Archiwa tagu: zręcznościowe

Wipeout Pure #00

Wipeout Pure

16 marca 2005

Według części źródeł (inna przewijająca się data to 24 marca) 20 lat temu ukazał się Wipeout Pure. To piąta z kolei, a pierwsza na kieszonkową konsolę PlayStation Portable, odsłona serii futurystycznych wyścigów, gdzie gracz steruje antygrawitacyjnym pojazdem i ściga się na dynamicznych torach pełnych ostrych zakrętów oraz przeszkód. Rozgrywkę urozmaicają dopalacze i różnorodne bronie do eliminowania przeciwników, które można zbierać podczas wyścigów. Wipeout Pure charakteryzuje się szybkim tempem, wymagającym modelem sterowania oraz stylową oprawą graficzną i elektroniczną ścieżką dźwiękową. Odsłona ta wprowadziła także nowe tryby gry, jak również możliwość pobierania dodatkowej zawartości.

// screenshoty z serwisu PushSquare

Panzer Dragoon #00

Panzer Dragoon

10 marca 1995

30 lat temu na konsolę Sega Saturn ukazał się Panzer Dragoon. Klasyczny rail shooter, w którym gracz wciela się w smoczego jeźdźca przemierzającego postapokaliptyczny świat pełen ruin i tajemniczych bestii. Rozgrywka opiera się na automatycznym locie wierzchowca, podczas gdy gracz kontroluje celownik i strzela do nadlatujących przeciwników. Styl gry łączy elementy science-fiction z fantasy, a unikalna oprawa graficzna i muzyczna nadają jej charakterystyczny klimat. Panzer Dragoon zyskał uznanie za swoją innowacyjność i stał się początkiem serii obejmującej kilka kontynuacji oraz remake na nowoczesne platformy.

// screnshoty z serwisu MobyGames

G-LOC: Air Battle #00

G-LOC: Air Battle

23 lutego 1990

35 lat temu do japońskich salonów gier arcade trafiły wyprodukowane przez Segę automaty z grą G-LOC: Air Battle. G-LOC to zręcznościowy symulator lotniczy, spin-off serii After Burner, gdzie gracz wciela się w pilota myśliwca i wykonuje misje bojowe w dynamicznej perspektywie pierwszoosobowej. Rozgrywka skupia się na szybkim manewrowaniu, unikanie ostrzału i eliminowaniu wrogich jednostek w ograniczonym czasie.

Automat zasłynął nowatorską techonologią R360, dzięki której kabina reagowała na sterowanie gracza, przechylając się, obracając, a nawet odwracając do góry nogami. Umożliwiała obrót o 360 stopni wzdłuż dwóch osi, co zapewniało imersyjne wrażenia realistycznie symulując przeciążenia i ruchy pilotowanego samolotu. Dodatkowo wyposażona była w system bezpieczeństwa – pasy oraz awaryjne przyciski zatrzymania ruchu.

// screenshoty z serwisu MobyGames

Donkey Kong Country #00

Donkey Kong Country

18 listopada 1994

30 lat temu miała miejsce premiera Donkey Kong Country, przełomowej platformówki na konsolę Super Nintendo, stworzonej przez brytyjskie studio Rare Limited. Gracze wcielają się w Donkey Konga i jego kompana Diddy Konga, którzy przemierzają różnorodne poziomy pełne wrogów, pułapek i ukrytych sekretów, aby odzyskać zapas bananów, skradzionych przez złowrogiego krokodyla King K. Roola i jego armię Kremlingów. Gra zachwyca rewolucyjną grafiką, stworzoną przy użyciu technologii pre-renderowanych modeli 3D, oraz niezapomnianą ścieżką dźwiękową autorstwa Davida Wise’a. Oferuje nie tylko dynamiczną rozgrywkę, ale także tryb kooperacji, pozwalając dwóm graczom wspólnie odkrywać tajemnice tropikalnej wyspy.

// screenshoty własne

The Lion King #00

The Lion King

4 listopada 1994

30 lat temu na sklepowe półki trafiła komputerowa adaptacja kinowego megahitu Disney’a pod tytułem Król Lew. Gra ukazała się niemal jednocześnie na wielu platformach: konsolach Sega Mega Drive, Game Gear i Master System, Nintendo Game Boy, NES i SNES a także na komputerach PC i Amiga. Gracz wciela się w Simbę, młodego lwa, którego celem jest odzyskanie tronu po śmierci ojca, króla Mufasy. Gra podzielona jest na poziomy inspirowane scenami z filmu, począwszy od dzieciństwa Simby, aż po jego dorosłość i ostateczną konfrontację ze złym wujem Skazą. Gracz przemierza różnorodne lokacje, pokonuje przeszkody, walczy z przeciwnikami, a niekiedy rozwiązuje zagadki. The Lion King jest ceniona za wciągającą rozgrywkę, piękną oprawę graficzną (w jej tworzeniu brali udział animatorzy Disney’a) oraz wysoki poziom trudności, co sprawia, że pozostaje klasykiem wśród gier platformowych.

// screenshoty własne

CTR: Crash Team Racing #00

CTR: Crash Team Racing

19 października 1999

Odnoszę wrażenie, że wielu deweloperów próbowało stworzyć hit na miarę serii Super Mario Kart. Jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej, ale nikomu nie udało się przebić oryginału. Do bardziej udanych adaptacji należy CTR: Crash Team Racing, który ukazał się dokładnie 25 lat temu. CTR to wyścigowy spin-off popularnej serii platformówek od Naughty Dog, gdzie głównym bohaterem jest jamraj pręgowany o imieniu Crash Bandicoot. Podobnie jak w pierwowzorze od Nintendo, celem gry jest wygranie wyścigów, w trakcie których możemy korzystać z różnych power-upów, takich jak rakiety, bomby czy nitro. Crash Team Racing wyróżnia się dynamiczną rozgrywką, barwnymi trasami oraz oferuje tryb przygody, gdzie gracze muszą pokonać różnych bossów, a także rozgrywkę wieloosobową na podzielonym ekranie.

// screenshoty własne

Sonic & Knuckles #00

Sonic & Knuckles

18 października 1994

30 lat temu, na konsolę Sega Genesis (znaną u nas jako Mega Drive, jednak rzecz działa się w USA), wydano czwartą odsłonę przygód niebieskiego jeża – Sonic & Knuckles. Jest to bezpośrednia kontynuacja Sonic the Hedgehog 3 i pozwala graczom wcielić się zarówno w dobrze znanego Sonica, jak i w nową postać – Knucklesa, czerwoną kolczatkę z unikalnymi zdolnościami wspinania się po ścianach i szybowania. Knuckles, do niedawna rywal Sonica, tym razem łączy z nim siły, aby wspólnie powstrzymać Doktora Robotnika przed zdobyciem potężnych Szmaragdów Chaosu.

Początkowo gra była tworzona równolegle z Sonic the Hedgehog 3, a obie części miały zostać wydane jako jeden tytuł. Jednak w trakcie prac twórcy zdecydowali o rozdzieleniu zawartości na dwie osobne pozycje, ze względu na ograniczenia czasowe oraz koszty produkcji cartridge’ów o większej pojemności. Zachowano jednak możliwość zagrania tak, jak Sega planowała od początku. Posiadacze obu tytułów mogli połączyć dwa nośniki za pomocą specjalnego adaptera, otrzymując w ten sposób grę Sonic 3 & Knuckles. Co więcej, tytuł można było także spiąć z Sonic the Hedgehog 2, co pozwalało na sterowanie Knucklesem w poziomach z drugiej części serii.

// screenshoty własne

Shadow of the Beast #00

Shadow of the Beast

październik 1989

Dokładnej daty nie udało mi się odnaleźć, ale mniej więcej 35 lat temu, w październiku 1989 roku, posiadacze komputerów Amiga otrzymali Shadow of the Beast – przełomową platformówkę stworzoną przez studio Psygnosis. Akcja gry toczy się w mrocznym, surrealistycznym świecie fantasy, gdzie gracz wciela się w Aarbrona, byłego człowieka, przemienionego w bestię przez złego czarnoksiężnika, lorda Maletotha. Bohater, po odzyskaniu wspomnień, postanawia zemścić się na swoim oprawcy, przemierzając różnorodne lokacje pełne niebezpiecznych przeciwników i pułapek. Shadow of the Beast wyróżniało się niezwykłą, jak na swoje czasy, oprawą audiowizualną – imponującą grafiką z wielowarstwowym przewijaniem tła, płynnymi animacjami oraz hipnotyzującą ścieżką dźwiękową skomponowaną przez Davida Whittakera.

// screenshoty ze strony Lemon Amiga

Prince of Persia - 35th Anniversary

Prince of Persia

3 października 1989

W czasach, gdy miałem 286, nawet jak jeszcze nie posiadał twardego dysku a oprogramowanie wczytywało się z miękkich 5,25-calowych dyskietek, nie narzekałem na brak gier. Ojciec zawsze przyniósł coś z pracy od swoich kolegów. Jedną z gier, która najbardziej utkwiła mi w pamięci był Prince of Persia. Doskonale zapewne wszystkim znana platformówka autorstwa Jordana Mechnera, która w dniu dzisiejszym obchodzi 35-lecie premiery. Jordan stworzył grę na komputer Apple II, a następnie po nawiązaniu współpracy z Brøderbund Software, otrzymała ona porty na praktycznie każdą liczącą się platformę. Aczkolwiek na fanowskie, nieoficjalne wersje na 8-bitowe Atari, czy Commodore 64 trzeba było czekać aż do XXI wieku.

Doskonale pamiętam, że dla siedmio- może ośmiolatka (bo tyle mniej więcej miałem, gdy pierwszy zagrałem w księcia) gra była dość straszna. Co prawda monochromatyczny bursztynowy monitor i karta graficzna Herculesa na pokładzie mojego pierwszego PC-ta oszczędziły mi widoku krwi rozmazującej się, gdy nasz bohater nieopatrznie dostał się pomiędzy ostrza, ale i tak widok przepołowionego ciała robił wrażenie. Bałem się też kościotrupa, który nagle wstawał i zaczynał z nami walczyć. Był przerażający, bo nie miał punktów życia i w związku z tym nie dało się go normalnie zabić. Aby go pokonać, należało zepchnąć go z dużej wysokości, by gdzieś niżej roztrzaskał się o kamienną podłogę.

Bez oszukiwania, bez kodów nigdy nie udało mi się przejść Prince of Persia. Najpierw granicą był trzeci poziom, gdzie musieliśmy otworzyć drzwi, przebiec kilka ekranów, w odpowiednim momencie, na pełnej prędkości wybić się do skoku, złapać krawędzi i szybko podciągnąć do góry, aby prześlizgnąć się pod zamykającą się kratą. Gdy to już nam się udało, dwa ekrany dalej mijaliśmy kupkę kości, która póki co spokojnie sobie leżała. Za chwilę jednak należało tamtędy wrócić i tym razem czekał na nas wspomniany wyżej kościotrup. Kiedy już trochę podrosłem i dojrzałem, opanowałem ten etap i gdy już wydawało się, że idzie mi całkiem nieźle, jak obuchem w łeb dostawałem największym ograniczeniem tej gry. Całość należało ukończyć w godzinę. 60 minut musiało wystarczyć, by przejść wszystkie 12 poziomów i jeszcze ten ostatni dodatkowy, w którym już tylko biegniemy naprzód do naszej ukochanej. Dochodziłem zwykle do ósmego, a jak dobrze poszło, to do dziewiątego levelu zanim upłynął czas. Te trzy ostatnie oczywiście też w końcu przeszedłem, ale już przy użyciu ułatwień, zaczynając grę od środka.

// screenshoty własne

Blackthorne #00

Blackthorne

23 września 1994

30 lat temu, niewielkie kalifornijskie studio Blizzard Entertainment wydało grę Blachthorne (która w niektórych europejskich krajach ukazała się jako Blackhawk). To platformowa gra akcji, gdzie gracz wciela się w Kyle’a Blackthorne’a, wojownika z mroczną przeszłością, który wraca na swoją rodzinną planetę Tuul, aby uwolnić ją spod tyranii złowrogiego Sarlaca. Blackthorne jest uzbrojony w strzelbę, którą wykorzystuje do walki z przeciwnikami, a unikalną mechaniką gry jest możliwość chowania się za przeszkodami i strzelania z ukrycia. Grę wyróżniała mroczna atmosfera, dynamiczna walka, szczegółowe animacje postaci oraz poziomy pełne pułapek, przeciwników i zagadek. Początkowo tytuł ukazał się na SNESa i pod DOSa, zaś całkiem niedawno, w ramach obchodów 30-lecia firmy Blizzard wydano go w ramach zestawu Blizzard Arcade Collection na PlayStation 4, Xbox One i współczesne komputery PC.

// screenshoty z serwisu MobyGames