Archiwum kategorii: kartka z kalendarza

Shadow of the Colossus #00

Shadow of the Colossus

18 października 2005

Końcówka 2005 roku to już zdecydowany schyłek szóstej generacji konsol. Lada chwila ma zadebiutować Xbox 360, fani Sony coraz bardziej niecierpliwie wyczekują informacji o dacie premiery nowego sprzętu. A jednak właśnie wtedy, dokładnie 18 lat temu ukazała się jedna z najlepiej ocenianych i jednocześnie jedna z najoryginalniejszych produkcji na PlayStation 2 – Shadow of the Colossus, przygodowa gra akcji stworzona przez Japan Studio oraz Team Ico, której wydawcą było Sony Computer Entertainment.

Jako uzupełnienie wpisu gorąco polecam pełną galerię prac graficznych stworzonych przez fanów z okazji konkursu ogłoszonego przez Sony, dostępną w serwisie Flickr.

Shogo: Mobile Armor Division #00

Shogo: Mobile Armor Division

15 października 1998

Czasem zdarza się tak, że powstaje ciekawa, nowatorska gra, mająca teoretycznie wszelkie przesłanki, by stać się hitem. Zbiera doskonałe recenzje w prasie, zdobywa grono wiernych fanów, a jednak nie odnosi komercyjnego sukcesu. Okazuje się bowiem, że w tym samym czasie konkurencja wypuszcza genialne produkcje, które z czasem zyskują status legendarnych. I wtedy gra z ocenami na poziomie 80-90% staje się zwykłym średniakiem. Obchodzący dziś 25-lecie Shogo jest jednym z przykładów takich tytułów. Z jednej strony mamy bardzo solidnego FPSa, z bardzo ciekawą i zróżnicowaną kampanią, w trakcie której na zmianę kierujemy samym bohaterem, albo prowadzonym przez niego mechem. Posiada całkiem przyzwoitą (jak na owe czasy) grafikę i udźwiękowienie a także tryb multiplayer. Jednym słowem wszystko, co pod koniec lat 90-tych oczekiwalibyśmy od pierwszoosobowej strzelanki.

A jednak… tryb fabularny zdecydowanie zostaje w tyle, w porównaniu do wydanego miesiąc później Half-Life’a. Grafika już w momencie premiery nie robiła wrażnia, bo wszyscy jeszcze zbierali szczęki z podłogi po ujrzeniu możliwości silnika zastosowanego w Unrealu. Zaś jeśli chodzi o rozgrywkę dla wielu graczy, to w kawiarenkach niepodzielnie panował Quake 2. Co więcej, podobnych FPSów, które w branżowych pismach zbierały bardzo wysokie oceny było w tamtych czasach mnóstwo: Hexen 2, Jedi Knight, Blood 2, SiN, Turok 2 to tylko niektóre z nich. Bardzo ciepło wspominam Shogo, zwłaszcza za klimat rodem z anime i nowatorskie połączenie tradycyjnego biegania „na nogach” z kierowaniem mechami. Dość słaba sprzedaż z pewnością przełożyła się na brak kontynuacji prac nad serią. A szkoda, bo Shogo zdecydowanie zasługuje na sequel.

A Wy? Znacie jakieś inne bardzo dobre gry, które w porównaniu do konkurencyjnych tytułów wydanych w podobnym czasie, okazały się zbyt słabe by odnieść sukces?

// screenshoty własne

Max Payne #00

Max Payne 2

14 października 2003

20 lat temu Remedy Entertainment uraczyło nas drugą odsłoną przygód Maxa Payne’a. Akcja sequelu dzieje się 2 lata po wydarzeniach, których świadkami byliśmy w pierwszej części. Max wraca na stanowisko detektywa nowojorskiej policji i zostaje przydzielony do śledztwa nad gangiem płatnych zabójców działających jako Squeaky Cleaning Company (w skrócie Cleaners, czyli Sprzątacze). Niespodziewanie Payne spotyka Monę Sax, kobietę-zabójczynię, którą uważał za zmarła wedle wydarzeń z poprzedniej odsłony gry. Mona, mając swe prywatne porachunki ze Sprzątaczami pomaga naszemu bohaterowi w śledztwie, w wyniku czego oboje zbliżają się do siebie.

Mimo iż Remedy sprzedało w 2002 roku prawa do serii Max Payne wydawcy gry Rockstar Games, to obie firmy podpisały niedawno umowę, dzięki której twórcy mogą stworzyć własne wersje dwóch pierwszych części. Prace nad remakiem już ruszyły, choć są na tak wczesnym etapie, że nie znamy nawet przybliżonej daty premiery. Ogłoszono jednak, że będzie to jedna duża gra, póki co nosząca roboczy tytuł Max Payne 1&2.

A na zakończenie jeszcze mała ciekawostka. Szukając obrazków do niniejszego wpisu, przypadkowo trafiłem na stronę Rockstar Games zarchiwizowaną dzięki Wayback Machine. Tam, oprócz załączonych niżej screenshotów i tapet, nadal można ściągnąć filmiki – trailery i gameplay’e (przypominam, że to mamy rok 2003, kiedy pomysł na YouTube’a zapewne dopiero rodził się w głowie jego twórcy). I co najciekawsze – oficjalną skórkę do Winampa, prosto od twórców Maxa Payne’a.

// screenshoty z oficjalnej strony Rockstar Games (zarchiwizowanej w Wayback Machine)

The Wolf Among Us #00

The Wolf Among Us

11 października 2013

To już 10 lat, kiedy na półki cyfrowych sklepów trafił The Wolf Among Us, gra przygodowa osadzona w świecie wymyślonym przez Billa Willinghama – autora serii komiksów Baśnie (ang. Fables). Odnoszę wrażenia, że to dzięki „Wilkowi Wśród Nas”, a także wydanemu rok wcześniej The Walking Dead, o Telltale Games usłyszał cały świat a nie tylko miłośnicy gatunku. Sukces tych dwóch tytułów pozwolił firmie pozyskać licencje takich franczyz jak: Gra o Tron, Batman, Minecraft czy też Strażnicy Galaktyki.

O tego typu grach zwykłem mówić „nowoczesne przygodówki”. Garściami czerpią z klasycznych point and clicków, które były u szczytu popularności w latach 90-tych. W obu przypadkach najważniejszym elementem jest narracja i opowiadania historia. Jednak dziś zamiast łamigłówek wymagających ruszenia szarymi komórkami, przeważającym motywem są zręcznościowe „quick time eventy” mające wpływ na to jak potoczy się fabuła.

// screenshoty ze sklepów cyfrowych oraz z oficjalnej strony Telltale Games

MediEvil #00

MediEvil

9 października 1998

25 lat temu ukazał się MediEvil. Groteskowa, przygodowa gra akcji z perspektywy trzeciej osoby w iście burtonowskim stylu, wydana przez Sony na konsolę PlayStation. Wcielamy się w niej w rycerza Sir Daniela Fortesque’a, a raczej w jego gnijącego trupa. Fortesque zginął bowiem przed 100 laty w bitwie z siłami złego czarownika Zaroka, ugodzony pierwszą strzałą wystrzeloną przez armię wroga. Peregrin, władca krainy Gallowmere, będący jednocześnie bliskim przyjacielem naszego bohatera, aby nie stracić twarzy nieco przeinaczył historię jego śmierci, obwołał go bohaterem i pośmiertnie nadał tytuł honorowy.

Zarok nie zdołał wówczas podbić królestwa Gallowmere i przez cały wiek pozostawał w ukryciu. Objawił się ponownie, tym razem przywołując armię nieumarłych. Przy okazji jednak ożywił Sir Daniela, który z powodu swej żenującej śmierci nie dostąpił zaszczytu życia wiecznego w Krainie Bohaterów. Nieoczekiwany powrót do świata żywych będzie chciał wykorzystać jako okazję, by udowodnić swoje męstwo, odzyskać honor i udowodnić, że zasłużył na zbyt pospiesznie nadany tytuł.

// screenshoty własne, grafiki z serwisu MobyGames

Nokia N-Gage #00

Nokia N-Gage

7 października 2003

Na początku obecnego tysiąclecia firmy produkujące najpopularniejsze obecnie marki telefonów albo w ogóle nie istniały (Xiaomi, Oppo), albo robiły coś innego (Apple, Huawei). Jedynie Samsung jako korporacja zajmująca się dosłownie wszystkim, miał już w swojej ofercie komórki. Na całym świecie niepodzielnie panowała jednak Nokia. Finowie uchodzili za wzór do naśladowania pod niemal każdym względem, także innowacji. Czasem jednak bywa tak, że produkt odnosi porażkę, gdyż zostaje wprowadzony na rynek zbyt wcześnie, kiedy konsumenci a nierzadko technologia nie są na niego jeszcze gotowi.

Dokładnie tak sprawy potoczyły się w przypadku Nokii N-Gage, sprzętu, który zadebiutował okrągłe dwadzieścia lat temu. Dziś granie na telefonie jest sprawą tak oczywistą, jak dzwonienie czy pisanie SMSów. Dwie dekady temu jednak, proste gierki w stylu Snake’a były szczytem możliwości. Telefony komórkowe stanowiły jednak prężnie rozwijający się rynek i zapewne ktoś w siedzibie w Espoo patrząc na rynek gier wideo, zauważył jak ogromną popularnością cieszą się produkowane po drugiej stronie globu GameBoy’e. Postanowiono „ożenić” ze sobą te dwa pomysły i tak powstał N-Gage – pierwszy telefon dla graczy.

Ideą, jaka przyświecała twórcom, było podebranie klientów Nintendo oferując im funkcjonalność telefonu w konsoli do gier. Wydawało się, że w Nokii zadbano o wszystko: od kontaktów z deweloperami po intensywną kampanię marketingową. Niestety, albo do końca nie przemyślano, albo też nie przetestowano na prawdziwych graczach ergonomii urządzenia. Klawiatura telefonu zupełnie nie nadawała się do grania w bardziej zaawansowane tytuły. Sytuacji nie poprawił także N-Gage QD, nieco przeprojektowana i poprawiona wersja handhelda.

Drugim z powodów całkowitej klapy projektu najprawdopodobniej okazało się piractwo. Zabezpieczenia Nokii zostały złamane w ciągu miesiąca od premiery i internet zalały kopie gier, które wystarczyło skopiować na kartę pamięci. Tak jak wspomniałem, Finowie zadbali o bardzo dobre wsparcie deweloperów. Na N-Gage ukazały się tytuły takich franczyz jak: Tomb Raider, Call of Duty, FIFA, The Sims, Colin McRae Rally i wiele innych. Mniejsza od oczekiwanej popularność konsoli a przede wszystkim mniejsze zyski ze sprzedaży gier sprawiły, że pisanie gier na tę platformę przestało być opłacalne.

Nokia N-Gage sprzedała się w ok. 3 milionach egzemplarzy, z czego 2/3 to poprawiona wersja QD. O klęsce produktu Nokii niech świadczy fakt, że w ciągu pierwszych tygodni na każdego N-Gage’a do graczy trafiało 100 sztuk GameBoy’a Advance, który wtedy nie był już przecież nowym urządzeniem. Dodatkowo, amerykańskie sieci sklepów dla graczy już po 17 dniach obniżyły ceny handhelda z $299 na $199. Oficjalnie produkcję zakończono w lutym 2006, a więc mniej niż 2,5 roku od premiery. Przez krótki czas Nokia próbowała jeszcze rozwijać N-Gage’a jako usługę dla wybranych telefonów chodzących pod kontrolą Symbiana Series 60. Ta jednak nie wytrzymała konkurencji w postaci AppStore’a od Apple i Android Marketu od Google a przede wszystkim szturmujących rynek smartfonów z dotykowym interfejsem. Jak dalej potoczyły się losy fińskiej korporacji, wszyscy doskonale pamiętamy…

// zdjęcia konsoli z domeny publicznej i materiałów reklamowych
// plakaty reklamowe z różnych stron zarchiwzowanych w archive.org

Ghouls 'n Ghosts - arcade flyer

Ghouls ‘n Ghosts

5 października 1988

35 lat temu w salonach gier pojawiły się automaty z Ghouls ‘n Ghosts. Była to dość typowa jak na owe czasy produkcja Capcomu – platformówka osadzona w świecie fantasy i jednocześnie sequel wydanego trzy lata wcześniej Ghosts ‘n Goblins. Gracz ponownie wciela się w rycerza Sir Arthura, by po raz kolejny ocalić królestwo oraz ukochaną księżniczkę Prin-Prin przed złymi siłami Duchów i Ghuli, tym razem dowodzonymi przez Wielkiego Demona Króla Lucyfera (w wersjach na konsole Segi znanego jako Loki).

Chcąc zasięgnąć nieco informacji o tej grze, moją uwagę zwrócił fakt, że po wpisaniu do Google’a tytułu gry, jako jedną z proponowanych fraz otrzymałem „Czy Ghouls ‘n Ghosts to najtrudniejsza gra arcade”. I chyba coś w tym jest… Po kilku godzinach spędzonych przy emulatorze MAME, nawet korzystając z dobrodziejstw zapisu stanu rozgrywki w dowolnym momencie, nie byłem w stanie przejść pierwszego bossa. A dotarcie do niego też chwilę zajęło. Tak więc tym razem, screenshoty wyłącznie z początkowego etapu rozgrywki.

// screenshoty własne z wersji Arcade

3DO Interactive Multiplayer #00

3DO Interactive Multiplayer

4 października 1993

30 lat temu zadebiutowała jedna z pierwszych (po FM Towns Marty i Amidze CD32) konsol piątej generacji: 3DO Interactive Multiplayer. Za powstanie sprzętu odpowiedzialna była firma The 3DO Company, założona przez Tripa Hawkinsa, znanego doskonale graczom ze stworzenia Electronic Arts. Co ciekawe, 3DO nie zajmowało się produkcją konsol a opracowało jedynie specyfikację sprzętu, który pierwotnie zaprojektowało dwóch twórców komputera Amiga: Dave Needle i R.J. Mical.

Sama konsola ukazała się pod marką kilku wschodnioazjatyckich producentów: Panasonic, GoldStar, Sanyo i Samsung. Pierwszy sprzęt z rodziny 3DO, który dokładnie 30 lat temu trafił na półki amerykańskich sklepów to Panasonic FZ-1 R·E·A·L 3DO Interactive Multiplayer. Konsole stworzone przez tę firmę były określane mianem „prawdziwych”, co mogło sugerować odbiorcy, że sprzęt innych producentów nie był do końca oryginalny. To jednak nie miało miejsca. Wszystkie wersje 3DO były ze sobą kompatybilne, w 100% zgodne z projektem Needle’a i Micala a dotyczyło to także dodatkowych akcesoriów. Najciekawszą wersją był chyba stworzony przez Creative Labs: 3DO Blaster. Zamiast konsoli do gier podłączanej do telewizora, firma zdecydowała się wypuścić na rynek kartę rozszerzeń do PC-ta wpinaną do portu ISA na płycie głównej. Dzięki temu, po dołączeniu zgodnego napędu CD-ROM, komputer pod kontrolą Windowsa 3.1 był w stanie uruchamiać gry stworzone z myślą o 3DO.

Mimo bardzo ciekawie wyglądającej na papierze koncepcji, jak również pomimo intensywnej kampanii marketingowej a także otrzymaniu tytułu „Produktu Roku 1993” magazynu Time, projekt okazał się finansową klapą. Sprzedano około 2 milionów egzemplarzy sprzętu od wszystkich producentów. Jak zwykle w takich przypadkach przyczyną była wysoka cena oraz niezbyt bogata biblioteka gier. W dzień premiery Panasonic 3DO kosztował bagatela $699,99. Kwota niemała nawet obecnie, a biorąc pod uwagę inflację otrzymujemy niemal półtora tysiąca dzisiejszych dolarów.

Co do gier natomiast, platforma również nie dorobiła się żadnych system-sellerów. Najlepiej oceniane tytuły, takie jak: Alone in the Dark, Myst, Need for Speed były dostępne także u konkurencji. Gry wydane wyłącznie na 3DO były co najwyżej bardzo dobre a to niestety zbyt mało. Pierwszym bundlem z konsolą Panasonic były wyścigi Crash ‘n Burn. Creative do swojej karty rozszerzeń dodawał Gridders i Shock Wave. Natomiast najlepiej sprzedającym się tytułem na 3DO była platformówka Gex, która trafił do około miliona odbiorców.

// zdjęcia sprzętu z: domeny publicznej, Retro Consoles Wiki oraz aukcji na eBayu
// okładki i screenshoty gier z serwisu MobyGames

Grand Theft Auto Online #00

Grand Theft Auto Online

1 października 2013

10 lat temu wystartowało Grand Theft Auto Online. Początkowo był to po prostu tryb multiplayer do Grand Theft Auto V (o którym wspominałem dwa tygodnie temu). Z czasem usługa rozrosła się do takich rozmiarów, że obecnie stała się motorem napędowym Rockstar Games, przynosząc firmie stały dochód z abonamentu oraz ze sprzedaży wirtualnej waluty, obecnie już na trzecią generację konsol z kolei. Co więcej, od jakiegoś czasu można w sklepach cyfrowych kupić samo GTA Online jako oddzielny produkt, bez trybu fabularnego piątki.

// screenshoty ze Steama, grafiki z oficjalnej strony Rockstar Games

Google #00

Google

27 września 1998

25. urodziny świętuje dziś firma, bez której ciężko wyobrazić sobie współczesny internet (choć są miejsca na świecie, które doskonale sobie bez niej radzą). 27 września 1998 roku Sergey Brin i Larry Page, doktoranci z Uniwersytetu Standforda w Kalifornii, założyli Google Inc. Pierwszą siedzibą firmy, jak to nierzadko w podobnych przypadkach bywało, został garaż w domu wynajmowanym od znajomej wspomnianej dwójki, o swojsko brzmiącym nazwisku Susan Wojcicki. Pani „Wójcicka” z resztą długo związana była z Google, ostatnio pełniąc rolę CEO YouTube’a, z której zrezygnowała na początku bieżącego roku.

Początkowo jedynym produktem firmy była oczywiście wyszukiwarka internetowa. Od niej wszystko się zaczęło, a kolejne usługi były stopniowo dodawane. Dziś, w dużym uproszczeniu można powiedzieć, że Google jest agencją reklamową. Według danych za ubiegły rok niemal 80% przychodów firmy pochodziło właśnie z reklam umieszczanych w wynikach wyszukiwania, filmach na YouTubie oraz sieciach partnerskich.

A Wy? Pamiętacie czasy internetu sprzed dominacji Google’a? Której wyszukiwarki wówczas używaliście?
#TeamAltaVista

Pierwsze logo wyszukiwarki Google, jeszcze sprzed czasów założenia firmy

Początkowy wygląd wyszukiwarki Google

Garaż w Menlo Park (Kalifornia), pierwsza siedziba firmy