asus ROG Ally, bądź też ograniczona wydajność handhelda, ale za to bardzo poręczne rozmiary i możliwość zabrania konsolki nawet w kieszeni. Wygrała ta druga opcja. Jakoś do produktu Valve i jemu pochodnych ciągle nie zdołałem się przekonać. Miałem kilka razy w ręku i jak na moje potrzeby, są dużo za duże ale może kiedyś…

Tym razem jednak zdecydowałem się na coś małego i coś taniego, ot jeden z wielu modeli dostępnych „u Chińczyka”. Krótkie rozeznanie w wynikach wyszukiwarki uświadomiło mi, że to, czego chcę to Miyoo Mini+ lub Anbernic RG35XX. Oba urządzenia są podobne do siebie do złudzenia i designem przypominają Game Boy’a Color. Obsługują praktycznie wszystkie sprzęty do pierwszego PlayStation włącznie. Mają również sporą rzeszę oddanych fanów i wsparcie w postaci alternatywnych systemów (odpowiednio OnionUI i GarlicOS), co jest o tyle ważne, że domyślny firmware dość ogranicza możliwości handheldów i dopiero fanowskie poprawki pozwalają im naprawdę rozwinąć skrzydła. A co najważniejsze, ich instalacja jest dziecinnie prosta i sprowadza się do: ściągnięcia pliku ZIP ze strony projektu, rozpakowania go na świeżej karcie microSD, włożenia jej do konsolki i wciśnięciu kilka razy guzika potwierdzając domyślne opcje.

Ostatecznie wybrałem Miyoo Mini+. Co o tym zadecydowało? W sumie już nie pamiętam, oba urządzenia są do siebie tak zbliżone parametrami i możliwościami, że wybór w większości nie ma znaczenia. Niezależnie, który retro-handhled wybierzecie, gwarantuje, że będziecie bawić się doskonale. Jedyny problem, jaki można napotkać to ich ograniczona dostępność, szczególnie w oficjalnych i rekomendowanych przez producenta sklepach i możliwe, że to właśnie było powodem, dla którego kupiłem Miyoo. Czasem produkty po prostu znikają i mamy do wyboru albo poważnie przepłacić z dwu lub nawet trzykrotną przebitką, albo kupić od nie do końca sprawdzonego sprzedawcy i liczyć na to, że nie dostaniemy podróbki. Tak, zgadza się, te bardziej rekomendowane wśród graczy sprzęty już doczekały się klonów nie zawsze dorównujących jakością „oryginałom”.

Z Miyoo korzystam już od kilku miesięcy i jestem bardzo zadowolony. Sprawdza się idealnie do ogrywania starszych gier i łapania screenshotów do rocznicowych wpisów. Efekty mogliście podziwiać chociażby w przypadku takich tytułów jak: Disney’s Aladdin, Mortal Kombat II czy też Ninja Gaiden. Niektórzy powiedzą, że to samo można osiągnąć biorąc dowolny telefon z Androidem, ale ja jakoś nigdy nie przekonałem się do sterowania ekranem dotykowym. Owszem, można podłączyć przez bluetooth dowolnego pada, ale wtedy tracimy zaletę, na której najbardziej mi zależało – podręczność.

Wpis nie jest reklamą i moim celem nie jest promowanie konktretnego urządzenia. Gwarantuję, że niezależnie czy wybierzecie Miyoo czy Anbernic będziecie tak samo zadowoleni. Posiadanie w kieszeni całej biblioteki gier retro wydanych na przestrzeni 20-30 lat to wspaniała sprawa, o której jako dzieciak siedzący na kanapie przy PlayStation nawet nie marzyłem. Jedyny minus mojego zakupu to sołączona do zakupu karta microSD to typowa „jednorazówka”. Nawet używając jej sporadycznie, wytrzyma kilka tygodni, góra miesięcy. Moja przeleżała większość czasu w pudełku, bo od razu wgrałem OnionUI na nowego SanDiska. Ostatnio, chcąc sprawdzić coś na oryginalnej karcie ani Miyoo, ani żaden czytnik w żadnym z moim laptopów nie potrafi jej rozpoznać. Pamiętajcie zatem o jak najszybszym wykonaniu kopii zapasowej.

THE400 Mini #00

THE400 Mini

Retro Games Ltd, a więc firma, która do tej pory wypuściła kilka unowocześnionych replik klasycznych sprzętów Commodore: C64 Mini, C64 Maxi, VIC20 oraz A500 Mini zapowiedziała właśnie pierwszy produkt spod szyldu Atari.

THE400 Mini, który zadebiutuje już 28 marca tego roku to miniaturowa, zmniejszona o połowę konsola stylizowana na Atari 400, zdolna emulować wszystkie 8-bitowe komputery firmy z Sunnyvale, w tym: 400/800, XL i XE oraz domową konsolę 5200. W zestawie otrzymamy także THECXSTICK – joystick stylizowany na klasyczny kontroler CX-40, wzbogacony o 7 dodatkowych przycisków funkcyjnych.

Fabrycznie THE400 Mini będzie zawierać 25 klasycznych gier z katalogu 8-bitowego Atari, jak np. Berzerk, Lee, Millipede, Miner 2049er, M.U.L.E. czy też Star Raiders II. Oczywiście, bez żadnych ograniczeń, będziemy mogli uruchamiać własne tytuły z podłączonego do portu USB nośnika danych. Poczas rozgrywki możemy w dowolnym momencie zapisać lub wznowić stan rozgrywki a także przewinąć w tył do 30 sekund.

Czekamy!

Sega Dreamcast #00

Sega Dreamcast

27 listopada 1998

25 lat temu Sega wypuściła na rynek Dreamcasta – konsolę, która miała zadecydować o być albo nie być firmy na rynku gier wideo. Całe przedsięwzięcie, jak wiemy, ostatecznie okazało się porażką, pomimo początkowo dość dobrej sprzedaży i pomimo faktu, że „makaron” zdobył rzeszę wiernych fanów. Sega zniknęła z mapy producentów sprzętu, ale na szczęście dość szybko odnalazła się w nowej rzeczywistości jako wydawca gier. Niedługo po zakończeniu produkcji i wsparcia dla Dreamcasta największe hity z portfolio niebieskich zaczęły ukazywać się na sprzęcie dotychczasowej konkurencji: PlayStation 2 i GameCube.

  • Sega Dreamcast - Godzilla Generations - cover

Cztery tytuły startowe nowej konsoli, które ukazały się tego samego dnia to:

  • Godzilla Generations – gra akcji, w której jako Godzilla i inne potwory niszczymy japońskie miasta
  • July – powieść wizualna, gdzie zadaniem gracza jest rozwiązanie zagadki zamachów bombowych sprzed kilku lat
  • Pen Pen TRiIceLon – wyścigi przypominające triathlon, w których sterujemy pingwinopodobnymi stworzeniami zwanymi Pen Pen
  • Virtua Fighter 3tb – nowa odsłona flagowej serii bijatyk Segi, port z automatów dodający tryb Team Battle

// zdjęcia sprzętu z domeny publicznej oraz sklepów internetowych

Atari Jaguar #00

Atari Jaguar

23 listopada 1993

Okrągłe 30 lat mija dziś od premiery Atari Jaguar. Konsola, reklamowana jako pierwszy 64-bitowy sprzęt do gier, trafiła tego dnia do sklepów w Stanach Zjednoczonych. W czasach, gdy pod strzechą królowały sprzęty 16-bitowe (Super Nintentdo, Sega Mega Drive), zaś 32-bitowe dopiero wchodziły na rynek (FM Towns Marty, Amiga CD32) 64 bity mogły robić wrażenie. Jednak tylko na laikach, bo gdy wczytać się w specyfikację sprzętu, okazuje się, że Jaguar był pod kontrolą Motoroli 68000 i dwóch 32-bitowych układów opracowanych przez Atari: Tom (odpowiadający za grafikę) i Jerry (odpowiadający za dźwięk). Pomimo tego, że szyna danych była w stanie przesyłać równolegle 64 bity, tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia, jeśli chodzi o wydajność sprzętu. A tu Jaguar wyraźnie odstawał od 32-bitowej konkurencji. Więcej szczegółów na temat architektury Jaguara i czy „bitowość” miała wpływ na cokolwiek tutaj: https://engineer81.com/is-the-atari-jaguar-64-bit

  • Atari Jaguar - Raiden - cover

Konsola zadebiutowała wraz z trzema grami:

  • Raiden – shoot’em up, port z automatów gry japońskiego Tecmo stwprzonej 3,5 roku wcześniej
  • Trevor McFur in the Crescent Galaxy – kolejny shmup, tym razem poziomy, produkcja własna Atari
  • Cybermorph – i następny kosmiczny shooter, w którym dla odmiany statek oglądamy z tyłu a akcja dzieje się w trzech wymiarach

I tutaj już rzuca się w oczy powód, dla którego Jaguar nie zawojował świata. Na start nie było żadnych system-sellerów. Co więcej, w sumie powstały zaledwie 63 gry na tę platformę: 50 tytułów wydanych na cartridge’ach i 13 wymagających przystawki CD. W sumie Atari udało się znaleźć klientów na 150 tysięcy egzemplarzy konsoli a najpopularniejszą grą był Alien Vs Predator, którego nabyło 85 tysięcy graczy. Z ciekawostek, Doom (kolejny tegoroczny 30-latek, o którym już wkrótce) na Jaguara to jedyny port tej gry, którego zrobiło id Software, nie zlecając prac innemu studiu.

// zdjęcia sprzętu z domeny publicznej